30 cze 2015

Słońce Scortów- Laurent Gaude

Kiedy zerkam na swoje półki wypełnione książkami, z niejakim trudem doszukuję się tam francuskich autorów. Jednym, który znalazł miejsce wśród moich zbiorów jest Laurent Gaude. Pewnie nigdy bym na niego nie trafił, gdybym całkiem przypadkiem nie dostał jednej z jego książek gratis podczas zakupów w pewnej księgarni. Mowa tutaj o powieści zatytułowanej "Śmierć Króla Tsongora". Książka ta przeleżała trochę na mojej półce, aż sięgnąłem po nią kierowany totalną nudą. Okazało się, że jest to lektura lekka i do tego bardzo przyjemna. To było zapewne moje pierwsze i jak dotąd jedyne świadome zetknięcie z francuską literaturą. Od tamtego czasu minęło kilka lat, postanowiłem więc sięgnąć po kolejną powieść tego autora. Padło na "Słońce Scortów". 

Przyznam, że opis zawarty na tyle okładki nie zachęcił mnie zbytnio do czytania, a wobec tego nie miałem wielkich oczekiwań co do tej powieści. Bardzo się jednak myliłem z przedwczesną oceną owej książki. "Słońce Scortów" tak samo jak "Śmierć Króla Tsongora" okazało się być lekturą niewymagającą, a przy tym spójną i wciągającą. 

Zarys fabuły...
"(...) Montepuccio w masywie Gargano zazdrośnie strzeże swoich tajemnic. Tu mieszka ród Scortów, milczący lud z bezlitosnej ziemi. Są oni spadkobiercami Luciana, gwałciciela, którego czyn zapoczątkował historię apulijskiego rodu. Przez pomyłkę, bowiem los postanowił igrać sobie z ludźmi (...)"

Historia ta zaczyna się dosyć dramatycznie od gwałtu, w skutek którego zapoczątkowany zostaje ród Scortów. Każdy kolejny rozdział tej powieści przenosi nas o kilka lat do przodu, ukazując perypetie kolejnych potomków Luciana Mascalzone. Wydaje się, że szczęście w ich przypadku jest czymś niezwykle ulotnym i zawsze ustępuje miejsca tragediom, które wystawiają na próbę rodzinne więzy Scortów niezmiennie zamieszkujących wioskę Montepuccio. Bohaterem nie jest tutaj jedna osoba, a wielu członków tego stuletniego rodu, a każdego z nich mamy okazję poznać z osobna. Zwroty akcji w fabule są pojęciem całkowicie obcym, zakończenie natomiast raczej nie wywoła u nikogo gęsiej skórki, a mimo to czytając tę książkę nie uświadczyłem ani chwili nudy. Rodzina Scortów raz była na przysłowiowym wozie, a raz pod nim. Ciekawość, gdzie znajdą się na samym końcu doprowadziła mnie szczęśliwie do zakończenia. To opowieść pozbawiona wartkiej akcji, za to przyjemnie ciągnąca się, niczym cukierek toffi, propagująca tezy, jakoby rodzina była najważniejszą wartością w życiu człowieka. Nie brak tu również poszanowania dla tradycji i dziedzictwa, które przechodziło tam z pokolenia na pokolenie.

Jeżeli chodzi o styl w jakim pisze Laurent Gaude, to przyznam, że trzeba się do niego przyzwyczaić, nie trwa to jednak długo. Pisarz ten używa krótkich zdań, unikając zbędnych opisów bohaterów i ich wyglądu, tym samym pozostawiając sporo miejsca dla wyobraźni czytelnika. Dzięki temu powieść pozbawiona jest wszelkich zbędnych elementów, dzięki czemu nabiera lekkości, a przeczytanie jej nie stanowi żadnego problemu.

Podsumowując...
W Słońcu Scortów nie chodzi o akcję, a o przesłanie, które wydaje mi się być uniwersalne i aktualne do dnia dzisiejszego. Zżyci ze sobą potomkowie Luciana Masczalzone pokazali w czym tak naprawdę leży siłą i potęga człowieka. Tę książkę polecę ze szczerym sercem każdemu. Jej lekkość sprawia, że możemy po nią sięgnąć w każdym dowolnym momencie i naprawdę, chociaż chciałbym znaleźć jakąś wadę tej lektury... nie potrafię. Chociaż Laurent Gaude nie jest autorem zbyt znanym to stwierdzam, że warto zapoznać się z jego twórczością, która może być miłą odskocznią od opasłych ponad 500-stronicowych tomów. Jestem przekonany, że na pewno sięgnę po jego następną książkę.

Ocena książki: 8/10

2 komentarze:

  1. Cóż, muszę przyznać, że lubię takie nieoczywiste pozycje, które nieźle mieszają w głowie czytelnikowi. :)

    Pozdrawiam,
    http://recenzjewojtka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. powiem szczerze, że mnie zachęciłeś, choć początek wpisu na to nie wskazywał :)

    OdpowiedzUsuń