Tytuł: Mr. Gaga
Reżyseria: Tomer Heymann
Czas trwania: 100 min.
Premiera: 10 marca 2017
No i w końcu mamy porządny film na miarę "Piny", który ma większy cel niż jedynie uraczenie widza ładnymi dla oka choreografiami. "Mr. Gaga" wyreżyserowany został przez Tomera Heymanna. Opowiada on o Ohadzie Naharina, choreografie izraelskiego pochodzenia, który wypracował własny język ruchu nazwany Gaga. Co warto podkreślić, jest to film biograficzno-dokumentalny i raczej nie każdemu przypadnie do gustu, czy to ze względu na jego formę, czy tematykę.
"Mr. Gaga" jest tytułem skierowanym do konkretnej grupy osób, w tym przypadku utanecznionej części społeczeństwa. Nie znaczy to oczywiście, że cała reszta nie powinna po niego sięgać. Jeżeli tylko chcą spróbować czegoś nowego- to dlaczegóż by nie? Być może natchnie on kogoś do odkrycia nowych możliwości. Jako osoba związana z tańcem wybrałem się na ten film z wielką ochotą, tym bardziej że kilkoro znajomych bardzo pozytywnie mi go zarekomendowało. Idąc do kina jedyne czego oczekiwałem, to by "Mr. Gaga" dał mi trochę inspiracji do pracy nad własnym projektem dyplomowym. A jeżeli nie, to by chociaż był ciekawą lekcją na temat życia Ohada Naharina.
Chociaż od seansu minęły prawie dwa tygodnie, to nadal pozytywnie wspominam ten film. Najważniejszym elementem "Mr Gaga" jest życie Naharina. Bardziej niż na samym tańcu skupia się on na drodze jaką musiał przebyć choreograf, od dzieciństwa, aż do miejsca i w którym obecnie się znajduje. Zostało to zbudowane na wypowiedziach samego Naharina, jego najbliższych, jak również i osób z nim współpracujących. W trakcie różnorakich opowieści na ekranie przewijają się zdjęcia z dzieciństwa, materiały z prób, warsztatów, kastingów i przede wszystkim urywki spektakli. które Ohada stworzył. Czasami jest to naprawdę ciekawe zestawienie tego, jak wyglądała praca na próbach z efektem końcowym, czyli spektaklem wystawionym na scenie przed pełną publicznością. Poza tym, że film przybliża nam postać artysty, daje pogląd na to jak wygląda praca nad spektaklem pokazując, że czasami wypracowanie najdrobniejszych szczegółów w postaci małych gestów bywa niełatwym do przebycia procesem.
Gdybym miał się czegoś uczepić, to byłaby to kwestia tego, że w "Mr Gaga" mogłoby być trochę więcej tańca, bo to co mamy okazję obejrzeć na dużym ekranie to jedynie przedsmak, małe urywki wycięte z całości. Ale za to jakie urywki! Wspaniałe synchrony, intrygujący ruch, sporadycznie wplecione humorystyczne akcenty i niebanalna scenografia. Aż chce się więcej! Patrząc od drugiej strony medalu, wszystko to daje widzowi powód by po powrocie do domu jeszcze bardziej zgłębić się w twórczość Ohada Nahira i przynajmniej przejrzeć youtube pod kątem jego działań. Ciężko jest mi oceniać filmy z kategorii dokumentu i biografii, sądzę jednak że "Mr. Gaga" spełnił swoją rolę, dał mi inspirację będąc jednocześnie ciekawą lekcją. Spokojnie można go postawić na równi ze wspaniałą "Piną" sprzed kilku lat. Poniższa ocena według mnie całkowicie zasłużona.
Ocena filmu: 8/10
Nie słyszałam o tym filmie,ale brzmi super :)
OdpowiedzUsuńMiałam iść na niego do kina, ale jakoś nie wyszło :P Akurat o tym stylu tańca trochę słyszałam, bo moja znajoma prowadzi warsztaty, zresztą bywa w Izraelu i w ogóle. Pamiętam jak byłam na jej zajęciach i bardzo mi się ten styl spodobał, a ona w nim wymiatała. Dlatego chętnie poznam ten dokument :D
OdpowiedzUsuńFilmy dokumentalne rzadko oglądam, ale dla tego mogę zrobić wyjątek. Zdjęcia, które dodałaś robią wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dodałeś* w recenzji stosuję formę męską.
Usuń