21 sie 2016

Filmowa Niedziela #25 Sausage Party

Tytuł: Sausage Party
Reżyseria: Conrad Vernon, Greg Tiernan
Czas trwania: 83 min.
Premiera: 12 sierpnia

Moja przygoda z Sausage Party zaczęła się oczywiście od zwiastuna, który urzekł mnie już od pierwszego obejrzenia. Nie dość, że animacja dla dorosłych to coś, czego raczej nie produkuje się tak często i hurtowo jak animacje dla dzieci, to jeszcze sam pomysł ożywienia produktów spożywczych i ukazania świata z ich perspektywy, wydał mi się ciekawy, a nawet oryginalny. Potem rozpoczęło się czekanie na premierę i nakręcanie się niczym przed jakimś Harrym Potterem. I to wcale nie przesada. 

A kiedy już Sausage Party obejrzałem... no cóż. Co się zobaczyło, to się już nie odzobaczy. 

Sekwencja rozpoczynająca film ukazuje pierwsze minuty otwarcia supermarketu, kiedy to produkty spożywcze jak co dzień wyśpiewują swój (nieco wulgarny, aczkolwiek zabawny) hymn. Zaraz potem poznajemy sympatyczne, jakże napalone parówki, w tym i głównego bohatera- Franka, który tak, jak swoi koledzy, jedyne o czym marzy, to zanurzyć się w sąsiadujące bułki do hot dogów. Brzmi dziwnie? Zabawnie? Z podtekstem? Owszem, ale to dopiero początek. Oczywiście jak łatwo się domyślić, dojdzie do wydarzeń, które zakłócą spokojny byt Franka i jego ukochanej- bułki Brendy. 

Wszystkie produkty zasiedlające sklepowe półki żyją w przekonaniu, że ludzie, to bogowie, którzy kupując, zabierają ich do innego, lepszego świata. Nie są one świadome tego, co naprawdę je czeka. Od razu przywodzi to na myśl obraz Korei Północnej, której mieszkańcy żyją zaślepieni przez nieprawdziwą propagandę. Bo w końcu lepiej żyć w niewiedzy. Takich nawiązań dopatrzeć można się tu naprawdę mnóstwo. Market przedstawiony w animacji jest niczym ogromna metropolia, podzielona na dzielnice, których mieszkańcy reprezentują różne kultury, klasy społeczne i wyznają inne wartości. Co więcej, poszczególne produkty diametralnie różnią się od siebie charakterem przedstawiając różne typy osobowości. Tak więc parówki są niczym faceci, którzy żyją po to by zaliczyć, bułki do hot dogów to natomiast lale, które się zalicza, itd. itd. Tak więc zróżnicowanie postaci jest bardzo szerokie. Do tego jeszcze od czasu do czasu na ekranie pojawiają się produkty wzorowane na osobach takich jak Hitler, czy Stephen Hawking, co jest zabiegiem trafionym w dziesiątkę. Wizualnie, Sausage Party jest na dobrym poziomie, produkty w większości przypadków wiernie oddają swoje realne odpowiedniki, do tego podłożone pod nie głosy są znakomicie dobre i tylko dodają klimatu.

Takich smaczków, nawiązań i inspiracji z prawdziwego życia, jest tutaj jak już wspominałem, o wiele więcej. Czasami nawet trudno je wyłapać bo mimo tego, że fabuła posiada nieliczne momenty przestoju, to szybko mknie do przodu zalewając widza długimi dialogami, tak, że czasami aż ciężko nadążyć za tekstem. Co się zaś tych dialogów tyczy, to są one po brzegi wypełnione wulgaryzmami, erotycznymi podtekstami, rasizmem, czy ksenofobią. O ile wywoływały one u mnie niepohamowany śmiech, o tyle w pewnym momencie było ich po prostu za dużo i stały się trochę nużące, a nawet żenujące, choć śmiech pozostał nadal. Takich momentów, kiedy widz ma prawo poczuć się zażenowany, jest naprawdę sporo, a swoje apogeum osiąga ono pod koniec filmu, co przynajmniej w moim przypadku wpłynęło niekorzystnie na ocenę animacji. Nawet mimo mocnych fundamentów i niezłej estetyki, Sausage Party pozostaje animacją bezwartościową i nic nie wnoszącą, bombardującą odbiorcę kolorami, wulgarnością i coraz to nowszymi zwrotami akcji.  

Na Sausage Party bawiłem się dobrze, czas mi się nie dłużył. Ot, taka niewymagająca rozrywka, skierowana do widza, ze specyficznym poczuciem humoru. Prawdopodobnie nie każdemu przypadnie ona do gustu, co trzeba wyraźnie podkreślić. Wciąż też pozostaje mi w głowie myśl, że gdyby zmienić to i owo, więcej czasu poświęcić na te małe smaczki, które pojawiają się na chwilę i zaraz potem znikają, a nawet ograniczyć nieco humor do tych tekstów, które najbardziej zaskakują i śmieszą, to Sausage Party mógłbym ocenić wyżej. Ale jest jak jest i tego się już nie zmieni.

Jeżeli szukacie zabawnego filmu na weekend ze znajomymi, przy którym nie trzeba myśleć i przy którym browar nie zaszkodzi w odbiorze, a wręcz pozwoli przetrwać makabryczne zakończenie... to "Sausage Party" powinno w tej kategorii dać sobie radę. Ważne tylko, by od tej animacji niczego nie oczekiwać, bo spotkać Was może zawód. Moja ocena może i do najwyższych nie należy, ale ten typ rozrywki nigdy u mnie nie był wybitnie dobrze punktowany.

Ocena filmu


Za tydzień, w ostatnią niedzielę sierpnia czekać na Was będzie recenzja najnowszej komedii Woody'ego Allena o tytule "Śmietanka towarzyska". 

A Wy koniecznie dajcie znać, co o Sausage Party sądzicie.

7 komentarzy:

  1. A ja uwielbiam to zakończenie! Film bardzo mi się podobał, co mogę powiedzieć? Widocznie mam prymitywne poczucie humoru, ale znając twórców wiedziałam czego się spodziewać :) Poza tym jestem zachwycona licznymi nawiązaniami i tym, jaka ta animacja była kreatywna :) Uśmiałam się i pewnie zobaczę i drugi raz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja będę się w takim razie trzymać tego, że nie dam im zarobić idąc do kina. Szczególnie skoro chwalisz samą animację, a jej twórcy zostali źle potraktowani przez ekipę filmu.
    Żenującego humoru się spodziewałam i chyba zrobię tak, jak radzisz - kupię piwko i obejrzę w domu ze znajomymi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. to się nie odzobaczy, już czuję się trochę zażenowana xD mimo wszystko obejrzę, myślę, że ten film będzie w stanie mnie rozbawić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli szukasz czegoś, co poprawi Ci humor i dostarczy trochę chamskich żartów, to "Sausage Party" powinno się sprawdzić :D

      Usuń
  4. Miałam ogromną ochotę wybrać się na ten film do kina, bo również niesamowicie zaintrygował mnie sam zwiastun i pomysł. Coś nowego, oryginalnego i... dla dorosłych. Brzmi intrygująco. :) Po twojej recenzji zdania nie zmieniam, a wręcz przeciwnie. Właśnie czegoś tak niezobowiązującego i lekkiego mi teraz potrzeba, a że oczekiwań ponad zwyczajną, dobrą rozrywkę nie mam, to nie powinnam się rozczarować. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę rozczarowała mnie Twoja recenzja. Spodziewałam się czegoś więcej po tym filmie. Zwłaszcza po nieco makabrycznym trailerze, który na początku mnie zszokował, a potem utwierdził w postanowieniu, że muszę to zobaczyć. ;)

    OdpowiedzUsuń