Jak jest w polskim kinie? Mam wrażenie, że coraz lepiej. Oczywiście nadal pojawia się wysyp komedii romantycznych niskich lotów, tudzież nietrafionych produkcji pokroju głośno komentowanego "Botoksu" Patryka Vegi, ale wśród tego można wyłuskać też wiele filmów wartych uwagi. Po wspaniałej "Cichej nocy", którą nadal bardzo dobrze wspominam, przyszedł czas na "Atak paniki" przez wielu uważany za polską odpowiedź na nominowane kilka lat temu do Oscarów "Dzikie historie". Żeby od razu było jasne- oba filmy są od siebie zupełnie różne. Łączą je zaledwie małe elementy, ale oba polecam obejrzeć, bo są równie dobre.
"Atak paniki" wyreżyserowany został przez Pawła Maślone. Film ten jest jego długometrażowym debiutem. Co warto podkreślić, debiutem jak najbardziej udanym. Na cały obraz składa się tu kilka oddzielnych historii, początkowo ze sobą niepowiązanych, opowiadanych naprzemiennie kawałek po kawałku. Jednak im dalej oglądamy, tym bardziej widoczne staje się, że wszystkie segmenty w jakiś sposób się ze sobą łączą doprowadzając do finału pełnego szału, krzyku i tytułowej paniki w najwyższym jej stopniu. Główne skrzypce w gra tutaj strach, który powoli zapuszcza swe korzenie, oplatając ofiary i powoli prowadząc je do eksplozji paniki. Oczywiście nie wszystkie segmenty są sobie równe. Niektórym poświęcone zostaje trochę więcej czasu, tak jakby były ważniejsze od reszty. Czy tak jest? Otóż nie, bo każda historia jest tak samo znacząca w odbiorze całości.
Skakanie pomiędzy wieloma wątkami daje widzowi wrażenie dynamiki, szczególnie w ostatniej części filmu, gdzie poszczególne historie zaczynają się na siebie nakładać. Skoro segmenty zostały poszatkowane, to od razu stało się dla mnie jasne, że nie zrobiono tego bez powodu. W tym też tkwi cały sukces, bo gdyby tak jak w "Dzikich historiach" puszczono każdy z segmentów osobno, całość straciłaby ten sens, który zaczyna rysować się gdzieś po pierwszej połowie. Nie mogę nie wspomnieć o tym, jak bardzo spodobało mi się tempo filmu, chociaż nie zawsze jest ono idealne i zdarzają się malutkie przestoje. W momencie kiedy chciałem więcej, następowało cięcie i pozostawało jedynie czekanie na powrót ulubione wątku, tudzież zgłębianie się w kolejne.
Obsadę aktorską "Ataku paniki" mogę określić jako ciekawie i trafnie dobraną. Wielu tych aktorów, jak chociażby Artura Żmijewskiego czy Dorotę Segdę kojarzę z popularnych telewizyjnych seriali. Niektórzy od jakiegoś czasu wydają się być pomijani i niewykorzystywani pod względem drzemiącego w nich potencjału. Na szczęście w "Ataku paniki" pokazują swój talent udowadniając, że ich czas nie przeminął, a wręcz dopiero nadchodzi. Do moich faworytów zdecydowanie należy nerwowa, niemogąca pogodzić się z życiową porażką w postaci nieudanego małżeństwa, postać pisarki Moniki mistrzostwo zagranej przez Magdalenę Popławką. Z wielką przyjemnością nie tylko się ją oglądało, ale i słuchało dialogów prowadzonych podczas kolacji razem z Grzegorzem Damięckim, całkiem skutecznie próbującym dorównać swojej filmowej ex partnerce.
"Atak paniki" mogę polecić zarówno tym, pokładającym duże nadzieje w rodzimym kinie, jak i tym, którzy polskie kino dawno spisali na straty. Debiut Pawła Maślony może i nie jest idealny. Wiele rzeczy w tym filmie można by poprawić. Często się tak zdarza, ale nie sposób jest nie docenić tego, jak inną i ciekawą propozycją jest "Atak paniki". Ten film bardzo sprawnie łączy w sobie komedię i dramat. Pozostaje mi tylko życzyć reżyserowi w przyszłości równie dobrych albo i nawet lepszych filmów.
Ocena filmu: 7/10
Tytuł: Atak paniki
Reżyseria: Paweł Maślona
Czas trwania: 100 min.
Premiera: 19 stycznia 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz