30 kwi 2016

Krew i stal [RECENZJA]

Tytuł: Krew i stal
Autor: Jacek Łukawski
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cena: 34,90 zł

Witajcie! Książką, o której chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć jest "Krew i stal" pióra Jacka Łukawskiego. To kolejny polski debiut o którym mam przyjemność pisać, tym razem jednak nie z gatunku lekkich obyczajówek, a polskiej fantastyki, z którą, co tu ukrywać, mam (chyba) niewielkie doświadczenie. No cóż, wbrew temu co sobie kiedyś założyłem, mój "pierwszy raz" z polskim fantasy nie będzie obcowaniem z "Wiedźminem"... może to i dobrze?

Jeszcze zanim przejdę do treści książki, nie mogę nie zwrócić uwagi na wspaniałą okładkę, której nie powstydziłby się pewnie sam George R.R. Martin w swojej serii "Pieśń lodu i ognia". Idealnie obrazuje ona tytuł powieści prezentując zarazem martwą, pozbawioną życia ziemię oraz stal ubrudzoną krwią. To tak naprawdę tylko mała zapowiedź tego, co czeka na nas we wnętrzu książki.

Akcja powieści rozgrywa się sto pięćdziesiąt lat po wielkiej bitwie, podczas której w wyniku zderzenia dwóch potężnych zaklęć powstała Martwica, czyli obszar niezdatny do życia, zabijający wszystkie istoty na nim przebywające. Martwica dotąd zasilana była energią kryształów znajdujących się pod ziemią, ich moc jednak osłabła szybciej niż podejrzewano, w skutek czego na Martwej Ziemi powstał niewielki przesmyk prowadzący do dawno zapomnianych krain, skrywających wiele tajemnic. W celu ich zbadania i odzyskania ważnych dla królestwa przedmiotów wysłany zostaje oddział żołnierzy wśród których znajduje się główny bohater- Arthorn.

Arthorn to postać niezwykle tajemnicza. o której niewiele się dowiadujemy na stronach pierwszego tomu z cyklu "Kraina martwej ziemi". Po zakończonej lekturze można jednak stwierdzić, że jest to bez wątpienia mężczyzna odważny, radzący sobie w zaciętej walce, dobrze odnajdujący się w długich wyprawach, a przy tym honorowy i pamiętający o swoich kompanach. Tak niewielka liczba informacji jakie otrzymujemy pozostawia otwartą furtkę dla (miejmy nadzieję) nadchodzących kontynuacji. W tym przypadku to akurat dobrze, że autor nie odkrywa od razu wszystkich kart na temat przeszłości i życia głównego bohatera. 

Przyznam, że przed sięgnięciem po "Krew i stal" miałem małe obawy, czy lektura ta aby na pewno przypadnie mi do gustu. Jak się okazało, obawy te były całkowicie zbędne, a samą powieść pochłonąłem w mniej niż trzy dni i nie okazała się ona aż tak ciężka, jak wskazywały na to niektóre z przeczytanych przeze mnie recenzji. Powieść ta choć napisana została pięknym językiem posiadającym wstawki ze staropolskiego, to stanowi bardzo przystępną pozycję, a w ciekawie skonstruowanych dialogach nie zabraknie odrobiny mocnego humoru, który na ustach czytelnika wywołać może uśmiech. 

Poza językiem w książce tej zachwyca również wykreowany przez Jacka Łukawskiego świat, choć jak mniemam w pierwszym tomie cyklu poznajemy zaledwie jego niewielki skrawek. Łączy on znany średniowieczny klimat ze słowiańskimi nawiązaniami. Nie brak tu owianych tajemnicą miejsc skrywających przed Arthornem nie lada niespodzianki, czy chociażby fantastycznych stworzeń wśród których przyjdzie nam spotkać się z m.in. smokami, kuszącymi wędrowców wilami (nazwanymi tam wiłami) i uwaga... żądnymi krwi żywymi trupami! Niektóre z tych elementów zaskakujące są nie tylko dla czytelnika, ale i dla bohaterów, którzy muszą odnaleźć się w walce z nieznanymi im dotąd niebezpieczeństwami. Już na samym początku pojawia się także magia, która jest przyczyną powstania Martwej Ziemi.

Akcja jest dynamiczna, pełna zwrotów akcji i pozbawiona jakichkolwiek nudnych przestojów. Wiele tu agresji, krwawych walk i nieobliczalności pod względem wydarzeń. Jest to naprawdę kawał dobrego, wręcz klasycznego fantasy, które bez najmniejszych wahań postawiłbym na równi z zagranicznymi tytułami o podobnej tematyce. Cieszę się, że to właśnie "Krew i stal" była pierwszą polską powieścią z gatunku literatury fantastycznej, z jaką przyszło mi się zmierzyć. Jeżeli więc interesuje Was ten tajemniczy, owiany magią świat stworzony przez Jacka Łukawskiego, koniecznie sięgnijcie po "Krew i stal", która jest pierwszym tomem cyklu o nazwie "Kraina martwej ziemi". A mi pozostaje tylko ubolewać nad tym, że książka ta skończyła się tak szybko i mieć nadzieję, że autor wyda niebawem kontynuację.

Ocena książki: 8/10

Plusy:
-połączenie średniowiecza ze słowiańskimi elementami
-tajemniczość głównego bohatera i odkrywanych przez niego krain
-dynamiczna fabuła

Minusy:
-powieść kończy się zdecydowanie zbyt szybko!

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.


4 komentarze:

  1. Ach taka piękna okłądka. A ja nie lubię do końca takich klimatów książki. Chociaż kto wie może najdzie mnie kiedyś ochota, bo nie powiem zaciekawiła mnie recenzja. :)
    Pozdrawiam
    http://biblioteczka-na-poddaszu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy się zachwycają, a ja naprawdę się waham, bo za high fantasy jako takim nie przepadam. Meh, zaczekam na rozwój wypadków ;)

    Pozdrawiam,
    Między sklejonymi kartkami

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja, bardzo zachęcająca. Pewnie gdyby nie fakt, że książka już za mną, nabrałabym na nią ochoty. :) Cieszę się, że książka tak bardzo się spodobała. A z "Wiedźminem" nie zwlekaj za długo. :)

    OdpowiedzUsuń