4 wrz 2016

Przegląd końca świata. Deadline [RECENZJA]

Tytuł: Przegląd końca świata. Deadline
Autor: Mira Grant
Ilość stron: 504
Wydawnictwo: SQN
Cena: 34,90 zł

Wyznaję przekonanie, że o wiele łatwiej napisać jest pojedynczą książkę, niż całą serię. Jednotomowa powieść albo się spodoba, albo nie. A jeżeli nie, to po prostu o niej zapominamy i do niej nie wracamy. Nieco inaczej ma się sprawa w przypadku dłuższych serii. Nawet jeżeli pierwszy tom okaże się interesujący i w jakiś sposób nas zaskoczy, to każdy następny jest kolejnym testem dla autora i dla wykreowanego przez niego świata. Bo chyba każdy z potrafi wymienić przynajmniej jedną serię, która mimo naprawdę obiecującego początku, z każdą kolejną częścią zaliczała tendencję spadkową uwydatniając wady i powielając znane już z poprzednich tomów schematy. Pytanie więc, czy tom drugi "Przeglądu końca świata" zdał swój test.

Akcja "Deadline" rozpoczyna się niedługo po tragicznych wydarzeniach kończących "Feed". Tym razem (teoretycznie) przez historię prowadzi nas już tylko irwin Shaun i to on skupia na sobie całą uwagę czytelnika. Praktycznie jednak pojawia się i jego siostra, Georgia, co jest miłym dodatkiem dla tych czytelników, dla których postać Shauna jest irytująca i nie do zniesienia (a uwierzcie mi, on taki może być, choć i to ma jakiś urok). Georgia co prawda to zaledwie wspomnienie, iluzja wytworzona w głowie zrozpaczonego brata po utracie siostry, jednakże sam ten pomysł, jak i jego wykonanie sprawdzają się bardzo dobrze pokazując jak silnie na głównym bohaterze odbiła się utrata bliskiej mu osoby. Dodatkowo Shaun i jego nowa ekipa staną przed nowym zadaniem, większym i ważniejszym niż kiedykolwiek przedtem, bowiem w ręce ekipy Przeglądu końca świata trafią ściśle tajne informacje, które dają odpowiedzi na wiele pytań, a jednocześnie wiążą się z niewyobrażalnym niebezpieczeństwem. Do czego to doprowadzi i jaki będzie finał? Tego dowiecie się tylko sięgając po tę książkę. 

Jeżeli czytaliście moją recenzję "Feed" (link do niej zamieszczam o TU) to wiecie jak pozytywnie zostałem zaskoczony tą powieścią, biorąc pod uwagę fakt, że tematyka zombie nigdy nie była przeze mnie zbytnio lubiana. "Deadline" już tak bardzo nie zaskakuje, choć i tak stara się utrzymać wysoki poziom postawiony przez "Feed". Także teraz, jak i poprzednio miało to miejsce, sporą część lektury zajmują opisy i wszelkiego rodzaju wytłumaczenia mające na celu przybliżenie wszystkiego co dotyczy świata w jakim żyją główni bohaterowie. Może wydawać się, że "Feed" wyczerpało ten temat w całości i pokazało wszystko, co do pokazania było. Tak się jednak składa, że Mira Grant trzyma jeszcze kilka asów w rękawie, a świat pełen żywych trupów wciąż jest niebezpieczny i niestabilny. W drugim tomie serii ważnym tematem poruszanym przez autorkę jest samo powstanie wirusa Kelis-Amberlee odpowiedzialnego za zmienianie ludzi w zombie. Gra która się toczy wybiega daleko poza polityczne rozgrywki z jakimi uprzednio mieliśmy do czynienia. Tym razem chodzi o coś więcej, o losy całych Stanów Zjednoczonych, a może nawet o losy całego świata.

Autorkę "Deadline" doceniam za to, że pokazuje, że istnienie literatury młodzieżowej może obejść się bez wpychania na siłę naiwnych romansów. W tej powieści co prawda pojawia się tego typu wątek, choć nie nazwałbym to stricte miłosnym, szczególnie, że tak szybko jak się pojawia, to znika, tym samym nawet w najmniejszym stopniu nie rzutuje na przebieg fabuły. Co prawda podczas czytania nie zabrakło i wad, które w tej części bardziej niż poprzednio rzucały się w oczy. Czasami zachowanie postaci było irytujące, tudzież męczące było powtarzanie co kilka stron jaka to coca cola jest wspaniała i jak "płynna słodycz rozlewa się po ciele Shauna". Są to jednak elementy, które można puścić mimo uszu i bez problemu cieszyć się dynamiczną, pełną zwrotów akcji treścią.

Mira Grant w taki sposób kończy książkę, że nie można nie pokusić się o sięgnięcie po zakończenie trylogii, czyli "Blackout". Nie jestem pewien, czy dorówna on poziomem dwóm poprzednim tomom, mam jednak nadzieję, że się nie rozczaruję. A Wam polecam "Deadline", bo książka ta zdała swój test i mimo nielicznych wad okazała się kontynuacją na poziomie, która może jeszcze jakoś zaskoczyć i stanowi spory kawałek dobrej młodzieżowej rozrywki.

Ocena książki: 8/10

Plusy:
-ukazanie ogromu straty doznanej przez głównego bohatera
-dynamiczna fabuła, pełna zwrotów akcji
-unikanie niepotrzebnych wątków miłosnych

Minusy:
-zachowanie niektórych postaci bywa czasami irytujące

Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN.

6 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że nie ma w tej książce wątku miłosnego. Jak dobrze, że istnieją jeszcze autorki, które nie wpychają wszędzie miłosnych trójkątów. Oczywiście tematyka zombie sprawia, że ta seria to dla mnie lektura obowiązkowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że sama w ogóle nie miałam do czynienia z tematyką zombie, ale ta seria naprawdę prezentuje się intrygująco. Plus za nie skupianie się na miłostkach :D
    I taką literówkę wyłapałam, możesz poprawić: "nie nazwałbym bo stricte miłosnym" ;)

    Tak sobie też pomyślałam, że czytając książkę o zombie to zamiast ciasta przydałby się chyba tatar :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Dzięki, już poprawiam!
      Na zdjęciu nie ma ciasta, jest za to krwistoczerwony koc :D

      Usuń
  3. szczerze, nie spodziewałam się, że jest literatura młodzieżowa bez naiwnych romansów. zaintrygowałaś mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ''Feed'' mnie bardzo zawiodło i zastanawiałam się, czy na pewno chcę sięgnąć po kontynuację... Ale dałam szansę Mirze Grant i w ''Deadline'' oraz ''Blackout'' mnie zachwyciła. Najlepszy tom jeszcze przed Tobą! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że po takim zakończeniu jakie miało miejsce w "Deadline", to nie mogę się już doczekać tego co czeka na mnie w "Blackout" :D

      Usuń