Witam w pierwszym noworocznym wpisie! Rok 2016 zaczynam od filmowej niedzieli. Na początek może kilka spraw organizacyjnych. Po pierwsze: w zeszłym roku filmowe niedziele odbywały się w różne dni tygodnia (filmowe środy, czwartki itd.), w tym roku natomiast wszystkie będą odbywać się w niedziele. Po drugie: wpisów z tej serii będzie więcej niż jeden na miesiąc, tak jak to miało miejsce rok temu. Po trzecie: dzisiaj chyba powinno być filmowe podsumowanie zeszłego roku, jednak uwierzcie mi, książkowe podsumowanie całkowicie mnie wyczerpało w kategorii "wybierz co było twoim ulubionym i napisz dlaczego". Dlatego też dzisiaj będzie krótko o dziesięciu filmach, których premiery w 2016 roku na pewno nie przegapię. W doborze tytułów sugerowałem się oczywiście ich polską datą premiery, w takiej kolejności też zostały ułożone.
1. Joy; reżyseria: David O. Russell
premiera: 8 stycznia
Po udziale w kasowej serii "Igrzysk Śmierci" odtwórczyni głównej roli, Jennifer Lawrence prawdopodobnie będzie musiała się mocno napracować, by oderwać od siebie łatkę z napisem "Katniss Everdeen". Najbliższą okazją do zaprezentowania się od innej strony będzie "Joy", w którym Lawrence wciela się w rolę samotnej matki, która za sprawą pewnego wynalazku staje się milionerką. Co najciekawsze, to już czwarty film, w którym Jennifer gra razem z Bradleyem Cooperem. Poprzednio tą parę można było zobaczyć w "Poradniku pozytywnego myślenia", "Serenie", czy"American Hustle". Jak sobie tym razem poradzą na dużym ekranie?
2. Nienawistna ósemka; reżyseria: Quentin Tarantino
premiera: 15 stycznia
Quentin Tarantino zapowiedział kiedyś, że stworzy tylko dziesięć filmów. Niebawem premierę w Polsce będzie mieć jego ósmy film o tytule "Nienawistna ósemka". Tym razem reżyser stworzył trwający ponad trzy godziny western, w którym zobaczymy m.in. Samuela L. Jacksona, czy Kurta Russela. Choć niewiele osób jak dotąd miało okazję obejrzeć ten film, to można słyszeć opinie, że jest to jeden z tegorocznych faworytów do oskarowych nominacji. Jeżeli "Nienawistna ósemka" jest tak dobra jak "Django", to czapki z głów panie Tarantino.
Quentin Tarantino zapowiedział kiedyś, że stworzy tylko dziesięć filmów. Niebawem premierę w Polsce będzie mieć jego ósmy film o tytule "Nienawistna ósemka". Tym razem reżyser stworzył trwający ponad trzy godziny western, w którym zobaczymy m.in. Samuela L. Jacksona, czy Kurta Russela. Choć niewiele osób jak dotąd miało okazję obejrzeć ten film, to można słyszeć opinie, że jest to jeden z tegorocznych faworytów do oskarowych nominacji. Jeżeli "Nienawistna ósemka" jest tak dobra jak "Django", to czapki z głów panie Tarantino.
3. Dziewczyna z portretu; reżyseria: Tom Hooper
premiera: 22 stycznia
Jest to ciekawa i zarazem odważna propozycja, w której ulubieniec kobiet- Eddie Redmayne podjął się zagrania roli Edrina, artysty, który postanawia zmienić płeć. O ile tematyka filmu raczej nie należy do nazbyt przeze mnie lubianych, o tyle jestem bardzo ciekaw, jak Eddie poradzi sobie z udźwignięciem tak ciężkiej roli. Dodatkowo w "Dziewczynie z portretu" można zobaczyć piękną Alicie Vikander, którą poznałem za sprawą wspaniałej "Ex machiny", a która wcieli się w żonę Edrina, muszącą zmierzyć się z trudną decyzją ukochanego. Mam wielką nadzieję, że gra aktorska obojga sprosta moim oczekiwaniom
Jest to ciekawa i zarazem odważna propozycja, w której ulubieniec kobiet- Eddie Redmayne podjął się zagrania roli Edrina, artysty, który postanawia zmienić płeć. O ile tematyka filmu raczej nie należy do nazbyt przeze mnie lubianych, o tyle jestem bardzo ciekaw, jak Eddie poradzi sobie z udźwignięciem tak ciężkiej roli. Dodatkowo w "Dziewczynie z portretu" można zobaczyć piękną Alicie Vikander, którą poznałem za sprawą wspaniałej "Ex machiny", a która wcieli się w żonę Edrina, muszącą zmierzyć się z trudną decyzją ukochanego. Mam wielką nadzieję, że gra aktorska obojga sprosta moim oczekiwaniom
4. Zjawa; reżyseria: Alejandro Gonzalez Inarritu
premiera: 29 stycznia
To ponoć kolejny oskarowy faworyt. Leonardo DiCaprio w roli głównej. Czy tym razem uda mu się zgarnąć nagrodę? Nie wiem, jestem jednak przekonany, że warto czekać na kinową premierę tego filmu (chociaż dziwnym trafem jest już dostępny na internecie) ze względu na jego specyficzny klimat, jakim emanują zwiastuny. To na szczęście raczej nie będzie kolejny komercyjny produkt pokroju Wilka z Wall Street.
To ponoć kolejny oskarowy faworyt. Leonardo DiCaprio w roli głównej. Czy tym razem uda mu się zgarnąć nagrodę? Nie wiem, jestem jednak przekonany, że warto czekać na kinową premierę tego filmu (chociaż dziwnym trafem jest już dostępny na internecie) ze względu na jego specyficzny klimat, jakim emanują zwiastuny. To na szczęście raczej nie będzie kolejny komercyjny produkt pokroju Wilka z Wall Street.
5. Deadpool; reżyseria: Tim Miller
premiera: 12 lutego
Nigdy nie byłem wielkim fanem Marvelowskich produkcji, postanowiłem jednak w tym roku nadrobić zaległości w filmach o superbohaterach, a jak wiadomo, to właśnie Marvelowskie twory górują w tej kategorii. "Deadpool" opowiada o byłym żołnierzu, który poddany zostaje niebezpiecznemu eksperymentowi. Jak łatwo się domyśleć, jego życie po tym wydarzeniu ulegnie całkowitej zmianie. Biorąc pod uwagę inne filmy o podobnej tematyce, można mieć tylko nadzieję, że "Deadpool" dostarczy dobrej, wartkiej akcji i dawki humoru.
6. Osobliwy dom pani Peregrine; reżyseria: Tim Burton
premiera: 4 marca
Ten film nie wymaga komentarza, ze względu na Tima Burtona, jednego z moich ulubionych reżyserów, którego filmy mogę oglądać w ciemno, bez bliższego zapoznawania się z fabułą. Tym razem Burton sięgnął po debiutancką powieść autorstwa Ransoma Riggsa, która skupia się na Jackobie, który po śmierci dziadka wyrusza na odciętą od świata wyspę w celu zgłębienia jej tajemnic.
7. Victor Frankenstein; reżyseria: Paul McGuigan
premiera: 15 kwietnia
Oto i otrzymamy klasyczną historię grozy po raz kolejny przeniesioną na wielki ekran, Chociaż recenzje odnoszące się do tego filmu są raczej mieszane, to sam klimat ukazany w zwiastunach, jak również Daniel Radcliffe w roli głównej zachęcają do jego obejrzenia.
8. Łowca i Królowa Lodu; reżyseria: Cedric Nicolas-Troyan
premiera: 22 kwietnia
Niektórzy z Was pewnie kojarzą "Królewnę Śnieżkę i Łowcę", głównie za sprawą mocno nijakiej Kristen Stewart obsadzonej w roli tytułowej Śnieżki, która choć w tym filmie najważniejsza, to zginęła przytłoczona przez wspaniałą i charyzmatyczną Charlize Therone wcielającą się w złą królową Ravenne, która tym razem otrzyma film poświęcony właśnie jej osobie. Akcja "Łowcy i Królowej Lodu" dziać się będzie na długo przed narodzinami Śnieżki. Nie wiem, czy powinienem się cieszyć, że twórcy postanowili dać drugą szansę tej historii, czy też smucić, że to kolejne zagranie mające na celu zrobienie kolejnej okrągłej sumki, przy jak najmniejszym wkładzie kreatywności. Niemniej jednak obejrzę i wystawię swoją opinię.
9. Alicja po drugiej stronie lustra; reżyseria: James Bobin
premiera: 26 maja
Tutaj co prawda więcej rozczarowań niż pozytywnych zaskoczeń, bowiem reżyserem kolejnej części Alicji wbrew przekonaniu wielu nie jest Tim Burton, a James Bobin. Ponadto po samym zwiastunie mam wrażenie, że nie przebije to "Alicji w krainie czarów". Helena wygląda jakoś tak nienaturalnie, Johnny nawet pod warstwą makijażu wydaje się stary i zmarniały. Miejmy jednak nadzieję, że chociaż efekty komputerowe będą na najwyższym poziomie.
10. Fantastyczne zwierzęta i gdzie je znaleźć; reżyseria: David Yates
premiera: 18 listopada
Obejrzę bo... Harry Potter. To takie oczywiste. Do tego reżyserem został David Yates, który pracował na kilkoma ostatnimi częściami ekranizacji Harry'ego. Warto też wspomnieć, że scenariusz do filmu napisała sama J.K. Rwoling. W czołówce kilka dobrych nazwisk, w tym Eddie Redmayne oraz Colin Farrell, czy to jednak wystarczy by zrobić dobry film? Bo jak na ten moment mam wrażenie, że będzie to kolejna zapchajdziura, na którą i tak się wybiorę i którą będę się jarał przez kilka miesięcy, ze względu na magiczny świat Rowling, który był dla mnie całym dzieciństwem.
A Wy na jakie filmy w tym roku czekacie :)?
premiera: 12 lutego
Nigdy nie byłem wielkim fanem Marvelowskich produkcji, postanowiłem jednak w tym roku nadrobić zaległości w filmach o superbohaterach, a jak wiadomo, to właśnie Marvelowskie twory górują w tej kategorii. "Deadpool" opowiada o byłym żołnierzu, który poddany zostaje niebezpiecznemu eksperymentowi. Jak łatwo się domyśleć, jego życie po tym wydarzeniu ulegnie całkowitej zmianie. Biorąc pod uwagę inne filmy o podobnej tematyce, można mieć tylko nadzieję, że "Deadpool" dostarczy dobrej, wartkiej akcji i dawki humoru.
6. Osobliwy dom pani Peregrine; reżyseria: Tim Burton
premiera: 4 marca
Ten film nie wymaga komentarza, ze względu na Tima Burtona, jednego z moich ulubionych reżyserów, którego filmy mogę oglądać w ciemno, bez bliższego zapoznawania się z fabułą. Tym razem Burton sięgnął po debiutancką powieść autorstwa Ransoma Riggsa, która skupia się na Jackobie, który po śmierci dziadka wyrusza na odciętą od świata wyspę w celu zgłębienia jej tajemnic.
7. Victor Frankenstein; reżyseria: Paul McGuigan
premiera: 15 kwietnia
Oto i otrzymamy klasyczną historię grozy po raz kolejny przeniesioną na wielki ekran, Chociaż recenzje odnoszące się do tego filmu są raczej mieszane, to sam klimat ukazany w zwiastunach, jak również Daniel Radcliffe w roli głównej zachęcają do jego obejrzenia.
8. Łowca i Królowa Lodu; reżyseria: Cedric Nicolas-Troyan
premiera: 22 kwietnia
Niektórzy z Was pewnie kojarzą "Królewnę Śnieżkę i Łowcę", głównie za sprawą mocno nijakiej Kristen Stewart obsadzonej w roli tytułowej Śnieżki, która choć w tym filmie najważniejsza, to zginęła przytłoczona przez wspaniałą i charyzmatyczną Charlize Therone wcielającą się w złą królową Ravenne, która tym razem otrzyma film poświęcony właśnie jej osobie. Akcja "Łowcy i Królowej Lodu" dziać się będzie na długo przed narodzinami Śnieżki. Nie wiem, czy powinienem się cieszyć, że twórcy postanowili dać drugą szansę tej historii, czy też smucić, że to kolejne zagranie mające na celu zrobienie kolejnej okrągłej sumki, przy jak najmniejszym wkładzie kreatywności. Niemniej jednak obejrzę i wystawię swoją opinię.
9. Alicja po drugiej stronie lustra; reżyseria: James Bobin
premiera: 26 maja
Tutaj co prawda więcej rozczarowań niż pozytywnych zaskoczeń, bowiem reżyserem kolejnej części Alicji wbrew przekonaniu wielu nie jest Tim Burton, a James Bobin. Ponadto po samym zwiastunie mam wrażenie, że nie przebije to "Alicji w krainie czarów". Helena wygląda jakoś tak nienaturalnie, Johnny nawet pod warstwą makijażu wydaje się stary i zmarniały. Miejmy jednak nadzieję, że chociaż efekty komputerowe będą na najwyższym poziomie.
10. Fantastyczne zwierzęta i gdzie je znaleźć; reżyseria: David Yates
premiera: 18 listopada
Obejrzę bo... Harry Potter. To takie oczywiste. Do tego reżyserem został David Yates, który pracował na kilkoma ostatnimi częściami ekranizacji Harry'ego. Warto też wspomnieć, że scenariusz do filmu napisała sama J.K. Rwoling. W czołówce kilka dobrych nazwisk, w tym Eddie Redmayne oraz Colin Farrell, czy to jednak wystarczy by zrobić dobry film? Bo jak na ten moment mam wrażenie, że będzie to kolejna zapchajdziura, na którą i tak się wybiorę i którą będę się jarał przez kilka miesięcy, ze względu na magiczny świat Rowling, który był dla mnie całym dzieciństwem.
A Wy na jakie filmy w tym roku czekacie :)?
Wszystkie chcę obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńI to jest najlepsze możliwe podejście do sprawy :D!
UsuńJa też chcę wszystkie obejrzeć, ale z chęcią wybrałabym się do kina w najbliższym czasie na "Joy" :D
OdpowiedzUsuńRadcliffe! Całkiem pasuje mi do tej roli, jestem absolutną miłośniczką, więc pewnie obejrzę ten film. :)
OdpowiedzUsuńMAJUSKUŁA
Czekam na film Tarantino i Zjawę ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na Alicję.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie przegapię "Łowca i Królowa Lodu" oraz "Alicja po drugiej stronie lustra". A "Zjawę" warto obejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńOj, nie wiem czy Lawrence będzie się musiała tak napracować - jak dla mnie z łatką Katniss zerwała już przy "Poradniku pozytywnego myślenia", no i trudno znaleźć podobieństwo między bohaterką "Igrzysk" a tą z "American Hustle". Za to właśnie tak Jennifer cenię - potrafi wcielać się w bardzo różne postacie. Na "Joy" oczywiście czekam, chociaż za granicą zbiera bardzo średnie recenzje, niestety.
OdpowiedzUsuńI każdy kolejny przez Ciebie opisany film mnie interesuje. Teraz najbardziej czekam na "Zjawę" i "Nienawistną ósemkę", a także na "Carol" i "Room". No i czekam na te nominacje do Oscarów, żeby wiedzieć co nadrabiać!
No właśnie też dzisiaj natrafiłem na te mieszane recenzje i to nie tylko za granicą. Może ludziom przejadł się już duet Lawrence + Cooper :)
Usuńja już przebieram nogami na myśl o nienawistnej ósemce, 15 stycznia, nadchodź szybciej! :D
OdpowiedzUsuńJa również! :D
UsuńNajbardziej interesuje mnie "Joy" i "Alicja..." :D Już wiem co i jak będę oglądać :)
OdpowiedzUsuńwww.majkabloguje.blogspot.com