Tytuł: Zaginiony Symbol
Autor: Dan Brown
Liczba stron: 624
Wydawnictwo: Sonia Draga

Już na samym wstępie w oczy rzuca się schemat tak chętnie powielany przez autora książki. Mamy tutaj zagadkę, do której rozwiązania zostaje zmuszony Robert Langdon. Pierwszą poszlaką po raz kolejny okazuje się ludzkie ciało, chociaż w tym przypadku jest to tylko jego niewielki kawałek w postaci odciętej ręki. Główny bohater w towarzystwie atrakcyjnej Katerine, będącej siostrą porwanego Petera, przemierza Waszyngton, próbując rozwiązać zagadki zawarte na odnalezionej przez niego piramidzie. Pomimo całej mojej sympatii do Browna, jego powtarzalność właśnie w "Zaginionym Symbolu" zaczęła robić się męcząca. Zagadka z którą mamy do czynienia nie jest już tak ekscytująca jak ta, zawarta chociażby w "Kodzie Leonarda da Vinci", przez co niektóre z wątków ciągną się w nieskończoność. Ponad 600-stronicowy tom bez większych wyrzutów sumienia skróciłbym spokojnie o sto stron, przy czym 30-40 pochodziłoby z samego końca powieści, bowiem po średnio satysfakcjonującym zakończeniu, czekało mnie jeszcze kilkadziesiąt stron nic nie wnoszących dialogów pomiędzy bohaterami. Faktem jest, że wciągnąłem się w całą historię, chociaż tym razem nieco wolniej niż przy poprzedniej książce tego autora. Jest to mimo wszystko dobra powieść, którą śledzimy z perspektywy kilku postaci, a historia każdej z nich zostaje odpowiednio rozwinięta i często zaopatrzona w retrospekcje, pomagające zrozumieć przyczyny prowadzące do głównych wydarzeń. Co jest dużym plusem tej książki, to łączenie prawdy i faktów z fikcją literacką. Dan Brown już po raz kolejny udowadnia, że w tej dziedzinie jest mistrzem. Czytając łatwo jest się zapomnieć i uwierzyć, że wszystko to co przedstawione na kartach powieści jest prawdą. Dodatkową zaletą powieści są też miejsca akcji. Zapewniam was, że podczas czytania nie jeden raz włączycie google, by zobaczyć zdjęcia placówek, w których pojawił się Langdon. Kto wie, może ta książka będzie powodem, dla którego zdecydujecie się odwiedzić Waszyngton.
Podsumowując, "Zaginiony Symbol" definitywnie nie jest najlepszym dziełem Dana Browna. Osoby, które miały okazję wcześniej zapoznać się z jego twórczością będą miały prawo być nieusatysfakcjonowane. Ci, którzy jednak nigdy wcześniej nie czytali Browna, mogą po tę książkę sięgnąć bez obaw. Gwarantuję, że będzie to dobra lektura szczególnie, że brak w niej większych spoilerów dotyczących poprzednich tomów z serii o Robercie Langdonie. Pomimo wszystkich wyżej wymienionych wad tej lektury, wystawiam jej pozytywną recenzję, ponieważ jest warta przeczytania, a wszystkie niedociągnięcia zostają nadrobione poprzez typowe dla autora smaczki w postaci dopracowanych postaci i historii, której stworzenie wymagało nie lada umysłu.
Ocena książki: 7/10
Plusy:
-mieszanie prawdziwych miejsc i postaci z fikcją
-dynamiczna akcja
-opowieść z kilku perspektyw
Minusy:
-powtarzalność schematów
-objętość książki czasami nieadekwatna do jej jakości
-niesatysfakcjonujące zakończenie
Książki Dana Browna zawsze wzbudzały we mnie wielkie emocje, ale i tak moją ulubioną pozycją jego autorstwa jest "Anioły i Demony". Film na jej podstawie już tak średnio mi się podobał ;)
OdpowiedzUsuńpo plusach i minusach wnioskuję, że nie byłabym zaskoczona - czytałam "Anioły i Demony", "Cyfrową twierdzę" i oczywiście "Kod L.da Vinci", wygląda na to, że "zaginiony symbol" prezentuje się podobnie.. raczej nie sięgnę, wystarczy mi już tego Browna, choć historie o Langdonie zawsze mi się miło czytało :)
OdpowiedzUsuńNo niestety przy trzecim starciu Brown staje się mocno przewidywalny, dla osób znających wcześniejsze książki ;)
UsuńA mi ta książka podobała się bardziej niż "Kod...", ale mniej niż "Anioły i demony" ;P
OdpowiedzUsuńPrzecież Kod był genialny! Genialniejszy od Zaginionego Symbolu :D
UsuńUwielbiam takie posty i blogi. Zawsze z chęcią czytam blogi osób, które czytają książki. Dlaczego? Sama nie wiem. Sama nie mam za dużo czasu na czytanie, a na każdej książce muszę się skupić, więc zajmuje mi to trochę czasu, którego jednak nie mam za dużo. Nie mniej jednak zawsze chętnie takie posty czytam, a osoby bardzo szanuję! Bardzo fajne jest końcowe podsumowanie, plusy i minusy. Jak dla mnie blog, pomysł, post i zapał do czytania i poinformowania nas o tym jak najbardziej na plus!
OdpowiedzUsuńconowegoumarty.blogspot.com