27 wrz 2016

Linia serc [RECENZJA]

Tytuł: Linia serc
Autor: Rainbow Rowell
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Otwarte
Cena: 34,49 zł

Gdybyście mogli zadzwonić do dowolnej osoby z przeszłości by zmienić bieg wydarzeń, zrobilibyście to?

Główną bohaterką "Lini serc" jest będąca przed czterdziestką Georgie McCool, żona, matka, a także scenarzystka pracująca nad serialami. Pewnego dnia Georgie dostaje niepowtarzalną szansę by popchnąć swoją karierę o krok do przodu. To jednak wymaga od niej rezygnacji ze świąt bożego narodzenia na rzecz pracy. Tak więc Neal, mąż Georgii, wraz z córkami wyjeżdża do matki, jego żona natomiast zostaje w domu, by móc w spokoju popracować. Niestety nie idzie jej to najlepiej, a sprawę pogarsza tylko fakt, że korzystając z żółtego telefonu Georgie może połączyć się z Nealem z przeszłości, sprzed zawarcia małżeństwa. W ten sposób główna bohaterka staje przed możliwością wpłynięcia na przyszłość. Czy wykorzysta tę okazję i zmieni swoje nie do końca szczęśliwe życie?

Wszyscy naokoło radzili mi, bym przygodę z twórczością Rainbow Rowell zaczął od "Fangirl". Jednakże swego czasu "Fangirl" była dosłownie wszędzie, dlatego postanowiłem sięgnąć po "Linię serc" o której mimo wszystko nie było aż tak głośno. Czy był to wybór trafny? Tu bym polemizował.

W dużym skrócie wymowa tej książki jest bardzo prosta, bowiem stara się przekonać czytelnika o tym, że kariera nigdy nie powinna być ważniejsza od rodziny. W połączeniu z prostym językiem autorki, przewidywalnym zakończeniem, banalnymi dialogami i Georgie, która nie do końca przemyśleniami i zachowaniem oddaje swój wiek, daje nam książkę niczym się niewyróżniającą, która jednym uchem wpada, a drugim wypada. Oczywiście to nie jest też tak, że "Linię serc" od razu trzeba spisać na straty, ponieważ ta lektura ma w sobie coś takiego, co sprawia, że na sercu robi się cieplej, a do tego nie wymaga ona zbytniego skupienia i przeczytanie jej to kwestia maksymalnie dwóch wieczorów (no chyba, że ktoś naprawdę wolno czyta). Na wyróżnienie zasługuje tutaj pomysł wykorzystania telefonu jako łącznika z przeszłością (choć i to można było bardziej rozwinąć), nawiązania do znanych filmów oraz seriali, a także nietypowy, aczkolwiek coraz częściej stosowany, model rodziny przedstawiony przez autorkę, gdzie to kobieta zarabia pieniądze, a mąż zajmuje się domem i wychowaniem dzieci.

Bohaterowie chociaż są sympatyczni, czasami nawet zabawni, to zdarza się, że pozostają bezosobowi, jak Neal, mąż głównej bohaterki, który mimo tego, jak ważną odgrywa rolę w opowieści, jest do bólu nijaki. Kolejnym problemem jest sama Georgie, zachowująca się bardziej jak nastolatka niżeli dojrzała kobieta posiadająca własną rodzinę. Pod względem akcji nie dzieje się tu zbyt wiele. Jest to raczej typ leniwej obyczajówki, gdzie powolna akcja przeplata się ze wspomnieniami mającymi na celu przybliżenie rozwoju związku Georgie oraz Neala. A jeżeli o tych wspomnieniach już mowa, to można było je bardziej odgrodzić od tego co działo się w teraźniejszości ,bo chwilami pojawiały się tak ni z tego, ni z owego.

Podsumowując, "Linia serc" posiada zarówno mocne, jak i słabe strony. Jest to książka, która może sprawdzić się w zimne jesienne wieczory, chociaż nie radzę oczekiwać od niej zbyt wiele, bo to powieść obyczajowa jakich na sklepowych półkach znajdziemy od groma. Moje pierwsze spotkanie z twórczością Rainbow Rowell uznaję za udane, aczkolwiek mam wrażenie, że tę panią stać na więcej. Czy jest to prawda, to przekonam się dopiero sięgając po jej kolejne powieści. A nie wykluczam, że zrobię to w najbliższej przyszłości.

Ocena książki: 6+/10

Plusy:
-jest to książka lekka i przyjemna
-ciekawy pomysł wykorzystania telefonu jako łącznika z przeszłością
-nawiązania do znanych filmów i seriali

Minusy:
-niewiele akcji
-autorka ma problem z wykreowaniem dorosłych bohaterów
-jest to obyczajówka jakich wiele

14 komentarzy:

  1. Czyli widzę, że dość podobnie jak z "Eleonorą i Parkiem", coś ciekawego tam jest, ale całość nie robi wrażenia. Ja po tamtej książce postanowiłam nie mieć więcej styczności z twórczością Rowell, chyba że zostanę do którejś pozycji baaaardzo zachęcona :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zapatruję na jej nową powieść "Nie poddawaj się", która ma chyba niebawem premierę w Polsce :D

      Usuń
  2. Wymieniłam się na nią w okolicach tego całego "hype'u" na autorkę - jeszcze zanim zaczęłam brać pod uwagę to, że początkowe recenzje książek zazwyczaj wychwalają je pod niebiosa. I teraz sobie leży... I chyba nie mam już na niej ochoty :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko przeczytaj! To zajmie niewiele czasu, a może jednak Ci przypadnie do gustu :D

      Usuń
  3. Uwielbiam Rainbow Rowell, ale ''Linii serc'' nie mogłam polubić. Okropnie wykreowani bohaterowie. Niedługo zabieram się za ''Załącznik'' tej autorki - mam nadzieję, że będzie lepiej ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na "Załącznik" i ja się zapatruję, daj znać czy ta książka okaże się dobra ;)

      Usuń
  4. Ja póki co uciekam od tej autorki, a już tym bardziej od tej pozycji, bo wszystkie zasłyszane przeze mnie opinie są podobne do tej twojej. Czy o tej książce nie było głośno? No nie wiem, przecież to właśnie z nią była organizowana cała akcja czytania matek z córkami, więc ja widziałam tę rażącą, pomarańczową okładkę chyba wszędzie! Tak, czy tak, jeżeli kiedykolwiek zdecyduję się sięgnąć po Rowell to raczej wybiorę coś z gatunku, który podobno wychodzi jej lepiej, czyli młodzieżówek. ;)

    Pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie było głośno, ale chyba nic nie przebije tego okropnego szału na "Fangirl", która prawie mi z lodówki wyskoczyła :D

      Usuń
  5. Zacznę od Eleonory i Parka, bo tę książkę już mam, a potem zastanowię się. Nie ukrywam, że "Linia serc" mnie ciekawi, ale skoro to taka przeciętna obyczajówka to chyba nie śpieszy mi się do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rainbow Rowell to jedna z tych autorek, o których słyszałam wiele, ale z którą jakoś mi nie po drodze :) Chciałabym coś kiedyś przeczytać, ale obawiam się, że "Linia serc" by mnie rozczarowała. Myślę, że denerwowałaby mnie kreacja bohaterów i nie wiem czy trochę tego ciepła, które dostarcza książka, by mi to zrekompensowało :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od pewnego czasu przymierzam się do twórczości tej autorki. Lubię czasami sięgnąć po dość lekką i niezobowiązującą lekturę, która może nie jest pozbawiona wad, ale jednocześnie pozwala mi na oderwanie się od rzeczywistości i skłania do przemyśleń.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Linia serc" to dla mnie bardzo poprawna książka, E&P strasznie mnie zawiodła, a "Załącznik" czytałam i muszę stwierdzić, że najbardziej mi się podoba ze wszystkich książek Rowell jakie czytałam. W październiku ma się pojawić "Nie poddawaj się" coś dla fanów "Fangirl". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie po "Nie poddawaj się" mam zamiar sięgnąć :)

      Usuń
  9. Tak też myślałam. ;) Obyczajówka, jakich wiele, więc póki co odpuszczę sobie. ;)

    OdpowiedzUsuń