9 gru 2016

David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię [RECENZJA]

Tytuł: David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię
Autor: Paul Trynka
Ilość stron: 544
Wydawnictwo: SQN
Cena: 39,90 zł

Każdego roku przemysł muzyczny żegna się z wielkimi artystami, prawdziwymi orędownikami najróżniejszych gatunków muzycznych, na których wychowały się całe pokolenia. To właśnie w 2016 roku pożegnaliśmy się m.in. Davida Bowiego. Był to muzyk-kameleon, prowadzący kontrowersyjne życie, przez wielu uważany za geniusza, bez którego muzyczny światek nie wyglądałby tak samo. Chociaż Bowiego już wcześniej kojarzyłem i raczej bez większego problemu rozpoznałbym niektóre z jego największych hitów, to jako artysta nie był mi on szczególnie bliski. Po prostu na innej muzyce się wychowałem. Dopiero jego śmierć (co z przykrością stwierdzam) pokazała, jak wiele straciłem nie zaznajamiając się wcześniej z jego pokaźną dyskografią. Chcąc więc bliżej poznać tego barwnego Starmana, sięgnąłem po jego biografię.

"David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię" napisany został przez dziennikarza muzycznego, Paula Trynka. W swojej karierze pisywał on dla takich czasopism jak "MOJO", "The Independent", czy "The Guardian". Jest to również autor biografii blisko z Bowiem związanego Iggy'ego Popa. Trynka jednak poza skupieniem się na twórczości muzycznej, stara się również przybliżyć bujne życie prywatne człowieka, który jak każdy na swojej drodze borykał się z wieloma problemami. Początek książki ma miejsce w lata 60. ubiegłego wieku, kiedy to Bowie był jeszcze nic nieznaczącym dzieciakiem. Szybko widoczne staje się jego zamiłowanie do muzyki. Oczywiście idą za tym pierwsze i niezbyt udane próby zaistnienia w przemyśle rozrywkowym. Osoby nie będące tak zagorzałymi fanami jego działań i dorobku, na pewno w biografii napisanej przez Trynka znajdą sporo ciekawostek na temat wielu porażek jakich David Bowie doznawał na początku swojej kariery. Bo chociaż bardzo pragnął sławy, ta zdawała się aż do pewnego momentu przychodzić do niego z oporem. Biografia Bowiego kończy się dokładnie w takim momencie, w jakim powinna, czyli kilka dni po premierze tegorocznej, znakomicie odebranej płyty "Blackstar". Właśnie wtedy Bowie przegrywa walkę z rakiem i na zawsze odchodzi z tego świata.

To co cechuje książkę Paula Trynka, to duża skrupulatność w opisywaniu szczegółów, a także istotna w tym przypadku chronologia. Dzięki temu rozwijającą się karierę wschodzącej gwiazdy można płynnie obserwować rok po roku. Dużo jest tu nie tylko o samym Bowiem, ale i jego współpracownikach i osobach przebywających w towarzystwie artysty. Bardzo wyraźnie nakreślone zostają relacje pomiędzy poszczególnymi osobami, a muzykiem. Dobrze obrazuje to zmienny charakter piosenkarza. Ta biografia odsłania wiele prawdy, jak chociażby to, że Bowie nie tylko kreował rzeczy nowe, ale i przede wszystkim korzystał z tych już istniejących niejednokrotnie ocierając się o plagiat. A to wszystko tylko po to, by zdobyć upragniony sukces. Jest tu także co nieco o jego problemach z narkotykami i kontrowersyjnym stylu życia i idącej w parze z tym rozwiązłości seksualnej. To dobrze, że autor książki pozostaje neutralny, prezentując geniusz muzyka, a jednocześnie pokazując, że i on w swoim życiu popełnił wiele błędów i obierał niekoniecznie odpowiednie ścieżki.

Niestety mimo wielu zalet i tej pozycji nie brak pewnych minusów. Czasami za dużo miejsca poświęcone zostaje opisywaniu osób pracujących z Bowiem, niż na niego samego. Dodatkowo niektóre z albumów wydają się być niesłusznie pominięte, jakby ich proces twórczy nie wart był uwagi. A przecież każda z kilkudziesięciu wydanych przez Davida Bowiego płyt jest tak samo ważna, bez względu na jej komercyjny sukces. To wszystko przecież składa się na ogromne dziedzictwo artystyczne, jakie kontrowersyjny muzyk żonglujący swoim stylem, po sobie zostawił.

"David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię" to biografia, która powinna zadowolić zarówno fanów artysty, jak i osoby, które swoją podróż z Bowiem dopiero mają przed sobą. Czytając tę książkę nie sposób nie puścić sobie w tle albumów, o których w poszczególnych rozdziałach jest mowa. Książki takie jak ta sprawiają, że żałuję, że urodziłem się tak późno i ominął mnie czas, kiedy to muzyka wydawała się być o wiele bardziej szczera i prawdziwa. Kiedyś uważałem, że Bowie to nie jest artysta mojego pokolenia i niewiele ma mi do zaoferowania. Po przeczytaniu jego biografii, wiem jak bardzo się myliłem. 

Już od kilku dni piosenki takie jak "Life on mars", "Fame", czy słynne "Space Oddity" są katowane na moich słuchawkach. To chyba coś znaczy...

Ocena książki: 8/10

Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz