reżyseria: Ron Howard
czas trwania: 135 min.
premiera: 25 maja 2018
Po "Ostatnim Jedi", który totalnie podbił moje serce, jednocześnie dzieląc widzów na dwa skrajne sobie obozy, na najnowszy projekt z uniwersum Gwiezdnych wojen miałem naprawdę duży apetyt. Nie zraziły mnie nawet informacje o problemach na planie i późniejszej zmianie reżyserów. Jednak kiedy już obejrzałem "Han Solo" to poczułem się nieco zawiedziony. Wszystkie te plotki o wspominanych problemach okazały się przestrogą, którą niesłusznie zignorowałem. Chociaż początek "Han Solo" jest całkiem obiecujący, to niestety im dalej, tym większe czułem znużenie i zniecierpliwienie. I wcale nie chodzi tu o obsadę, bo oni wszyscy naprawdę dają sobie radę. W szczególności nowy Han Solo, w którego wcielił się Alden Ehrenreich zasługuje na wyróżnienie za swoją pracę. On nie stara się na siłę naśladować swojego pierwowzoru. On tworzy Hana Solo na nowo, zachowując jednak to co w jego postaci było najważniejsze. Od strony audiowizualnej również film prezentuje się bardzo dobrze. W czym więc problem? Najpewniej w historii bez polotu, która nie oferuje kompletnie nic zaskakującego czy świeżego, co stanowi duży zawód w porównaniu do tego, jak wiele schematów przełamał "Ostatni Jedi". Oczywiście "Han Solo" nie nazwę porażką, bo można go obejrzeć i mieć z tego trochę frajdy. Dla mnie to po prostu trochę za mało.
Ocena: 7/10
Jest czerwiec i mam spory młyn w pracy w związku ze zbliżającymi się występami, brakuje mi więc czasu na długie recenzje. Postanowiłem zatem, że będę pisać częściej, ale w o wiele krótszej formie niż zwykle. Na pewno znajdą się zwolennicy krótszych recenzji. To chyba lepsze niż pozostawiać bloga na dwóch długich postach miesięcznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz