2 lut 2017

Nieortodoksyjne podsumowanie stycznia

Chciałoby się powiedzieć, że styczeń był wejściem z buta w nowy rok i przy okazji zasypać Was pokaźną liczbą przeczytanych książek. Niestety bądź też stety styczeń okazał się miesiącem obowiązków i pracy, dlatego też udało mi się przeczytać tylko albo aż cztery książki. Spośród nich tylko dwie zasługują na szczerze pozytywną rekomendację, czyli "Jak każe obyczaj", a także "Alexander McQueen. Krew pod skórą" czyli biografia znanego projektanta mody.

Przeczytane w styczniu:

1. "Pan Mercedes" Stephen King
Ilość stron: 576; Ocena: 6/10; Recenzja

2. "Jak każe obyczaj" Edith Warthon
Ilość stron: 464; Ocena: 8/10; Recenzja

3. "Tajemne miasto" C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld
Ilość stron: 336; Ocena: 5/10; Recenzja

4. "Alexander McQueen. Krew pod skórą" Andrew Wilson
Ilość stron: 384; Ocena: 8/10; Recenzja

Łączna ilość przeczytanych stron: 1760

Styczeń to oczywiście  miesiąc nominacji do Oscarów, a co za tym idzie, do nadrabiania tych ważniejszych filmów, które mają szansę zdobyć jakieś nagrody. Ogólnie udało mi się obejrzeć całkiem sporo filmów, szczególnie tych dobrych. Dodatkowo wyjątkowo w tym miesiącu na blogu pojawiły się recenzje dwóch filmów, które zgarnęły u mnie najwyższe oceny. Mowa oczywiście o wzruszającym "Siedem minut po północy" oraz będącym ostatnio na topie "La La Land". Spośród filmów, które widziałem, a których nie recenzowałem, polecam nominowany do Oscarów "Aż do piekła", włoską mieszankę komedii i dramatu w postaci "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" oraz nieco eteryczny, zachwycający soundtrackiem i kreacją głównego bohatera "Closet Monster", którego na próżno było szukać w polskich kinach.  

Filmowe niedziele:
#37 Siedem minut po północy; Recenzja
#38 Tancerka; Recenzja
#39 La La Land; Recenzja

Dodatkowo do przeczytania:

A jak Wam się udał pierwszy miesiąc w 2017 roku? Koniecznie dajcie znać jakie dobre książki przeczytaliście i jakie filmy godne polecenia obejrzeliście! 

9 komentarzy:

  1. I tak piękny wynik! Zazdroszczę tych wszystkich filmów. Ja właściwie nie widziałam żadnego ale jutro wybieram się na La la Land <3 u mnie w styczniu było 10 książek (nie wiem jak to zrobiłam) a do tego wszystkie odcinki Sherlocka. Ciekawi mnie jak wypadnie luty. Teraz już niestety ostania prosta do matury :p

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie również styczeń umiarkowanie obfity w przeczytane książki, ale mam nadzieję, że w lutym będzie lepiej. Co do filmów, polecam "Split", powinni jeszcze grać w kinach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałem kilka całkiem dobrych opinii na temat tego filmu, więc może się na niego skuszę :) Ale pierwszeństwo i tak mają te nominowane do Oscarów :)

      Usuń
  3. u mnie styczeń był wyjątkowy, bo przeczytałam aż 5 książek ;) królowały pozycje Stiega Larssona, oprócz tego R. Mróz i E. Tolle :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja we wtorek wybieram się na La La Land i już nie mogę się doczekać <3 Poza tym koniecznie muszę się wybrać na Jackie. Reszta oscarowych tytułów jakoś nieszczególnie do mnie przemawia, ale może na coś jeszcze się skuszę.
    Wyniku mimo wszystko gratuluję, bo wiadomo jaki ten styczeń dla studentów jest... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Styczeń i luty zawsze stoi u mnie pod znakiem filmowych premier. Jeśli chodzi o oscarówki, to do tej pory udało mi się obejrzeć La La Land, Manchester by the Sea oraz nieanglojęzycznego faworyta, czyli Toniego Erdmanna. Wszystkie filmy mi się podobały, jednak największe wrażenie zdecydowanie zrobił na mnie Manchester...- świetne, dojrzałe kino. W lutym najbardziej nie mogę się doczekać aż w końcu obejrzę Jackie, Moonlight oraz najnowszy film jednego z moich ulubionych reżyserów, Xaviera Dolana - "To tylko koniec świata". Szykuje się miesiąc spędzony w kinie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, nie miałem pojęcia, że Xavier Dolan wypuszcza nowy film :D Na pewno obejrzę!

      Usuń
  6. Ja z tej oscarowej czołówki obejrzałam dotychczas jedynie "La la land" i muszę przyznać, że podchodzę do filmu bez większego entuzjazmu. Był dobry, zdecydowanie można pochwalić reżyserię i zdjęcia, ale jednak z mojej strony obejdzie się bez większych zachwytów.
    Cóż za niska nota "Tajemnego miasta" :D Trochę mnie to zaskoczyło, bo ostatnio wszyscy mówią o tej książce, i o pierwszej części, w samych superlatywach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o "Tajemne miasto" to poza tym, że to bardzo bezpieczna i schematyczna książka, to nie widzę w niej żadnych superlatyw :P

      Usuń