29 wrz 2016

Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu [RECENZJA]

Tytuł: Clovis LaFay
Autor: Anna Lange
Ilość stron: 448
Wydawnictwo: SQN
Cena: 36,90 zł

Od jakiegoś czasu Wydawnictwo SQN regularnie dostarcza mi wspaniałej rozrywki z zakresu literatury młodzieżowej (choć tytuły te i starszym mogą przypaść do gustu), a wszystko to za sprawą serii "Imaginatio". Tak więc w tym roku były już "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender", które wylądują wysoko w moim tegorocznym podsumowaniu oraz clockpunkowy "Mechaniczny", czyli świetnie zapowiadający się początek serii "Wojny Alchemiczne". Teraz więc nadeszła pora na coś zupełnie nowego i jest to "Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu".

Co warto zaznaczyć na początku, autorką tej powieści jest polka o pseudonimie Anna Lange. A piszę to dlatego, że łatwo o tym zapomnieć w trakcie czytania, szczególnie że w książce pani Lange brak jakichkolwiek polskich akcentów i dodatkowo niczym nie ustępuje ona w swojej jakości tytułom wspomnianym we wstępie recenzji. "Clovis LaFay" przenosi czytelnika do XIX wiecznego Londynu, jednakże pod pewnymi względami różniącego się od tego, który znamy. Bowiem Londyn opisany przez Annę Lange wypełniony jest magią. Opętania, wszelakiego rodzaju zjawy, kinemanci i nekromanci są nieodłączną częścią tego miejsca. Głównymi bohaterami, na których koncentruje się książka, są trzy postaci widoczne na przepięknej okładce. Mamy więc tytułowego Clovisa, nekromantę z korzeniami, którymi niekoniecznie warto się chwalić. Jest również rodzeństwo, czyli Alicja i John Dobsonowie. Ona poza tym, że jest piękna to odznacza się dużą ambicją, on natomiast to nadinspektor, opiekuńczy wobec młodszej siostry. Kiedy Alicja spotyka Clovisa dostaje niepowtarzalną szansę zgłębiania magicznych tajników. Clovisa jednak nękają bolesne wspomnienia, które mogą pomóc w rozwiązaniu sprawy nieodgadnionego mordercy kobiety.

"Clovis LaFay" łączy w sobie fantastykę z kryminałem serwując czytelnikowi mroczną zagadkę umieszczoną w czasach wiktoriańskich. I mimo tego, że jej rozwiązanie do najtrudniejszych nie należy, to stanowi ona mocny trzon powieści, dodając lekturze tajemniczości. Przyznam, że na początku ciężko mi było wciągnąć się w tę książkę, jednak z każdym rozdziałem coraz bardziej się do niej przekonywałem i wnikałem w nią za sprawą tego niezwykłego świata. W dużej mierze na pewno swoją rolę odegrał tu bardzo dobry warsztat literacki, jakim raczy nas autorka. Nie ma tutaj sztucznego silenia się na podniosły styl, ale też obywa się bez ocierania się o banał czy prostotę. Chociaż czcionka jest mała, to przez tę książkę po prostu się płynie z przyjemnością. Akcja rozwija się powoli i brak w niej nagłych zrywów, czy stanowczych zwrotów akcji, jest za to pokaźna liczba wątków, relacji i terminów do ogarnięcia. Bohaterowie przedstawieni na kartach powieści stanowią postaci ciekawe, co do których kreacji, nie mam żadnych zarzutów. Jeżeli zaś chodzi o problematykę, to pobocznym, a na pewno bardzo interesującym, jest tu wątek kobiet, które w ówczesnym Londynie nie posiadają tak wielu praw jak mężczyźni, co skutkuje tym, że są ignorowane i ciężej im uczyć się magii. Przeciwności te zaobserwować można na przykładzie Alicji Dobson, głównej bohaterki, która dążyła do swoich celów w czasach jej niesprzyjających.

"Clovis LaFay" nie jest niestety książką idealną i swoje małe wady też posiada. Chociaż fabuła jest niezwykle spójna to brak w niej tąpnięcia, czy większego elementu zaskoczenia, które pozostawiłoby chociaż mały "mind fuck". Do tego kwestia magii mogłaby zostać trochę lepiej wytłumaczona, bo zdarzały się chwile, że czułem się zagubiony i nie do końca byłem świadom dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Mimo tego, "Magiczne akta Scotland Yardu" szczerze Wam polecam, bo to połączenie fantastyki i kryminału sprawdza się naprawdę dobrze. Dodatkowo czekam na potencjalną kontynuację! 

Ocena książki: 7+/10

Plusy:
-połączenie fantastyki z kryminałem
-dobrze zarysowani bohaterowie
- porządny warsztat literacki
-wprowadzenie pobocznego wątku dyskryminacji kobiet

Minusy:
-niektóre kwestie magii mogłyby zostać dosadniej wytłumaczone

Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN.

1 komentarz:

  1. Chętnie kiedyś to przeczytam, bo lubię próbować nieznanych mi polskich autorów. Ostatnio w ogóle trochę krucho u mnie z czytaniem książek z naszego podwórka i trzebaby to nadrobić. Na Polconie miałam nawet iść na spotkanie z autorką, ale jakoś się nie udało...

    OdpowiedzUsuń