3 mar 2017

Smażone zielone pomidory [RECENZJA]

Tytuł: Smażone zielone pomidory
Autor: Fannie Flagg
Ilość stron: 464
Wydawnictwo: Otwarte
Cena: 34,90 zł

Przenieśmy się dzisiaj do lat 30. XX wieku, do niewielkiego miasteczka położonego w Alabamie w Stanach Zjednoczonych. Dwie przyjaciółki- Ruth i Idgie otwierają kawiarnię Whistle Stop Cafe, która szybko staje się sercem miasteczka przyciągając wielu klientów, zarówno białych, jak i kolorowych. Właścicielki nikogo nie wypuszczą głodnego, a daniem popisowym są tytułowe smażone zielone pomidory. Książka o której dzisiaj będzie mowa. to popularna powieść autorstwa Fannie Flagg. 

Postaci z którymi czytelnik ma do czynienia jest kilka, niestety w większości nie są bez wyrazu i nie zapadają w pamięć. Zaledwie kilka dni po przeczytaniu lektury już nie pamiętam imion niektórych z nich. Wpłynął na to na pewno fakt, że czas akcji cały czas się zmienia. Raz trafiamy do przeszłości, by w następnym rozdziale przenieść się o kilkadziesiąt lat do przodu, a następnie znowu cofnąć. Wprowadza to mały chaos i utrudnia zżycie się z poszczególnymi bohaterami. Jeżeli już zahaczyliśmy o temat skakania po linii czasu, to gdybym miał doszukiwać się tam pozytywów, to na pewno byłyby nim wycinki z tygodnika Dot Weems, umieszczone pomiędzy rozdziałami. Są one krótkie, czasami zabawne, napisane ciętym językiem i przybliżają niektóre z ważniejszych wydarzeń dziejących się w miasteczku. 

"Smażone zielone pomidory" to książka z gatunku lekkich obyczajówek ocierających się o tematy kobiecej przyjaźni, miłości, rasizmu i radzenia sobie wobec codziennych przeciwności losu. Jak widać, da się pisać o sprawach ważnych w lekki sposób. Niemniej jednak zabrakło w tej książce czegoś, co zrobiłoby na mnie większe wrażenie i sprawiło, że na dłużej pozostałaby w mojej pamięci. Fabuła została poprowadzona poprawnie, bez jakichkolwiek udziwnień i nadmiaru akcji, dlatego też im bliżej końca, tym bardziej odczuwalny staje się brak pazura, czy jakiegokolwiek wzruszającego momentu, który chociaż na chwilę skłoniłby do refleksji. Nie wiem jak smakowały słynne smażone zielone pomidory podawane w Whistle Stop Cafe, gdyby jednak miały dawać takie wrażenia smakowe, jakie dała mi książka, to stwierdziłbym że brak w nich wszelkiej maści przypraw.

"Kultowa książka, która stała się inspiracją filmu"- głosi napis na górnej części okładki. Widząc takie słowa oczekiwania względem lektury znacznie rosną. Jednak "Smażone zielone pomidory" według mnie nie są kultowe, a jedynie poprawne. To książka lekka i przyjemna przy której można się zrelaksować i odciążyć myśli. Daremne jest niestety szukanie w niej wspomnianej kultowości. Jeżeli zainteresował Was ten tytuł to sprawdźcie go sami, może znajdziecie w nim to, czego ja nie dostrzegłem.

Ocena książki: 6/10

2 komentarze:

  1. Kiedyś często widziałam tę pozycję i nawet się nad nią zastanawiałam. Myślę jednak, że może to nawet i dobrze, że koniec końców po nią nie sięgnęłam, bo skoro nie doszukałeś się tej kultowości to pewnie bym się tylko irytowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię, gdy w książkach opisana jest kobieca przyjaźń, nawet takie małe wątki sprawiają mi radość, bo jest to coś, czego w literaturze bardzo mi brakuje. I chyba kiedyś w końcu skuszę się na tę książkę, chociażby tylko z tego względu :)

    OdpowiedzUsuń