Autor: Remigiusz Mróz
Ilość stron: 480
Wydawnictwo: FILIA
Cena: 14,90 zł (wydanie kieszonkowe)
Remigiusza Mroza chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Ostatnio to jedno z gorętszych nazwisk jeżeli chodzi o rodzimych pisarzy. Dodatkowo chyba nie ma drugiego takiego polskiego autora, który w ciągu roku potrafiłby wydać tak wiele powieści. Ja co prawda nie czuję się znawcą w kwestiach jego twórczości, bo jak dotąd przeczytałem zaledwie dwie jego książki. Pierwsza, to recenzowany dobre pół roku temu "Behawiorysta" (recenzja do przeczytania tu), a druga to "Ekspozycja" na którą poświęcę dziś trochę czasu w celu omówienia jej zalet i wad. "Ekspozycja" chociaż swoją premierę miała w 2015 roku to nadal pozostaje książką, po którą chętnie sięgają czytelnicy oraz blogerzy. Skuszony głównie pozytywnymi opiniami kupiłem, przeczytałem i... zawiodłem się niemiłosiernie.
Początek lektury przynosi nam zagadkowe i makabryczne morderstwo. Na krzyżu znajdującym się na Giewoncie powieszone zostają zwłoki nagiego mężczyzny. Niewiele jest poszlak prowadzących do domniemanego mordercy. Chociaż sprawa ta zainteresuje niezbyt lubianego komisarza Wiktora Forsta, to z niewiadomych dla niego przyczyn zostanie odsunięty od śledztwa. Forst to nie jest typ człowieka który łatwo się poddaje, co oczywiście na drodze do prawdy przyniesie mu sporo kłopotów. Problemy głównego bohatera wydają się jednak być małym piwem w porównaniu z tym, jak wiele problemów napotkałem ja podczas czytania.
Morderstwo w polskich górach. Początek "Ekspozycji" robi duże nadzieje, niestety z tymi górami, które tak kuszą również z okładki książki, jest jak z Meryl Streep w filmie "Eskorta". Jeżeli ktoś nie wie o co mi chodzi, to już tłumaczę. Pochodzący z 2014 roku film "Eskorta" zachęcał widzów nazwiskiem popularnej i lubianej aktorki Meryl Streep. Jak się jednak okazało, grana przez nią postać pojawia się na ekranie zaledwie na kilka minut nie wnosząc dosłownie niczego do fabuły. Równie dobrze mogłoby jej tam wcale nie być. Taką właśnie Meryl Streep są polskie góry w "Ekspozycji". Tak szybko jak się pojawiają, znikają, a w głowie błąka się myśl czy wątek tajemniczego morderstwa jest jeszcze aktualny, czy może poszedł w odstawkę i teraz zajmujemy się czymś zupełnie innym.
Wiktor Forst to dziwny bohater, który nie zaskarbił sobie ani grama mojej sympatii. Jego styl bycia oraz ciągłe nawiązania do seksu w rozmowach z Olgą Szrebską po pewnym czasie zaczęły mnie irytować. No bo ile można słuchać napalonego kolesia? Co więcej, cokolwiek by się działo Forst cały czas pozostaje taki sam. Tyczy się to również do bólu nijakiej Olgi Szrebskiej, podróżującej z Forstem. Jeżeli mam być szczery, to naprawdę kiepska z niej dziennikarka. Tych dwoje w czasie całej powieści przechodzi naprawdę wiele począwszy od ucieczek, poprzez zabójstwa, a nawet tortury. Nie pozostawia to najmniejszej rysy na psychice bohaterów, którzy po tych wydarzeniach nadal niezmiennie pozostają sobą i żyją, jakby nic takiego nie miało miejsca. Nie wspominając już o nieśmiertelności Forsta, wychodzi on bowiem cało nawet z najgorszych sytuacji. A może to nadczłowiek? Superbohater? X-men? Swoją drogą oglądałem ostatnio Logana i to chyba najlepszy film o x-menach jaki przyszło mi obejrzeć... ale dzisiaj niestety nie o tym.
Remigiusz Mróz rzuca w tej książce pomysłami na prawo i lewo bez większego zastanowienia czy do siebie pasują i tworzą zgraną całość. Autor książki pomysłów na nią miał wiele, jednak nie wykorzystuje nawet połowy ich potencjału porzucając je w dowolnym momencie i przechodząc do kolejnych. Podczas czytania czułem się trochę tak, jakby autor postanowił przelać wszystkie, czasami nawet najbardziej absurdalne pomysły na papier, przez co "Ekspozycja" w wielu momentach jest oderwana od rzeczywistości. Można tu przytoczyć chociażby zdarzenie podczas którego Forst i Szrebska udają pielgrzymów by znaleźć nocleg, a następnie przekonują starszą kobietę, że znają prawdę na temat katastrofy smoleńskiej by ta im pomogła. SERIO? Ja rozumiem, że to tylko książka i można było w niej napisać dosłownie o wszystkim, ale jeżeli Mróz chciał stworzyć przejmującą i jakkolwiek wiarygodną powieść, to sorry, ale nie udało się. Zabrakło jakichkolwiek emocji, szczególnie pod koniec kiedy lektura zamiast budować napięcie zaczęła być nużąca.
"Ekspozycji" nie ratuje nawet to, że Mróz ma lekkie pióro i książkę czyta się bardzo szybko. Fakt ten po prostu ginie w morzu wad. Żeby było jasne, nie sięgałem po tę lekturę z myślą o tym by w swojej recenzji zmieszać ją z błotem. Po prostu wiedząc jaki był "Behawiorysta" i mając na uwadze jak gorącym nazwiskiem jest ostatnio Mróz, oczekiwałem znacznie więcej od "Ekspozycji". Wydaje mi się jakbym czytał zupełnie inną książkę niż osoby, które wychwalały ją pod niebiosa i rzucały dziesiątkami na portalu lubimyczytać. Niestety "Ekspozycji" nie mogę Wam polecić. Ale za to ze szczerym sercem mogę zarekomendować "Behawiorystę", którego jakiś czas temu czytałem i wywarł na mnie o niebo lepsze wrażenie niż książka z serii o Wiktorze Forście. Po kolejne części serii na pewno nie sięgnę, ale Mrozowi dam pewnie jeszcze jedną szansę. W końcu każdy autor miewa miewa lepsze i gorsze książki. Niemniej jednak po lekturze "Ekspozycji" w głowie cały czas siedzi mi teoria, że ilość wcale nie idzie w parze z jakością. Jakieś wnioski?
Ocena książki: 3+/10
o, właśnie. Idealnie ująłeś to wszystko, co i mnie denerwowało w tej książce.
OdpowiedzUsuńEkspozycja to jedyna książka Mroza, którą czytałam i po niej nie mam ochoty sięgać po żadne inne, ale faktycznie autor mógł mieć słabszą chwilę i chciałam sprawdzić coś jeszcze żeby zobaczyć, o co tyle szumu. Skoro nie podobała Ci się Ekspozycja, ale Behawiorysta już tak, to chyba sięgnę po to.
A tak w ogóle to zabrzmiało, jakby czytelnik i bloger to były dwa osobne gatunki :D
Pozdrawiam :)
Bo czasami takie odnoszę wrażenie. Choć pewnie bywa ono mylne :D
UsuńO widzisz, a mnie "Ekspozycja" się podobała, natomiast "Behawiorysta" już nie :D Zupełnie na odwrót. Jeśli chodzi o tę książkę to trafiła ona nawet do pierwszej piątki najlepszych polskich książek przeczytanych przeze mnie w ubiegłym roku. Wszyscy prawie zachwalają "Przewieszenie", a mnie druga część podobała się mniej, a trzecia jeszcze mniej. Czwarta, której w ogóle być nie powinno mnie rozczarowała. Olgę Szrebską polubiłam, natomiast wszystkie "przygody" Forsta były mi zupełnie obojętne, bo dla mnie ta postać nie istnieje w realnym życiu ;) I choć większość wydarzeń z nim związanych była dla mnie przerysowana (w czwartej części szczególnie) to i tak cała ta górska otoczka, szybkość pochłaniania, wątki kryminalne przypadły mi do gustu :) Rozumiem jednak Twoje uwagi, bo im więcej Mroza czytam tym bardziej denerwują mnie pewne powtarzalne cechy. Choć i tak po jego najnowszą książkę sięgnę :p
OdpowiedzUsuńZaraz po przeczytaniu byłam zachwycona, dopiero później zaczęłam dostrzegać wady. Kolejne tomy tylko mi je uwydatniły. Bardzo lubiłam Mroza, jednak przy tej ilości książek jakie wydaje, zaczyna tracić w moich oczach. Zostaje już tylko przy Chyłce. Całej reszcie podziękuje. ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli trafię kiedyś na dobrą promocję, to może spróbuję z Chyłką, może ta seria okaże się lepsza :)
UsuńNie chcesz czasem odsprzedać tej części? :)
OdpowiedzUsuń