Tytuł: Harry Potter i Zakon Feniksa
Autor: J. K. Rowling
Ilość stron: 960
Wydawnictwo: Media Rodzina
Cena: 49 zł
Piąty rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie pora zacząć! Nie obejdzie się to oczywiście bez przeszkód, bowiem w wiosce Little Whinging, gdzie Harry, jak co roku spędza wakacje, pojawiają się dementorzy. Zmusza go to do ponownego użycia czarów poza szkołą, co tym razem skutkuje rozprawą w ministerstwie magii i możliwością wyrzucenia z hogwartu. Na domiar złego, Harry staje się obiektem kpin ze strony magicznego społeczeństwa, a wszystko to jest skutkiem wydarzeń kończących poprzedni tom, czyli moją ulubioną "Czarę Ognia". Jak wszyscy pamiętamy, Lord Voldemort powrócił, zabijając Cedrica Diggory'ego. Jedynym świadkiem odrodzenia Czarnego Pana był właśnie Harry Potter, a czym są słowa jednego nastolatka przeciwko ministerstwu magii, które nie dopuszcza do siebie informacji, że zło sprzed wielu lat powraca?
"Harry Potter i Zakon Feniksa" to piąty i zarazem najobszerniejszy tom o przygodach młodego czarodzieja. Ponoć napisanie tej części sprawiło Rowling najwięcej problemów, co niestety można chwilami wyczuć podczas czytania. I nie zrozumcie mnie źle, "Zakon Feniksa" to wspaniała książka, tak, jak każda poprzednia i kolejna część tej kultowej serii. Jednakże czytając ją zaraz po "Czarze Ognia" odniosłem wrażenie, że jest nieznacznie gorsza, może za bardzo przepełniona pod względem tematycznym. Bo otrzymujemy tu temat samotności przedstawiony oczywiście na przykładzie Harry'ego, problemy dorastających czarodziejów, pierwsze miłości, wybór odpowiedniej drogi i przyszłego zawodu, potajemne gromadzenie sił przeciwko Voldemortowi, walka z ministerstwem i wiele, wiele więcej. I choć można odnieść wrażenie, że trochę tego za dużo, to na dobrą sprawę wszystko to ma duże znaczenie w powieści i wycięcie czegokolwiek nie wchodziłoby w rachubę.
Bohaterowie, opisy, jak i sama fabuła są takie, jak w poprzednich tomach, czyli bez najmniejszego zarzutu. Rowling konsekwentnie poszerza granice magicznego świata ujawniając przed czytelnikami coraz więcej. Moimi ulubionymi częściami "Zakonu Feniksa" jest początek książki, zanim Harry trafił do Hogwartu oraz zakończenie, aczkolwiek nie mam tu na myśli wydarzeń mających miejsce w ministerstwie, a samą, dosyć rozległą rozmowę Harry'ego z Dumbledorem, który przyznaje się do swojego błędu i tym samym pokazuje, że nawet najwięksi ludzie nie są nieomylni. W tej powieści pisarka odkrywa kolejne karty związane z przeszłością niektórych postaci. Sporo dowiemy się na temat rodziny Syriusza Blacka, czy samych rodziców Harry'ego. Ich idealny obraz, który Harry przez wiele lat nosił w głowie, zostanie mocno nadszarpnięty, a to i tak jest zalążek tego, co Rowling trzyma w zanadrzu na dwa ostatnie części serii. Sam główny bohater- Harry, mocno się zmienia. Tragiczne zdarzenia mające miejsce podczas ostatniego zadania Turnieju Trójmagicznego nieodwracalnie na niego wpływają. Do tego dochodzi jeszcze sytuacja, w której nie wszyscy są skorzy uwierzyć w jego wersję wydarzeń owego feralnego wieczoru. Pod tym względem tom piąty jest mroczniejszy i bardziej depresyjny względem pozostałych, szczególnie trzech pierwszych.
Wiele z tematów poruszanych w "Zakonie Feniksa" to kontynuacja tych rozpoczętych w "Czarze Ognia". Harry, Ron i Hermiona są starsi, pojawiają się więc pierwsze wątki miłosne, nie są one jednak w żadnym stopniu dominujące. Poza tym tak, jak i w poprzednich tomach pojawia się tu kilka nowych postaci w tym chyba najważniejsza- Dolores Umbridge, nowa nauczycielka Obrony przed Czarną Magią, do której żaden czytelnik o zdrowych zmysłach nie zapała sympatią. Dodatkowo podczas lektury będzie mieć okazję odwiedzić kilka nieznanych jeszcze miejsc, w tym wspominane już Ministerstwo Magii, czy siedzibę główną Zakonu Feniksa. Oczywiście podczas czytania towarzyszyło mi wiele emocji, choć przyznam, że poprzedni tom był dla mnie bardziej poruszający. Aczkolwiek wiem, że mnóstwo innych potteromaniaków właśnie na "Zakonie Feniksa" wylewało hektolitry łez. No cóż ja poradzę, za bohaterem, którego (teoretycznie) widzimy po raz ostatni, tęsknić wyjątkowo nie będę.
Do tej książki zachęcać nie trzeba. Jeżeli przeczytaliście poprzednie cztery części, to i ta przypadnie Wam do gustu, a może i nawet zostanie waszą ulubioną z całej serii.
Na początek września zaplanowałem sobie odświeżanie "Harry Pottera i Księcia Półkrwi", natomiast na październik przewiduję recenzję "Insygniów Śmierci" oraz szeroko komentowanego scenariusza sztuki "Harry Potter i Przeklęte Dziecko".
Ocena książki: 9/10
Plusy:
-dorastający bohaterowie stawający przed poważnymi dylematami
-książka jest mroczniejsza i bardziej depresyjna od poprzednich
-odkrywanie przeszłości Syriusza oraz rodziców Harry'ego
-powieść pełna emocji
-magia, magia i jeszcze więcej magii
-coraz więcej pytań, coraz więcej odpowiedzi
Minusy:
-książka wydaje mi się trochę gorsza od poprzedniego tomu, aczkolwiek to mój subiektywny wniosek
Koniecznie dajcie znać w komentarzach, jak Wy oceniacie "Harry Pottera i Zakon Feniksa".
Moja druga ulubiona część, zaraz po Więźniu Azkabanu :D Chyba widzę pewną zależność - po prostu bardzo lubiłam Syriusza ! I trochę też za tą obszerność ją uwielbiam, bo takiej dobrej literatury nigdy za wiele. Po cichu liczyłam, że Insygnia Śmierci też będą trochę większą cegłą, jako że kończyły serię. Dalej mi smutno i jakoś tak mało Pottera, chciałabym znaleźć znowu serię, która wzbudziłaby we mnie takie emocje :)
OdpowiedzUsuńJa też wciąż szukam takiej serii... może Igrzyska Śmierci dały mi taką namiastkę, ale tylko namiastkę bo to zaledwie trylogia :)
UsuńCzytałam książki o Potterze jako dziecko, a potem nastolatka i wówczas bardzo mi się podobały, ale niestety z perspektywy czasu okazuje się, że niewiele już pamiętam. Widzę po przeczytaniu Twojej recenzji, że słabo kojarzę wydarzenia z tej książki, chociaż pamiętam, że je kiedyś przeżywałam :P Czasami kusi mnie, żeby znów zabrać się za tę serię, ale z drugiej strony, trochę szkoda mi czasu na wracanie do książek skoro tyle nowych czeka na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńpodzielam zdanie, mi też się 'piątka' mniej podobała od pierwszych czterech części oraz od "Księcia Półkrwi" mniej od Zakonu podobała mi się tylko ostatnia część, chciałam kolejny rok w Hogwarcie a nie walki na śmierć i życie w lasach :D
OdpowiedzUsuńw każdym razie Harry na zawsze na propsie :D
No co Ty :D Ja właśnie uwielbiałem Insygnia za odejście od tej standardowej formy "bezpiecznego" pobytu w Hogwarcie :D
UsuńHarry'ego czytałam lata temu i to zaledwie dwie czy trzy pierwsze części. Teraz czytam go od początku i jestem zafascynowana ponownie jak dziecko :)
OdpowiedzUsuń