Tytuł: Jurassic World: Upadłe Królestwo
Reżyseria: J.A. Bayona
Czas trwania: 124 min.
Premiera: 8 czerwca 2018
Wielokrotnie na tym blogu podkreślałem przy okazji książek czy to filmów, jak wiele znaczy dla mnie wszystko co związane z dinozaurami i "Parkiem Jurajskim". Tak więc niezależnie od tego jak wiele fabularnych głupot posiadał w sobie wydany w 2015 roku "Jurassic World", byłem w stanie wybaczyć to twórcom by najzwyczajniej móc czerpać jak największą radość z powrotu dinozaurów na duży ekran. Niestety oglądając kolejną część, czyli "Jurassic World: Upadłe Królestwo" nie jestem już w stanie pewnych rzeczy zignorować. Po obejrzeniu zwiastuna moje oczekiwania względem filmu wzrosły. Miałem nadzieję, że będzie tu podobnie jak w przypadku nowej trylogii "Gwiezdnych Wojen", gdzie po bardzo bezpiecznej "Nowej nadziei" dostaliśmy ryzykownego i dzielącego publiczność "Ostatniego Jedi". Niestety tak się nie stało.
Akcja "Jurassic World: Upadłe Królestwo" dzieje się kilka lat po wydarzeniach z poprzedniego filmu. Po masakrze wywołanej przez Indominusa Rexa park został zamknięty dla zwiedzających. W tym czasie na wyspie obudził się nieaktywny dotąd wulkan. Los ostatnich żyjących na Ziemi dinozaurów stanął pod znakiem zapytania. By je ocalić wysłana zostaje ekipa ratunkowa z Clarie i Owenem na czele. Dinozaury z zagrożonej zniszczeniem wyspy przeniesione zostaną na kontynent.
"Jurassic World: Upadłe Królestwo" jest pewnego rodzaju nawiązaniem do "Jurassic Park: Zaginiony Świat", gdzie również widz miał okazję oglądać dinozaury poza parkiem (choć były to zaledwie niedługie sekwencje). Jednakże na tle "Zaginionego Świata" najnowsza produkcja o wymarłych gadach wypada naprawdę blado. O ile sam pomysł z przeniesieniem dinozaurów poza park i ostatecznym odcięciem się od Isla Nublar był dobry, o tyle słaba fabuła pogrążyła pogrążyła cały projekt. W filmie mnóstwo jest głupot i dziwnych przewidywalnych rozwiązań przez co tracą i sami bohaterowie. Jeżeli poprzednio narzekałem, że obsada wypadła nijako, to zwracam honor, bo pierwszy "Jurassic World" dobrze maskował wszelkie braki. W "Upadłym Królestwie" brak jakichkolwiek dobrych dialogów, relacje między postaciami są tragiczne, a nowi bohaterowie podzieli są w zbyt stereotypowy sposób. Do tego wszystkie te wydarzenia rozgrywają się zbyt szybko, przez co mało która ze scen ma możliwość wybrzmieć (o ile oczywiście się do tego nadaje, bo to już inna kwestia).
Męczące stają się liczne nawiązania do oryginalnego "Parku Jurajskiego". Jakby mało ich było w "Jurassic World". Tak jakby ludzie odpowiedzialni za film bali się odciąć od pierwowzoru, do którego tak często się odwołują. Do tego całość jakoś specjalnie nie zachwyciła mnie ani od strony wizualnej w szczególności pod względem wykreowanych komputerowo dinozaurów, ani od strony soundtracku, który chyba po raz pierwszy w historii całej serii filmów tak słabo zapadł mi w pamięć. Oczywiście najlepsze są sceny, kiedy użyto realnych "makiet" dinozaurów (jak chociażby ta znana ze zwiastuna z T-Rexem i Christem Pratem w klatce), a tych ku mojej uciesze jest tu całkiem sporo.
Przyznam, że bardzo czekałem na pojawienie się postaci doktora Iana Malcolma granego przez Jeffa Goldbluma. Niezwykle ciekawym pomysłem jest skonfrontowanie bohaterów znanych z oryginalnego "Parku Jurajskiego" z tymi obecnymi. Okazało się jednak, że Goldblum to nic więcej jak chwyt marketingowy, bo w całym filmie widzimy go może przez trzy/cztery minuty. Może w kolejnej części odegra ważniejszą rolę. W sumie zamknięcie nowej trylogii przywołując postaci takie jak doktor Grant czy Sattler mogłoby pomóc nowej trylogii, o ile tylko zostałoby to zrobione z pomysłem.
Ja wiem... to jest kino rozrywkowe, ale mimo to "Jurassic World: Upadłe Królestwo" to dla mnie najgorsza ze wszystkich części franczyzy o dinozaurach. Zmiana reżysera okazała się być tu złą decyzją. Jeszcze gorszą było zaakceptowanie tak miałkiego i pozbawionego polotu scenariusza. Już nawet niepochlebny "Park Jurajski 3" posiadał lepszy scenariusz i dialogi. Co prawda jeżeli wyłączy się myślenie, to można z filmu czerpać jakąś przyjemność, no ale czy naprawdę widz musi się do tego zmuszać? Czy kino rozrywkowe musi być pozbawione logiki i jakiegoś poziomu? Niemniej zakończenie filmu jest obiecujące w kontekście kolejnej części, która ma mieć swoją premierę w 2021. Za jej reżyserię odpowiadać będzie Colin Trevorrow, który pracował już nad pierwszą częścią "Jurassic World", tak więc pozostaje mieć nadzieję, że jakość filmu chociaż nieznacznie się poprawi.
Ocena filmu: 6/10
Trochę z sentymentu do całej serii...
A Wy wybieracie się na najnowszy "Jurassic World" do kina?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz