30 cze 2016

Star Wars: Battlefront. Kompania Zmierzch [RECENZJA]

Tytuł: Star Wars: Battlefront. Kompania Zmierzch
Autor: Alexander Freed
Ilość stron: 528
Wydawnictwo: Uroboros
Cena: 34,90 zł

Jak już kiedyś tutaj wspominałem- nigdy nie byłem zagorzałym fanem "Gwiezdnych wojen". Tak na dobrą sprawę tą serią zacząłem się interesować dopiero po premierze siódmego filmu, czyli "Przebudzenia mocy". Nigdy też nie planowałem, by zabrać się za książkową wersję "Star Wars". Ostatnio jednak miałem przed sobą długą (jak dla mnie) podróż i musiałem na szybo kupić jakąś książkę. Padło właśnie na "Gwiezdne wojny" i do tego, żeby było ciekawiej, od razu na tom piąty, co niestety było kwestią mojej pomyłki i braku rozeznania w temacie. Żeby nie tracić czasu i pieniędzy na kompletowanie poprzednich części, zakupioną lekturę przeczytałem od razu i raczej nie czuję się poszkodowany nie znając treści poprzednich części, które zapewne w dużej mierze nawiązują do filmowej fabuły. 

"Star Wars: Battlefron. Kompania Zmierzch", bo o tej książce dziś mowa, napisana została przez Alexandra Freeda, a za jej bazę posłużyła gra komputerowa o tym samym tytule. Co warto podkreślić, autor ten jest również twórcą wielu opowiadań i komiksów wpisujących się w uniwersum Gwiezdnych wojen. 

Bohaterami "Star Wars: Battlefront" są członkowie tytułowej kompani Zmierzch, która to podejmuje kolejne walki z bezwzględnym Imperium. Na kartach tej lektury poza Vaderem (występującym w dosłownie jednej scenie) nie zobaczymy postaci na ogół znanych i lubianych z filmów. Akcji tutaj nie brak, bowiem po każdym jednym starciu następuje kolejne, i kolejne i tak aż do samego końca. Niestety, co szybko rzuca się w oczy, Alexander Freed nie potrafi w żaden sposób operować emocjami i budować napięcia. Wszystko to, co się dzieje, wydaje się być na tym samym poziomie i niezależnie od tego, czy ktoś jadł obiad, czy walczył na śmierć i życie, to różnica dla mnie pomiędzy tymi czynnościami była znikoma. Przez tę nieudolność pisarza na wartości tracą również bohaterowie, szarzy do granic możliwości, zlepiający się w jedną, wielką, nudną masę. I muszę Wam w tym momencie wyznać, że do ostatnich stron powieści nie byłem w stanie rozróżnić niektórych z nich. Wszystko to przez fakt, że w "Kompani Zmierzch" poszczególne osoby poznajemy bardzo pobieżnie. O ich przeszłości dowiadujemy się niewiele i tak naprawdę nie wiemy co nimi kieruje i jakie są ich pragnienia, poza tym, że walczą i dążą do obalenia Imperium, co przecież wszyscy wiemy i o czym przekonujemy się dosłownie w każdym rozdziale. 

Jeżeli zaś chodzi o klimat "Gwiezdnych wojen", to w "Star Wars: Battlefron. Kompania Zmierzch" oddany został on całkiem nieźle, biorąc oczywiście pod uwagę, że osoba, która tę książkę napisała, nie jest oryginalnym twórcą Galaktyki Gwiezdnych wojen, przez co zadanie było o tyle trudniejsze, że Alexander Freed musiał posiłkować się tym co już istniało, niżeli tworzyć coś nowego. Z tego też chyba względu w książce jest niewiele na temat licznych ras i planet występujących w tym świecie. A szkoda, bo kilka bardziej szczegółowych opisów tylko dodałoby lekturze lepszego smaku. Żeby nie kończyć tej recenzji tak negatywnie nadmienię, że "Kompanię Zmierzch" czyta się wyjątkowo szybko, a napisana została tak prostym językiem, że każdy niezależnie od wieku przebrnie przez nią bez problemu.

Jeżeli macie bzika na punkcie Gwiezdnych wojen i tym, co z nimi związane, to prawdopodobnie książka ta będzie ciekawym urozmaiceniem waszej kolekcji. Wszystkim innym "Star Wars: Battlefront. Kompania Zmierzch" również polecam, o ile oczywiście nie oczekujecie zaskakującej literatury godnej nobla. Jak na razie nie będę chyba sięgać po więcej książek z tej serii, szczególnie tych napisanych na podstawie gier komputerowych.

Ocena książki: 6/10

Plusy:
-książka napisana jest lekkim językiem
-fabuła pełna akcji i starć rebeliantów w imperium
-stosunkowo nieźle oddany klimat Gwiezdnych wojen

Minusy:
-bohaterowie niczym się od siebie nie różnią
-autor nie jest w stanie przekazać czytelnikowi emocji

2 komentarze:

  1. absolutnie nie dla mnie, Gwiezdne Wojny to nie mój klimat, a wymienione przez Ciebie minusy są dla mnie nie do przeskoczenia. :(
    co to za ciacho? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasto to nazywa się "kora". Jak wrzucisz w google to od razu ci się pojawi przepis :D

      Usuń