Tytuł: Powstanie
Autor: Ian Tregillis
Ilość stron: 432
Wydawnictwo: SQN
Cena: 36,90 zł
"Powstanie" autorstwa Iana Tregillisa to drugi tom cyklu"Wojny alchemiczne". Tak jak w przypadku poprzedniej części, zatytułowanej "Mechaniczny", prezentuje on clockpunkową fantastykę umieszczoną w świecie poniekąd przywodzącym na myśl czasy średniowiecza, wzbogacone o elementy futurystyczne. "Mechaniczny" był książką, która mimo dużej oryginalności bywała niełatwa w odbiorze przez co przeczytanie jej zajęło mi trochę czasu. "Powstanie" czytało mi się już o wiele szybciej, ale jednak zabrakło w nim tej przyjemności płynącej z odkrywania granic nowego, nieznanego mi dotąd świata. Na szczęście mimo tego, jest to godna kontynuacja.
Akcja książki dzieje się niedługo po wydarzeniach zamykających "Mechanicznego". Jax pragnie wyzwolić pozostałych klakierów z wiążących ich metageas- przysiąg zmuszających do wykonywania narzuconych im poleceń. Swoje nadzieje pokłada mitycznej królowej Mab władającej ukrytymi gdzieś daleko ziemiami. W tym czasie Berenice trafia do niewoli schwytana przez policję zegarmistrzów. Jej życie jest zagrożone, będzie musiała więc użyć całej swojej siły by wydostać się na wolność i pomóc w nadchodzącej rewolucji.
"Powstanie" kontynuuje motyw maszyn zwracających się przeciw swoim twórcom, ale tym razem dzieje się to już na znacznie większą skalę, niż miało to miejsce w przypadku pierwszego tomu. Podjęte zostają działania, które na celu mają uwolnienie wszystkich klakierów spod władzy ich okrutnych panów. Ciekawe w książce Tregillisa jest, że stworzone przez niego maszyny tak bardzo przypominają ludzi zdolnych do własnych pragnień i decyzji. W powieści Iana Tregillisa spodobało mi się to, że dostajemy wyważoną fabułę przeplatającą dynamiczną akcję z nieco bardziej stonowanymi momentami. Dochodzi do walk podczas których Mosiężny Tron Holandii atakuje Francję. Szeregi armii najeżdżającej Zachodnią Marsylię wypełniają mechaniczni. Maszyny te zabijają bez skrupułów, a na dodatek ciężko je powalić, dlatego położenie oblężonej Francji wydaje się wręcz tragiczne. Pisząc o tym nie można nie wspomnieć scenach batalistycznych, które dobrze prezentują się na tle całości.
Początek "Powstania" był dla mnie małym wyzwaniem, ponieważ musiałem przypomnieć sobie to i owo z poprzedniego tomu, by móc bez jakichkolwiek wątpliwości śledzić losy poszczególnych bohaterów. Chociaż "Mechanicznego" czytałem wcale nie aż tak dawno temu, to niektóre z postaci zdążyły mi wylecieć z głowy. Na szczęście z każdym kolejnym rozdziałem powieść stawała się coraz bardziej przejrzysta. Autor książki posługuje się bardzo plastycznym językiem mającym w sobie coś wyszukanego. Powieść tę czytało mi się na pewno szybciej i łatwiej niż poprzedni tom, co nie znaczy wcale, że jest od niego znacznie lepsza. "Mechaniczny" trochę bardziej przypadł mi do gustu, jednak "Powstanie" to całkiem godna kontynuacja. Zabrakło mi tu jedynie czegoś, co zmniejszyłoby dystans pomiędzy mną, a głównymi bohaterami. Są dobrze wykreowani, ale z niewiadomych względów aż do ostatnich stron lektury pozostali mi obojętni.
Seria "Wojny alchemiczne" bardzo ciekawie się rozwija. Drugi tom to satysfakcjonująca kontynuacja, która wraz z jej zakończeniem przynosi ochotę na więcej. Nie wszystko jeszcze zostało powiedziane i jak mniemam autor nie jeden raz jeszcze nas zaskoczy. Jeżeli czytaliście "Mechanicznego" i przypadł Wam do gustu, to tym bardziej powinniście sięgnąć po "Powstanie", które na pewno nie pozostanie Wam obojętne. Jeżeli jednak nie macie pojęcia czym jest clockpunk, a koniecznie chcecie się tego dowiedzieć, to sięgnijcie po "Mechanicznego". Zarówno pierwszy jak i drugi tom, to kawał porządnej fantastyki.
"Powstanie" kontynuuje motyw maszyn zwracających się przeciw swoim twórcom, ale tym razem dzieje się to już na znacznie większą skalę, niż miało to miejsce w przypadku pierwszego tomu. Podjęte zostają działania, które na celu mają uwolnienie wszystkich klakierów spod władzy ich okrutnych panów. Ciekawe w książce Tregillisa jest, że stworzone przez niego maszyny tak bardzo przypominają ludzi zdolnych do własnych pragnień i decyzji. W powieści Iana Tregillisa spodobało mi się to, że dostajemy wyważoną fabułę przeplatającą dynamiczną akcję z nieco bardziej stonowanymi momentami. Dochodzi do walk podczas których Mosiężny Tron Holandii atakuje Francję. Szeregi armii najeżdżającej Zachodnią Marsylię wypełniają mechaniczni. Maszyny te zabijają bez skrupułów, a na dodatek ciężko je powalić, dlatego położenie oblężonej Francji wydaje się wręcz tragiczne. Pisząc o tym nie można nie wspomnieć scenach batalistycznych, które dobrze prezentują się na tle całości.
Początek "Powstania" był dla mnie małym wyzwaniem, ponieważ musiałem przypomnieć sobie to i owo z poprzedniego tomu, by móc bez jakichkolwiek wątpliwości śledzić losy poszczególnych bohaterów. Chociaż "Mechanicznego" czytałem wcale nie aż tak dawno temu, to niektóre z postaci zdążyły mi wylecieć z głowy. Na szczęście z każdym kolejnym rozdziałem powieść stawała się coraz bardziej przejrzysta. Autor książki posługuje się bardzo plastycznym językiem mającym w sobie coś wyszukanego. Powieść tę czytało mi się na pewno szybciej i łatwiej niż poprzedni tom, co nie znaczy wcale, że jest od niego znacznie lepsza. "Mechaniczny" trochę bardziej przypadł mi do gustu, jednak "Powstanie" to całkiem godna kontynuacja. Zabrakło mi tu jedynie czegoś, co zmniejszyłoby dystans pomiędzy mną, a głównymi bohaterami. Są dobrze wykreowani, ale z niewiadomych względów aż do ostatnich stron lektury pozostali mi obojętni.
Seria "Wojny alchemiczne" bardzo ciekawie się rozwija. Drugi tom to satysfakcjonująca kontynuacja, która wraz z jej zakończeniem przynosi ochotę na więcej. Nie wszystko jeszcze zostało powiedziane i jak mniemam autor nie jeden raz jeszcze nas zaskoczy. Jeżeli czytaliście "Mechanicznego" i przypadł Wam do gustu, to tym bardziej powinniście sięgnąć po "Powstanie", które na pewno nie pozostanie Wam obojętne. Jeżeli jednak nie macie pojęcia czym jest clockpunk, a koniecznie chcecie się tego dowiedzieć, to sięgnijcie po "Mechanicznego". Zarówno pierwszy jak i drugi tom, to kawał porządnej fantastyki.
Ocena książki: 7/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN.
Jeszcze nie czytałam Mechanicznego, a te wszystkie pozytywne recenzje o pierwszym, jak i drugim tomie w końcu przekonały mnie do sięgnięcia po tę serię. Jeszcze tylko nie wiem, kiedy. Może poczekam już na koniec serii, żeby nie mieć tego problemu z połapaniem się w bohaterach i akcji :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że natrafiłam na Twoją recenzję, bo szczerze przyznam, że kompletnie zapomniałam o tej trylogii, a bardzo chciałabym kontynuować jej czytanie. Pierwszy tom całkiem mi się podobał, choć miał pewne wady. Bohaterowie rzeczywiście nie są jacyś szczególnie bliscy czytelnikowi, może z wyjątkiem Berenice, bo ją strasznie polubiłam. Ale wydaje mi się, że już ze względu na sam ten clockpunkowy klimat warto mieć "Wojny alchemiczne" na uwadze. Ja na pewno przeczytam niedługo "Powstanie" i coś przeczuwam, że będę bardzo niecierpliwie oczekiwała premiery "Wyzwolenia" :)
OdpowiedzUsuńCzyli to jednak będzie trylogia? :) Myślałem, że szykuje się jakaś dłuższa seria.
Usuń