7 lis 2016

Jak zostałem Ministrem Magii

Tytuł może być trochę mylący, bo Ministrem Magii jeszcze nie zostałem, ale wierzę w to, że ta posada czeka właśnie na mnie! Chciałbym za to w dzisiejszym poście pokazać Wam trochę zdjęć, które w krótkich przerwach między nagrywaniem udało mi się zrobić, a także ogólnie opowiedzieć, jak to było móc wziąć udział w Turnieju Bookmagicznym, który oglądać możecie u Anity z kanału Book Reviews.

Wszystko zaczęło się od piątkowej podróży z Częstochowy do Wrocławia. Tam spotkałem Anitę (która rzuciła się na mnie już na dworcu :D), Ulę, a także pozostałych uczestników, czyli Laurę, Martę, Caroline, Beatę i Laurę Lee. We Wrocławiu też otrzymaliśmy prezenty w postaci krawatów, szalików i koszulek odpowiadających hogwarckim domom, do których należeli poszczególni uczestnicy. Podróż do miejsca, w którym nagrywaliśmy rozpoczęła się następnego dnia z samego rana. Kiedy już dotarliśmy do celu, to okazało się, że żadne wcześniej widziane przeze mnie zdjęcie nie oddawało klimatu, jaki posiada zamek w Rajsku. Było to miejsce całkowicie odizolowane od świata, umieszczone na wzniesieniu w samym środku lasu nieopodal rzeki. Żadnego wielkomiejskiego zgiełku, tylko spokój, świeże powietrze i odgłosy otaczającej natury. Czyli dokładnie tak, jak w prawdziwym Hogwarcie, daleko od natrętnych mugoli. Co się zaś tyczy wnętrza placówki, to było ono równie piękne. Dosłownie każdy kąt nadawał się tam do czytania. To miejsce chyba powstało z myślą o molach książkowych.

Wszystkie odcinki, które mieliście możliwość obejrzeć, nakręcone zostały w ciągu jednego dnia, a uściślając, w zaledwie dwanaście godzin. Pierwsze nagrania zaczęły się około godziny dwunastej, natomiast ostatni odcinek, czyli wielki finał, skończyliśmy kręcić tuż po północy. Nie licząc dwóch odcinków, gdzie pracowaliśmy podzieleni na grupy, to wszystkie pozostałe zadania nagrywaliśmy pojedynczo, a o tym czego dotyczyć będzie dana konkurencja, dowiadywaliśmy się zaledwie chwilę przed nagrywaniem, więc o jakichkolwiek próbach oszukiwania nawet nie było mowy. Turniej Bookmagiczny szczegółowo zweryfikował wiedzę wszystkich uczestników.

Zadaniem, które wspominam najlepiej, jest "Kreatywna okładka", w którym to podzieleni na dwuosobowe drużyny mieliśmy przy użyciu rekwizytów jak najwierniej odwzorować poszczególne okładki. Tego testrala, którego zrobiliśmy z Laurą Le, to ja będę chyba jeszcze wnukom wspominać, bo niewiele nas dzieliło od zaliczenia pięknej gleby. Co najlepsze, do ostatniej chwili wierzyliśmy z Laurą, że skoro przegraliśmy, to właśnie w tym odcinku pożegnamy się z programem. Anita z Ulą cały czas podrzucały nam błędne informacje, przez co nie wiedzieliśmy, ile do końca Turnieju zostało nam jeszcze konkurencji. Dzięki temu liczne niespodzianki nie ominęły i nas, uczestników.

Najtrudniejsza konkurencja w moim osobistym odczuciu dotyczyła rozpoznawania patronusów. Nawet nie chodzi o to, że trudno było przyporządkować je do właścicieli, bo zdecydowaną większość można było skojarzyć z samych filmów, ale o to, że łatwo było pomylić zwierzęta znajdujące się na obrazkach. Cały czas mając z tyłu głowy fakt, że czas wykonania danego zadania również jest ważny, zwykle łapałem się pierwszych, niekoniecznie trafnych skojarzeń. Dzięki temu lis zmienił się w psa, pies w wilka, a koty... no cóż, obejrzyjcie to sami.

Zbliżając się już do końca, bo i tak napisałem więcej niż wcześniej przewidywałem, weekend spędzony w Rajsku na nagraniach był jednym z lepszych weekendów jakie tylko mogę wspominać. Udział w Turnieju był niezwykłą przygodą, okazją do wnikliwego sprawdzenia wiedzy na temat Harry'ego Pottera, a także wspaniałą możliwością do zobaczenia jak to jest nagrywać taki program, a także brać w nim udział. Jednak dla mnie nie sam Turniej był najważniejszy. Największą przyjemnością była możliwość poznania tylu wspaniałych osób, które również podzielają moje zamiłowanie do książek, nie tylko tych Potterowskich. Tutaj nie chodziło o wygraną, a o dobrą zabawę i wspomnienia na całe życie. W tym miejscu również chciałbym pogratulować Beacie, zwyciężczyni, a także podziękować Anicie i Uli za zorganizowanie tak cudownego, kreatywnego i ambitnego projektu. Mam nadzieję, że od teraz takich rzeczy powstawać będzie o wiele więcej :)

A teraz czas na małą fotorelację:


3 komentarze: