22 sty 2015

Madonna. Królowa muzyki pop- Daryl Easlea &Eddi Fiegel

Gwiazd muzyki pop, które przez trzydzieści lat utrzymują się na podium światowego rynku muzycznego, wydają płyty i jeżdżą w dochodowe trasy koncertowe, jest naprawdę niewiele. Madonny można nie lubić, jednak trudno odmówić stwierdzenia, że ona do takich gwiazd właśnie należy. Okrzyknięta została królową muzyki pop, więc jak łatwo się domyślić, ktoś kto posiada taki charakter jak ona, korony królowej łatwo nie odda. Pomimo wzlotów i upadków zawsze powracała ze zdwojoną siłą, inspirując nie tylko młode pokolenie artystów, ale i zwykłych ludzi, którzy przy jej piosenkach dorastali i przeżywali ważne dla siebie chwile.

Już od jakiegoś czasu planowałem sięgnąć po którąś z biografii Madonny, by w szczegółach poznać przebieg jej kariery, włącznie z życiem prywatnym, o którym tak wiele przez lata spekulowały media. Los chciał, że w moje ręce wpadła nieautoryzowana biografia "Madonna. Królowa muzyki pop" napisana przez Daryla Easlea oraz Eddiego Fiegela. To, że jest to książka nieautoryzowana, powstająca bez jakiejkolwiek współpracy z wokalistką o której mówi, jest zarówno aspektem pozytywnym, jak i negatywnym. Plusem jest tu niewątpliwie to, że można spojrzeć na jej karierę obiektywnym okiem, które nie wychwala pod niebiosa jej dokonań, ale też nie krytykuje z widocznym uprzedzeniem. Za minus natomiast można uznać braki w informacjach na temat niektórych albumów i procesów ich powstawania, bowiem kto, jak nie sama Madonna, mógłby nam szczegółowo opowiedzieć, skąd brały się poszczególne pomysły na piosenki i ich tytuły.

Zacznę od negatywnych stron książki, bo tych jest sporo. Na początku warto wspomnieć, że tak barwne życie performerki i skandalistki, jaką jest Madonna zostało spisane na zaledwie dwustu osiemdziesięciu stronach. Dla porównania biografia Amy Winehouse autorstwa jej ojca, zapisana została na podobnej liczbie stron, pomimo krótszego (choć niewątpliwie tragicznego) życia i mniejszego dorobku muzycznego, w porównaniu do królowej popu. Życie Madonny spokojnie można było rozpisać na mniej więcej czterysta stron, nie pomijając smaczków, których w tej książce zdecydowanie brakuje. Biografia zaczyna się w momencie, kiedy Madonna przygotowuje się do wydania swojego debiutanckiego albumu. Brak tutaj konkretnych rozdziałów poświęconych tylko i wyłącznie dzieciństwu wokalistki. Co prawda raz na jakiś czas pojawia się wzmianka jej rodzicach oraz o tym, że coś związanego z jej dzieciństwem było inspiracją do nagrania którejś z piosenek, to jednak dla mnie o wiele za mało. To jak zachowujemy się jako dzieci, ma zwykle wpływ na to, jacy jesteśmy w przyszłości, chciałbym więc poznać dokładną historię, ukazującą dorastającą Madonnę, która dopiero uczyła się co jest złe, co dobre, a co nie wypada. Jak wspominałem wyżej, książka napisana została przez dwie osoby. Pierwsza połowa począwszy od debiutu w 1983 roku aż po płytę Bedtime Stories jest autorstwa Daryla Easlea, natomiast znakomita płyta Ray of Light oraz dalsze poczynania wokalistki spisane zostały przez Eddiego Fiegela. Nie będę ukrywał, że jestem nieco zawiedziony tą lekturą, bowiem liczyłem na coś więcej, niż suche fakty serwowane przez autorów, bowiem to co jest tam zawarte można znaleźć na Wikipedii i stronach poświęconych Madonnie. To prawie niczym książka historyczna, napisana bez polotu, której czytanie momentami może się dłużyć, szczególnie w momentach opisu poszczególnych piosenek zawartych na płytach. O ile Pan Fiegel robi to przystępnie, skupiając się na tym o czym warto wspomnieć, o tyle Pan Easle wałkuje każdą piosenkę do bólu, co dla fanów mających całą dyskografię w jednym palcu może być  dosyć męczące. Nie znajdziemy tutaj niczego co mogłoby zaskoczyć oddanego fana wokalistki, za to osoby nie mające wcześniej styczności z jej twórczością i życiem dostaną dawkę porządnych, podstawowych informacji. Przyznam szczerze że sam mógłbym w niektórych rozdziałach dopisać co nieco na temat albumu "American Life", którego single promujące zostały zbanowane w USA, czy "Hard Candy", które początkowo miało mieć zupełnie inny tytuł i okładkę. Życie prywatne Madonny zepchnięte tu zostało na drugi plan, jednak mimo to jego opis jest poprawny. Autorzy ukazali tu królową popu, głównie jako performerkę w pełni skupiając się na jej karierze zarówno muzycznej jak i aktorskiej. Ogólnie całość czyta się szybko (pomijając dłużące się opisy wszystkich piosenek) na co wypływa prosty język, jak również długość całej biografii. Jako plus można zaliczyć również opisy aktorskich podbojów Madonny oraz tras koncertowych, bowiem autorzy zwrócili uwagę na takie szczegóły jak dobór strojów, czy osób pracujących nad tymi widowiskami. Jeśli chodzi o zdjęcia, które znajdują się w książce, to jest ich niewiele, a ich wybór zdaje się być przypadkowy. Istnieje mnóstwo zdjęć z tras i różnorakich sesji, które warto tu umieścić, nie wspominając już o okładkach płyt.

Jeżeli interesuje was kariera Madonny, a szukacie czegoś krótkiego i w miarę lekkiego, ta książka powinna was w jakiś sposób zadowolić. Jednak jeżeli liczycie na niepublikowane nigdzie indziej wypowiedzi samej piosenkarki, bądź jej współpracowników, może cię nieźle zawieść. Z tego co wiem istnieje również kilka innych książek opisujących życie tej królowej popu, w tym jedna napisana przez jej brata. Niestety nie czytałem ich jeszcze, więc ciężko będzie mi porównać biografię napisaną przez Easlea i Fiegela do jakiejkolwiek innej. Całość jest po prostu niezła, może nawet poprawna i zawiera wszystkie podstawowe informacje na temat Madonny. To chyba dla mnie niestety trochę za mało.

Ocena książki: 5/10

17 sty 2015

Podsumowanie roku 2014

Jest już połowa stycznia, warto więc podsumować książki, które przeczytałem w całym ubiegłym roku. Ostatnie dwanaście miesięcy było pod tym względem zarówno dobre jak i złe. Ze względu na matury przez dwa miesiące musiałem powstrzymać się od sięgania po jakiekolwiek książki niezwiązane ze zdawanymi przedmiotami, jednak po egzaminach szybko nadrobiłem braki. Rozpocząłem, dwie nowe serie, a także zakończyłem (choć nie ukrywam, że z lekkim trudem) jedną. Nie będę oczywiście wymieniał wszystkich tytułów, które przewinęły się przez moje ręce, bo ten post okazałby się o wiele za długi. Wspomnę o kilku tytułach, które zapadły mi w pamięć, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. No to do dzieła!

Gra o Tron
Autor: George R.R. Martin

Początkowo serial, którym zachwycała się zdecydowana większość moich znajomych do mnie nie przemówił, jednak wraz z upływającym czasem, moje nastawienie do niego się mocno zmieniło. Teraz z wypiekami na twarzy wyczekuję nowego sezonu, którego premiera w HBO nastąpi w kwietniu. Na poczekaniu postanowiłem sięgnąć po pierwszą część sagi "Pieśni Lodu i Ognia" amerykańskiego pisarza Georga R.R. Martina. Przyznam, że jego książki nie należą do krótkich, ani tanich. Warto jednak poświęcić na jego powieści zaoszczędzone pieniądze, bowiem książka urzeka w każdym tego słowa znaczeniu. Pierwsza część zatytułowana "Gra o Tron" od serialu nie różni się praktycznie niczym, a mimo to nadal trzyma w napięciu, tak jakbym wykreowany przez Martina świat odkrywał po raz pierwszy.


Dziedzictwo Tom I i II
Autor: Christopher Paolini


Niestety o zakończeniu serii Dziedzictwa, napisanej przez Christopchera Paoliniego nie mogę się wypowiedzieć tak pozytywnie, jak w przypadku opisanej powyżej Gry o Tron. Ostatni tom (podzielony na dwie osobne książki) przygód Eragona i jego smoczycy Saphiry jest do bólu wtórny i przewidywalny. Alagaesia, mocno zainspirowana Tolkienowskim Śródziemiem nie zaskakuje praktycznie niczym. Proste do odgadnięcia zakończenie tylko pogarsza sprawę. Być może byłbym szczęśliwszym człowiekiem, gdybym nie sięgnął po twórczość Paoliniego. Ostatnie tomy wydają się być napisane na siłę, jak gdyby nie sprawiało mu to przyjemności.


Życie Pi
Autor: Yann Martel

Mogłoby się wydawać, że napisana przez Yanna Martela opowieść o chłopcu dzielącym szalupę z tygrysem to opowieść dla dzieci. Nie radzę jednak podsuwać dzieciom tego tytułu pod nos, bo może to skończyć się dosyć nieciekawie. Jest to książka nieco kontrowersyjna, a zarazem niezwykle dojrzała i pełna metafor dotyczących ludzi oraz zachowań jakie im towarzyszą w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Pozycja ta jest dla mnie ogromnym (pozytywnym) zaskoczeniem tego roku. Polecam zarówno książkę, jak i ekranizację, która powala efektami i natężeniem barw, którymi emanują poszczególne sceny. Uprzedzam jednak, że osoby o słabych nerwach powinny się dobrze zastanowić czy chcą to przeczytać/obejrzeć.


Wołanie Kukułki & Jedwabnik
Autor: Robert Galbraith

Serwowane przez J.K Rowling, a raczej Roberta Galbraith kryminały z prywatnym detektywem Cormoranem Strike'm oraz jego asystentką Robin na czele są po prostu dobre. Chociaż autorka stara się jak może, by pozbyć się łatki, przez którą wszyscy kojarzą ją wyłącznie z Harrym Potterem, wychodzi jej to po prostu średnio. Zarówno "Wołanie Kukułki" jak i "Jedwabnik" niczym nie zaskakują, posiadają wszystkie cechy, jakie powinny posiadać książki z gatunku kryminałów. Fani autorki mogą być usatysfakcjonowani, ponieważ dostali kolejne posiadające pond czterysta stron tomiska do przeczytania, jednak osoby szukające czegoś więcej, mogę się na tych książkach niestety trochę zawieść. Pomimo to, jako wierny czytelnik Pani Rowling, czekam na trzecią część, która jak mniemam wyjdzie w tym roku.


Więzień Labiryntu & Próby Ognia
Autor: James Dashner

James Dashner stworzył serię, która idealnie wpasowała się w kanon książek dla młodych-dorosłych. Historia opowiada o nastoletnim Thomasie, który budzi się w windzie, nie pamiętając niczego, poza swoim imieniem. Winda wypuszcza wo w środku ogromnego labiryntu, gdzie znajdują się inni, podobni Thomasowi chłopcy, nazwani streferami. Oczywiście zaczynają się pytania i próby wydostania z owego labiryntu. Pomimo, że literaturą najwyższych lotów bym tego nie nazwał, jako seria książek dla nastolatków się sprawdza. Kontynuacja "Więźnia Labiryntu" o tytule "Próby Ognia" jest nieznacznie gorsza od swojego poprzednika, trochę bardziej przewidywalna, sugerująca (przynajmniej dla mnie) jak może wyglądać zakończenie ostatniego tomu, jakim jest "Lek na Śmierć", który przeczytać zamierzam w ciągu najbliższych miesięcy.


Martwy...
Autor: Charlaine Harris

Moda na wampiry powoli odchodzi do przeszłości, a co za tym idzie, serial "Czysta Krew" również dobiegł końca. Książki, na podstawie których (początkowo) był wzorowany nigdy nie zachwycały. Jedne były lepsze, inne gorsze. Niestety ostatnie części, jakie przyszło mi czytać (nie licząc ostatniego tomu, po który jeszcze nie sięgnąłem) ukazują jak mało pomysłów zostało w głowie autorki Charlaine Harris. Chociaż czyta się je szybko, odnosi się wrażenie, że wszystko to już było. Kolejne morderstwa, w które wplątana zostaje Sookie nie wydają się już niczym oryginalnym. Zwroty akcji są praktycznie niedostrzegalne, a zakończenie zmierza donikąd. Miałem nikłą nadzieję, że chociaż przedostatni tom prowadzi do fabuły coś zaskakującego. Teraz nie wiem co gorsze... ostatni sezon serialu, czy ostatnie części książek o wampirach Charlaine Harris.


Książek przeczytanych przeze mnie, jak łatwo się domyślić, było więcej. Niestety większość, o ile nie wszystkie, można zaliczyć do literatury popularnej, ogólnodostępnej. Mam wielką nadzieję, że rok 2015 będzie bardziej obfity w ilość przeczytanych książek, jak i również ich jakość. Tego właśnie życzę zarówno sobie, jak i wam. Podjął się ktoś z was może wyzwania książkowego na ten rok? Bo ja tak i już mogę z dumą odhaczyć dwie pozycje z kategorii "przeczytana w jeden weekend" oraz "posiada przynajmniej dwóch autorów".