Tytuł: Światło, którego nie widać
Autor: Anthony Doerr
Ilość stron: 640
Wydawnictwo: Czarna Owca
Cena: 39,99 zł
"Światło, którego nie widać" to pisana przez dziesięć lat powieść Anthony'ego Doerra, wyróżniona przez prestiżową nagrodę Pultizera. Czy jednak nagrody i czas pisania są wyznacznikiem jakości książki? W normalnych okolicznościach odpowiedziałbym, że niekoniecznie, jednak po przeczytaniu tej powieści muszę przyznać, że te dziesięć lat poświęcone na jej napisanie nie zostało zmarnowane. Co więcej, gdyby udało mi się przeczytać tę książkę do końca 2015 roku, zapewne znalazłaby się w zestawieniu podsumowującym moich zeszłorocznych książkowych faworytów.
Mieszkanka Paryża- Marie-Laure przez chorobę w młodym wieku traci wzrok. Od tego momentu musi zacząć swoje życie na nowo. Musi posiąść umiejętności, które pozwolą jej normalnie żyć we Francji, państwie ogarniętym strachem przed niemieckimi żołnierzami i Hitlerem. Równolegle do tej historii poznajemy młodego chłopca, Wernera, mieszkającego wraz z siostrą w niemieckim sierocińcu. Werner jest aryjskiej urody, a dodatkowo posiada ponadprzeciętne zdolności, które wykorzystuje naprawiając radia. Właśnie dzięki tej umiejętności dostaje niepowtarzalną okazję odmiany swojego losu i wstąpienia do szkoły, w której kształci się młodych Hitlerowców.
Anthony Doerr za sprawą książki przenosi czytelnika do wspaniałego i przy tym jakże klimatycznego miasta Saint-Malo umiejscowionego we Francji 1944 roku. Saint-Malo z każdej strony otoczone jest murami obronnymi, za którymi znajduje się morze. Razem z Marie-Laure przemierzamy uliczki prowadzące na targ, do piekarni, na plażę i chociaż postrzeganie otaczającego ją świata skupia się głównie na zmysłach słuchu, zapachu oraz dotyku, to i tak w powieści nie brak opisów miejsc i sytuacji widzianych za pomocą oczu narratora. Zwykle wydaje się to pomocne, lecz czasami wytrąca z perspektywy osoby niewidomej, która de facto nie jest w stanie dostrzec barw. Nie odbieram tego jednak jako znaczącą wadę, która miałaby zaważyć na ogromnej przyjemności płynącej z czytania tej książki. Natomiast dzięki Wernerowi poza Saint-Malo mamy również okazję przemierzyć niektóre państwa europejskie ogarnięte wojną i tłamszone przez hitlerowców.
"Światło, którego nie widać" to książka dopracowana w najmniejszych szczegółach, napisana ciekawym językiem, ze świetnie wykreowanymi bohaterami, których poznajemy jako dzieci i którym towarzyszymy przez następne lata życia patrząc, jak zmieniają się pod naciskiem otaczającego ich świata. To także historia o utracie najbliższych, o nadziei, wierze, bezradności i o przenikaniu się losów ludzkich. Łatwo jest wciągnąć się w historię, naprzemiennie pisaną z perspektywy Marie-Laure i Wernera. Rozdziały są tak krótkie i przy tym treściwe, że dzięki temu nie odczuwa się sporej objętości książki. Być może nie jest to lektura przełomowa, jednak w pełni zasługuje na Waszą uwagę.
Książkę tę polecam wszystkim, niezależne od tego, jaki gatunek literacki jest Waszym ulubionym, bowiem każdy znajdzie w Świetle, którego nie widać każdy znajdzie coś dla siebie. Sama nagroda Pultizera podwyższyła moje wymagania względem tej powieści i przyznam, że zostały w dużej mierze spełnione. Jeżeli więc chcecie wiedzieć, jak skończyły się losy niewidomej Marie-Laure i młodego Niemca, Wernera i czy ich losy kiedykolwiek się skrzyżowały, to koniecznie przeczytajcie "Światło, którego nie widać".
"Światło, którego nie widać" to książka dopracowana w najmniejszych szczegółach, napisana ciekawym językiem, ze świetnie wykreowanymi bohaterami, których poznajemy jako dzieci i którym towarzyszymy przez następne lata życia patrząc, jak zmieniają się pod naciskiem otaczającego ich świata. To także historia o utracie najbliższych, o nadziei, wierze, bezradności i o przenikaniu się losów ludzkich. Łatwo jest wciągnąć się w historię, naprzemiennie pisaną z perspektywy Marie-Laure i Wernera. Rozdziały są tak krótkie i przy tym treściwe, że dzięki temu nie odczuwa się sporej objętości książki. Być może nie jest to lektura przełomowa, jednak w pełni zasługuje na Waszą uwagę.
Książkę tę polecam wszystkim, niezależne od tego, jaki gatunek literacki jest Waszym ulubionym, bowiem każdy znajdzie w Świetle, którego nie widać każdy znajdzie coś dla siebie. Sama nagroda Pultizera podwyższyła moje wymagania względem tej powieści i przyznam, że zostały w dużej mierze spełnione. Jeżeli więc chcecie wiedzieć, jak skończyły się losy niewidomej Marie-Laure i młodego Niemca, Wernera i czy ich losy kiedykolwiek się skrzyżowały, to koniecznie przeczytajcie "Światło, którego nie widać".
Ocena książki: 8/10
Plusy:
-świetnie wykreowani bohaterowie
-świat przedstawiony z perspektywy niewidomej dziewczynki
-historyczne ujęcie zniszczenia Saint-Malo
Minusy:
-brak
Chyba każdy, kto zachwycił się tą powieścią, początkowo był do niej nastawiony sceptycznie. No bo jak to tak - tyle zachwytów? Coś musi być naciągane. Potem jednak okazuje się, że jest warta tych wszystkich pozytywnych opinii. :)
OdpowiedzUsuńJa już pisałam, że się rozczarowałam. Podczas lektury... robi wrażenie, zwłaszcza dopracowanie książki. Ale zabrakło mi tego czegoś, co mnie porwie, zachwyci... I w sumie po jej skończeniu już nic z niej nie pamiętam :(
OdpowiedzUsuńTa książka jest świetna! Mam na nią ogromną ochotę, więc na pewno za niedługo zagości na mojej półce! :D
OdpowiedzUsuńBrak minusów? Wow. Mam książkę na półce i będę ją czytać w następnej kolejności ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Ta książka czeka na mojej półce i zabiorę się za nią w najbliższym czasie. Sam fakt, że akcja dzieje się we Francji w latach 40' już jest powodem do jej przeczytania. Poza tym jestem ciekawa, czy rzeczywiście jest to tak dobra pozycja, jak wszyscy mówią - trzeba przyznać, że jest jedną z najbardziej wychwalanych książek minionego roku. :)
OdpowiedzUsuńWciąż coś mnie od tej powieści odrzuca.. A niby ma w sobie to wszystko co kocham czyli elementy historyczne i niesztampowy romans i na pewno dużo akcji, a do tego cenionego autora. Jednak nie potrafię po nią sięgnąć, coś cały czas mnie powstrzymuje i nie daje spokoju. Ale tyle dobrych recenzji... Powiem szczerze: Jestem rozdarta! ;)
OdpowiedzUsuńhttps://kulturalnaszafa.wordpress.com/