12 cze 2016

Filmowa Niedziela #18 Zakładnik z Wall Street


Tytuł: Zakładnik z Wall Street
Reżyser: Jodie Foster
Czas trwania: 98 min.
Premiera: 20 maja 2016

Spośród trzech filmów, które postanowiłem obejrzeć i które wciąż grane są w kinach, jako pierwszy wybrałem "Zakładnika z Wall Street" w reżyserii Jodie Foster. I już na wstępie zaznaczę, że film ten pod pewnymi względami mnie rozczarował, choć nie mogę powiedzieć, by był jakoś wyjątkowo zły i bym żałował, że go obejrzałem.

Na początku filmu trafiamy do studia, w którym nagrywany jest program o tytule "Money Monster". Jego ideą jest doradzanie widzom w jakie akcje inwestować swoje pieniądze, by szybko na nich zarobić. A wszystko to transmitowane jest na żywo, w przyjemnej otoczce łatwego zarobku, z irytującym prowadzącym na czele, ogłoszonym mianem "guru Wall Street". Chwilę przed transmisją mamy okazję poznać głównych bohaterów i zobaczyć, jak funkcjonuje takie przedsięwzięcie od kuchni. Kiedy jednak program się rozpoczyna, na plan wkrada się mężczyzna z bronią i z... bombą. Zarówno prowadzący, jak i osoby pracujące przez realizacji "Money Monster" stają się zakładnikami, a całość w otoczce strachu oglądana jest na żywo na ekranach telewizorów wielu milionów ludzi na całym świecie.

I choć brzmi to co najmniej interesująco, to w rzeczywistości niestety nie wszystkie elementy zagrały tak, jak powinny, w skutek czego otrzymany produkt to dzieło dosyć przeciętne.

W rolę wspomnianego już prowadzącego wciela się George Clooney, a za ścianą w reżyserce i jako głos w słuchawce towarzyszy mu Juilia Roberts. Z tych dwojga to ona za sprawą swojej gry aktorskiej wypada lepiej i bardziej wiarygodnie. Postać Clooneya była dla mnie irytująca i aż zanadto stereotypowa, choć aktorowi oczywiście talentu odmówić nie można. To kolejny bogaty i wpływowy koleś, który w głębokim poważaniu ma życie i interesy maluczkich, szarych obywateli. Nie przepadam za tego typu banalnymi zagraniami, aczkolwiek nie jest to jakaś ogromna wada, która wypływałaby na odbiór filmu. Duże ALE mam za to do odtwórcy roli terrorysty wpadającego do studia (wciela się w niego Jack O'Connell). Pokazany jest on jako osoba niezbyt bystra, ślamazarna, bez charakteru, po prostu ginąca w tle i chwilami naprawdę łatwo zapomnieć, że to przecież on sprawcą całego zamieszania. I nawet jeśli ten zabieg był celowy, nie był on dobrym wyborem.

Choć "Zakładnik z Wall Street" do wyjątkowo obszernych filmów nie należy, to i tak zdarzały się momenty, kiedy zaczynałem się nudzić. Być może zaważył tu fakt, że film ten nie dostarczył mi wielkich emocji przez co nie zaabsorbował dostatecznie mojej uwagi. Nawet gdy ktoś miał pistolet przyłożony do głowy i nawet kiedy padały przypadkowe strzały, nie czułem odpowiedniego klimatu i miałem gdzieś to, kto przeżyje, a kto nie. W tej historii przede wszystkim zabrakło strachu, który oddziaływałby również na widza. Już sama sytuacja zagrożenia życia wydaje się wystarczająco przerażająca, jednak w tym filmie bohaterowie (szczególnie Ci znajdujący się w reżyserce) zbyt szybko przechodzą z tym do normalnego stanu i postanawiają zrobić z tragedii show, które oglądać będzie cały świat. Zachowania takie jak te, które oglądamy podczas seansu są zbyt nienaturalne i aż nasuwa się pytanie, dlaczego bohaterowie stosują takie, a nie inne rozwiązania. Zakończenie filmu oczywiście bardzo w hollywoodzkim stylu i nawet jeżeli dostrzeżecie tam jakąś wartościową puentę, to zniszczona zostanie przez zdanie zamykające film, wypowiadane przez jedną z postaci.

Reżyserem "Zakładnika z Wall Street" jest Jodie Foster, bardziej znana jako aktorka niżeli jako reżyserka i może to właśnie sprawiło, że otrzymany obraz jest momentami nijaki i tak pozbawiony poczucia rzeczywistości. Czasami ma być poważnie, a czasami zabawnie, w skutek czego efekt jest bardzo nierówny. Jak widać znane nazwiska nie były w stanie uratować kulawej historii, z której przy odpowiednim potraktowaniu można by wcisnąć coś więcej. Mimo sporych rozczarowań nie zaliczam jednak tego filmu do tych, których koniecznie radziłbym Wam unikać. Jeżeli więc macie ochotę na coś przeciętnego... to proszę bardzo. Może Wam "Zakładnik z Wall Street" bardziej przypadnie do gustu.

Ocena filmu


A w następnej Filmowej Niedzieli "Alicja po drugiej stronie lustra".


6 komentarzy:

  1. Nie widziała tego filmu, ale zwróciłam na niego uwagę przez jego tytuł. Dystrybutor chyba się nie popisał i poszedł po linii najmniejszego oporu. Skoro był "Wilk z Wall Street", to niech będzie i "Zakładnik z Wall Street". Na pewno można było inaczej przetłumaczyć tytuł, ewentualnie zostawić oryginalny, skoro tytuł filmu jest jednocześnie tytułem programu z filmu. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kwestii polskiego tytułu już nie chciałem sobie strzępić języka, aczkolwiek zgadzam się z Tobą w 100% :D Można to było jakoś inaczej rozwiązać...

      Usuń
  2. wow, co za obsada! fabuła faktycznie zapowiada się ciekawie, szkoda, że film nie jest tak dobry, jak mógłby być :) mimo wszystko obejrzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha i oczywiście zgadzam się z Tobą i z przedmówczynią co do polskiego tytułu xD żenada

      Usuń
    2. Obsada może i na pierwszy rzut oka "wow", ale po seansie można dojść do wniosku, że w przypadku niektórych postaci można było wybrać lepiej :D

      Usuń
  3. Mimo że tematyka interesująca, to ten film do mnie nie przemawia. Wychodzi na to, że znane nazwisko za kamerą oraz dość dobra obsada nie wystarczą...

    OdpowiedzUsuń