Tytuł: Dziewczyna z pociągu
Autor: Paula Hawkins
Wydawnictwo: Świat książki
Ilość stron: 328
Cena: 32,90 zł
Poczułem się oszukany! I to przez samego mistrza horrorów, Stephena King. Na szczęście nie chodzi o książkę, którą napisał, a o rekomendację znajdującą się na odwrocie "Dziewczyny z pociągu". To już druga, po "Ostrych przedmiotach" Gillian Flynn książka, w której słowa Kinga nijak mają się do przeczytanej przeze mnie lektury. I jak łatwo się teraz domyślić, dzisiejsza recenzja nie będzie należała do zbyt optymistycznych.
Jeszcze zanim "Dziewczyna z pociągu" autorstwa Pauli Hawkins miała swoją premierę w Polsce, w internecie aż huczało od informacji na temat tego, jak wspaniała jest to powieść. Że ponoć w USA co sześć sekund ktoś sięga po ten tytuł i że prawa do sfilmowania tej historii zostały już sprzedane. Nie pozostawało nic, jak tylko paść na kolana i wręczyć autorce order zajebistości. A mówią prościej- iść do sklepu i zakupić sobie własny egzemplarz "Dziewczyny z pociągu".
Bo nie licząc kilku mieszanych opinii wśród moich znajomych, nic nie wskazywało na to, że książka ta nie przypadnie mi do gustu. A jednak tak się właśnie stało.
Główną bohaterką "Dziewczyny z pociągu" jest Rachel, trzydziestokilkuletnia alkoholiczka, rozwódka i jednocześnie życiowa nieudacznica, która nie potrafi pogodzić się z utratą męża, który odszedł od niej zakładając rodzinę z inną kobietą. Rachel im więcej pije, tym częściej traci świadomość, robiąc rzeczy, których później nie pamięta i które żałuje. Na domiar złego codziennie przejeżdża pociągiem obok swojego dawnego domu. Któregoś dnia z tamtej okolicy znika kobieta o imieniu Megan. Tego samego dnia w alkoholowym upojeniu przebywa tam Rachel. I chociaż jest przekonana, że posiada ważne informacje na temat zaginięcia Megan, nie może sobie ich przypomnieć ze względu na stan w jakim się wówczas znajdowała. Co tak naprawdę się wydarzyło i co wspólnego z tym ma Rachel?
No cóż, jak się okazało, cała zagadka była stosunkowo prosta, a zakończenie należało do przewidywalnych. Oczywiście autorce nie można odmówić dobrego pióra, ponieważ książkę czyta się szybko, a sama konstrukcja tekstu nie wymaga od czytelnika zbyt dużego zaangażowania i skupienia. O ile może to działać na korzyść lekkości lektury, o tyle działa na niekorzyść patrząc na "Dziewczynę z pociągu" przez pryzmat kryminału, ponieważ nie zmusza czytelnika do udziału w śledztwie, a jedynie zmienia go w biernego obserwatora. Wszystkie działania, które odbywają się w związku ze zniknięciem Megan, a w które wplątuje się Rachel, są mało zaskakujące, chwilami nawet nużące, bowiem koncentrują się na mało wiarygodnym świadku i mediach, które próbują pogrążyć męża Megan- domniemanego zabójcę. Znajomy schemat, prawda? Samych emocji podczas czytania było niewiele, o ile w ogóle można powiedzieć, że książka ta wzbudziła we mnie jakiekolwiek emocje.
Bohaterowie, zostali wykreowani tak, by każdy z nich wydawał się inny, a mimo to nie można oprzeć się wrażeniu, że odrysowani zostali od znanych już na ogół szablonów. Są po prostu poprawni i typowi, tak jak poprawna wydaje się być i sama historia. Najbardziej irytującą spośród wszystkich postaci była dla mnie główna bohaterka. I jak tu czytelnik ma jej kibicować, kiedy najzwyczajniej w świecie ma się nadzieję, że nie dożyje ona końca śledztwa? Denerwująca jest jej postawa, podejście do życia i niemożność do wprowadzenia jakichkolwiek zmian. W tym właśnie momencie z ratunkiem przychodzą rozdziały napisane z perspektyw drugoplanowych bohaterek, pod pewnymi względami ciekawszymi niż sama Rachel. Warto na koniec wspomnieć, że wszystko to, co przedstawione w powieści jest w jakiś sposób znajome z chociażby wspomnianej wcześniej "Zaginionej dziewczyny". Co najdziwniejsze, nie tylko mi te porównania przyszły na myśl. Przypadek? Nie sądzę.
Przereklamowana. To chyba najlepsze słowo, które podsumuje tę lekturę. Cały szum i reklamy otaczające tę książkę okazały się być kompletnie złudne, bowiem "Dziewczyna z pociągu" nie zaskakuje na żadnej z płaszczyzn. Być może film na jej podstawie okaże się ciekawszy niż sama powieść, na to jednak trzeba będzie trochę poczekać. Zastanówcie się zatem, czy aby na pewno chcecie tracić pieniądze i czas na przeczytanie tej książki, ponieważ istnieją o wiele ciekawsze powieści o podobnej tematyce na które warto zwrócić uwagę.
Główną bohaterką "Dziewczyny z pociągu" jest Rachel, trzydziestokilkuletnia alkoholiczka, rozwódka i jednocześnie życiowa nieudacznica, która nie potrafi pogodzić się z utratą męża, który odszedł od niej zakładając rodzinę z inną kobietą. Rachel im więcej pije, tym częściej traci świadomość, robiąc rzeczy, których później nie pamięta i które żałuje. Na domiar złego codziennie przejeżdża pociągiem obok swojego dawnego domu. Któregoś dnia z tamtej okolicy znika kobieta o imieniu Megan. Tego samego dnia w alkoholowym upojeniu przebywa tam Rachel. I chociaż jest przekonana, że posiada ważne informacje na temat zaginięcia Megan, nie może sobie ich przypomnieć ze względu na stan w jakim się wówczas znajdowała. Co tak naprawdę się wydarzyło i co wspólnego z tym ma Rachel?
No cóż, jak się okazało, cała zagadka była stosunkowo prosta, a zakończenie należało do przewidywalnych. Oczywiście autorce nie można odmówić dobrego pióra, ponieważ książkę czyta się szybko, a sama konstrukcja tekstu nie wymaga od czytelnika zbyt dużego zaangażowania i skupienia. O ile może to działać na korzyść lekkości lektury, o tyle działa na niekorzyść patrząc na "Dziewczynę z pociągu" przez pryzmat kryminału, ponieważ nie zmusza czytelnika do udziału w śledztwie, a jedynie zmienia go w biernego obserwatora. Wszystkie działania, które odbywają się w związku ze zniknięciem Megan, a w które wplątuje się Rachel, są mało zaskakujące, chwilami nawet nużące, bowiem koncentrują się na mało wiarygodnym świadku i mediach, które próbują pogrążyć męża Megan- domniemanego zabójcę. Znajomy schemat, prawda? Samych emocji podczas czytania było niewiele, o ile w ogóle można powiedzieć, że książka ta wzbudziła we mnie jakiekolwiek emocje.
Bohaterowie, zostali wykreowani tak, by każdy z nich wydawał się inny, a mimo to nie można oprzeć się wrażeniu, że odrysowani zostali od znanych już na ogół szablonów. Są po prostu poprawni i typowi, tak jak poprawna wydaje się być i sama historia. Najbardziej irytującą spośród wszystkich postaci była dla mnie główna bohaterka. I jak tu czytelnik ma jej kibicować, kiedy najzwyczajniej w świecie ma się nadzieję, że nie dożyje ona końca śledztwa? Denerwująca jest jej postawa, podejście do życia i niemożność do wprowadzenia jakichkolwiek zmian. W tym właśnie momencie z ratunkiem przychodzą rozdziały napisane z perspektyw drugoplanowych bohaterek, pod pewnymi względami ciekawszymi niż sama Rachel. Warto na koniec wspomnieć, że wszystko to, co przedstawione w powieści jest w jakiś sposób znajome z chociażby wspomnianej wcześniej "Zaginionej dziewczyny". Co najdziwniejsze, nie tylko mi te porównania przyszły na myśl. Przypadek? Nie sądzę.
Przereklamowana. To chyba najlepsze słowo, które podsumuje tę lekturę. Cały szum i reklamy otaczające tę książkę okazały się być kompletnie złudne, bowiem "Dziewczyna z pociągu" nie zaskakuje na żadnej z płaszczyzn. Być może film na jej podstawie okaże się ciekawszy niż sama powieść, na to jednak trzeba będzie trochę poczekać. Zastanówcie się zatem, czy aby na pewno chcecie tracić pieniądze i czas na przeczytanie tej książki, ponieważ istnieją o wiele ciekawsze powieści o podobnej tematyce na które warto zwrócić uwagę.
Ocena książki: 5/10
Plusy:
-szybko się czyta
-wszystko jest poprawne (a to w ogóle jakiś plus?)
-wszystko jest poprawne (a to w ogóle jakiś plus?)
Minusy:
-schematyczni bohaterowie
-przewidywalna historia
Chciałam kupić tę książkę, ale wyprzedano cały nakład (!). Też miałam wrażenie, że mogę trafić na coś mocno przereklamowanego i najwidoczniej miałam rację. Coś czuję, iż przeczytam, ale tylko po to, aby posiąść czyste sumienie w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńMAJUSKUŁA
Czytasz na własną odpowiedzialność! Hahaha :D
UsuńFilm na pewno będzie lepszy, bo zawsze ze słabych książek robią dobre filmy, a z wybitnych książek słabe filmy :/ Jak już wiesz, całkowicie się z Tobą zgadzam. Mnie też Rachel denerwowała, czasem było mi jej żal, ale najbardziej to mnie chyba odrzucała? Tak, to chyba właściwe słowo. Fabuła wcale mnie tak nie wciągnęła, od początku wiedziałam, że Scott nie jest idealny jak Jason, a Megan ma coś za uszami. No a to zakończenie - jak dla mnie porażka. Nie tyle przewidywalne (znajomy z mnóstwa kryminałów schemat), co po prostu banalne. Też bym oceniła na 5/10.
OdpowiedzUsuńStrasznie chciałam ją przeczytać (no bo King! bo była wszędzie! bo bestseller!), ale po pierwszych recenzjach odpuściłam sobie. I dobrze. :)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda... Kupiłam swojemu szwagrowi i poczekam jeszcze na jego reakcję. Widziałam kilka rozbieżnych opinii i coś mi mówi, że muszę sama zweryfikować, czy King naprawdę aż tak się pomylił :)
OdpowiedzUsuń