Tytuł: Czerwony żółw
Reżyseria: Michael Dudok de Wit
Czas trwania: 80 min.
Premiera: 23 czerwca 2017
"Czerwony żółw" to nominowana do Oscarów animacja dla dorosłych wyreżyserowana przez Michaela Dudoka de Wita. Swoją premierę film ten w niektórych krajach miał już w 2016 roku, jednak do polskich kina trafił stosunkowo niedawno, bo pod koniec czerwca. Sądzę, że to i tak duży sukces, że doczekał się on oficjalnej premiery w naszym kraju. Pytanie tylko czy gdyby nie nominacja do Oscarów, to polska widownia miałaby możliwość legalnie go obejrzeć. "Czerwonego żółwia" oczywiście nie uświadczycie w multipleksach pokroju Multikina czy Cinema City, dlatego jeżeli chcecie go zobaczyć, to warto sprawdzić repertuar w najbliższych kinach studyjnych.
Głównym bohaterem omawianej dzisiaj animacji jest mężczyzna o którym nie wiemy praktycznie nic. Obserwujemy jak znajduje się w oceanie w samym środku sztormu. Chwilę później widzimy go na bezludnej wyspie, samego, pozbawionego jakiejkolwiek pomocy. Wkrótce postanawia wykorzystać dostępne na wyspie surowce, zbudować tratwę i wydostać się z bezludnego więzienia, jednak wszystkie jego wysiłki zostają pokrzyżowane przez tytułowego czerwonego żółwia.
Nie wiemy jak nasz główny bohater się nazywa, skąd pochodzi, jaki był cel jego wyprawy i czy podróżował sam. Czy był to imigrant szukający schronienia w bezpiecznym państwie, czy też odkrywca chętny przygód i poznania nowych lądów- tego się w trakcie seansu nie dowiemy. Poza tym, że wielką niewiadomą jest dla nas postać rozbitka którego losy mamy okazję śledzić na ekranie, to tajemnicą pozostaje także czas oraz docelowe miejsce akcji. Taki zabieg pozostawia wiele miejsca do własnych interpretacji i czyni historię bardziej uniwersalną, ponieważ można by ją umieścić zarówno w teraźniejszości, jak sto albo i więcej lat wstecz.
"Czerwony żółw" w całości zrealizowany w technologii 2D. Animacja jest prosta i oszczędna w środkach wyrazu. Brak w niej detali i szczegółów nad którymi można by się zachwycać i które niepotrzebnie odciągałby uwagę widza od historii. Tutaj cała uwaga jest skierowana właśnie na nią i na to co kryje się pod jej powierzchnią. "Czerwony żółw" jest bowiem naszpikowany symboliką i stanowi jedną wielką metaforę na temat ludzkiego życia. Początkowo może się wydawać, że historia jest bardzo prosta, oddana wręcz jeden do jednego. Rozbitek trafia na wyspę i próbuje się z niej wydostać... ale nie! Nagle następuje takie wydarzenie, które wszystko komplikuje i sprawia, że to co widz widzi na ekranie nie jest już takie oczywiste. Wprowadzenie elementu fantastycznego odrywa fabułę od rzeczywistości i automatycznie skłania do analizowania i szukania zawartych w nim metafor.
Nie będę szczegółowo rozpisywać się nad tym, w jaki sposób ja odebrałem i zinterpretowałem ten film. Na pewno wiele znajdziecie w nim odniesień do nieprzewidywalności natury, przemijania ludzkiego życia i dojrzałości której człowiek nabiera wraz z czasem. W "Czerwonym żółwi" to jest wspaniałe, że każdy może go odebrać na swój sposób i odnaleźć w nim zupełnie coś innego niż pozostali widzowie. Możliwość jego interpretacji jest niezliczona. Przyznam, że chociaż seans uznaję za udany i cieszę się, że udało mi się obejrzeć tę animację, to w trakcie jej oglądania pojawiło się kilka nużących momentów. To oczywiście było do przewidzenia biorąc pod uwagę jak niewiele zrywczych momentów posiada fabuła.
Warto wspomnieć o tym, że w filmie brak jakichkolwiek dialogów czy narracji prowadzonej z offu. Jedynie raz na jakiś czas ktoś posługuje się krzykiem by wezwać pomoc tudzież wystraszyć namolne kraby (swoją drogą te kraby to bardzo fajny element komediowy, w krótkich momentach odciążający obraz). Niełatwo jest zrobić film (nawet animowany) w podczas którego całkowicie rezygnuje się z posługiwania mową, jednakże "Czerwony żółw" poradził sobie z tym bardzo dobrze. Nie potrzeba tu dialogów by zrozumieć poszczególne relacje i uczucia targające głównym bohaterem. Zamiast słów mamy tu za to miejsce na ciszę, dźwięki natury i nienarzucającą muzykę pojawiającą się co jakiś czas. Klimat całej animacji jest bardzo stonowany, nostalgiczny i poniekąd składania do przemyśleń. Rzadko kiedy bywa wesoło.
Zdecydowanie nie jest to animacja przeznaczona dla dzieci, które najzwyczajniej w świecie niewiele by z niej zrozumiały i niepotrzebnie wynudziły się podczas seansu. Nie gwarantuję też, że "Czerwony żółw" spodoba się wszystkim dorosłym, ponieważ należy on do bardziej ambitnego kina, niepodającego łatwej w odbiorze rozrywki. Jeżeli jednak w tym wakacyjnym czasie szukacie czegoś innego, bardziej refleksyjnego, gdzie można doszukiwać się drugiego dna, to film ten może okazać się dobrym wyborem.
Ocena filmu: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz