Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Piszę to ponieważ ta recenzja jest moim pożegnanie z trylogią "Wojny Alchemiczne" napisaną przez Iana Tregillisa. Co ważne, trylogią, która nie tylko porwała moje serce, ale i jako pierwsza wprowadziła mnie w clockpunkową rzeczywistość o której istnieniu wcześniej nie miałem pojęcia. Opisywane dziś "Wyzwolenie" jest ostatnim tomem wieńczącym moją podróż po świecie pełnym mechanicznych służących.
Alternatywny świat w którym ma miejsce akcja powieści, został podzielony. Mechaniczni służący zyskali wolną wolę dzieląc się na dwa obozy. Jedni pragną krwawej zemsty, inni za to starają się nie mieszać się w ten narastający konflikt. Ludzie natomiast zmuszeni są stoczyć przerażającą i krwawą wojnę. Ceną ich wygranej będzie los i życie gatunku ludzkiego. Kto ostatecznie wygra? Czy ta wojna w ogóle będzie mieć zwycięzcę czy też raczej doprowadzi cały świat do ostatecznego upadku?
Tak jak w przypadku dwóch poprzednich tomów, tak i teraz autor zaserwował mi wartką, pełną krwawych starć fabułę, wykreowany w szczegółach świat oraz wyrazistych bohaterów stających w obliczu trudnych wyborów. Wydarzenia powoli zmierzają ku końcowi i tak naprawdę przez zdecydowaną większość powieści nie byłem w stanie przewidzieć na jaki finał zdecyduje się pisarz. Czy ostatecznie zostałem zaskoczony? Trochę tak, trochę nie. Szczegółów nie zdradzę, mogę tylko napisać, że każdy w tym zakończeniu powinien znaleźć coś satysfakcjonującego dla siebie.
Jedyne co mógłbym zarzucić "Wyzwoleniu", czy też raczej jej autorowi, to fakt, że niespodziewane ataki i zwroty akcji następują tu zbyt często przez co w pewnym momencie traci to swój urok. Oczywiście można się do tego przyzwyczaić i czerpać z tego radość, szczególnie że w poprzednich dwóch tomach miało miejsce coś podobnego. Bardzo rzuca się w oczy, że "Wyzwolenie" na pierwszy plan wysuwa przede wszystkim postaci kobiece. To one wiodą prym i prowadzą czytelnika przez powieść. Na drugi plan za to zepchnięty zostaje Jax, który w poprzednich tomach odgrywał ważną rolę. Sprawia to, że zakończenie trylogii różni się trochę od swoich poprzedniczek.
Jeżeli interesuje Was literacki clockpunk to zdecydowanie powinniście poświęcić swój czas na zapoznanie się z trylogią "Wojny alchemiczne" Iana Tregillisa. Jeżeli natomiast nie mieliście nigdy do czynienia z tego typu powieściami, to dajcie im szansę. Sam początkowo nie byłem przekonany co do tego czy aby na pewno będzie to seria odpowiednia dla mnie. I co? Zostałem z nią aż do samego końca. Jeżeli więc nie straszne Wam strumienie krwi i interesuje Was motyw buntu maszyny przeciwko swojemu stwórcy, to gwarantuję, że "Wyzwolenie" jak i całe "Wojny alchemiczne" Was zadowolą.
Ocena książki: 8/10
Tytuł: Wyzwolenie
Autor: Ian Tregillis
Ilość stron: 432
Wydawnictwo: SQN
Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN.
Ciekawa jestem tej lektury. Słyszałam o trylogii już wiele pozytywnych komentarzy i z chęcią w końcu sama bym po nią sięgnęła :) Mam nadzieję, że się nie zawiodę!
OdpowiedzUsuńJa całą trylogię naprawdę lubię, ale jednocześnie bezustannie ubolewam nad tym, że autor zrezygnował z filozoficznych wątków po pierwszym tomie :c
OdpowiedzUsuńSuper, że ta trylogia Ci się spodobała! Właśnie zastanawiałam się nad nią, ale teraz myślę, że na pewno po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuń