17 lis 2015

Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku [RECENZJA]

Tytuł: Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku
Autor: Dorota Masłowska
Wydawnictwo: TR Warszawa
Ilość stron: 96

Nieczęsto sięgam po książki polskich autorów, dlatego dzisiejsza recenzja pod tym względem będzie wyjątkowa. Dorota Masłowska, bo o jej twórczości mowa, w wieku dziewiętnastu lat zadebiutowała w świecie literackim za sprawą książki o tytule "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną", która okrzyknięta "pierwszą powieścią dresiarską", szybko osiągnęła sukces, skutkiem czego była chociażby nominacja do nagrody Nike. Jednak nie o "Wojnie..." będzie mowa, a o "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku".

Chociaż o Masłowskiej słyszałem już jakiś czas temu, za sprawą ekranizacji jej debiutanckiej powieści, czy chociażby dzięki "Ćwiartce raz" Karoliny Korwin-Piotrowskiej, to nie podejrzewałem, że tak szybko przyjdzie mi sięgnąć po jej twórczość, a zrobiłem to tylko ze względu na "pracę domową" zadaną mojej grupie przez wykładowcę (którego przy okazji pozdrawiam, chociaż szczerze wątpię, czy kiedykolwiek przeczyta ten post).

"Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" to dramat wydany w 2006 roku. Jego historia koncentruje się na dwóch tytułowych Rumunach- mężczyźnie oraz kobiecie, którzy mówiąc wprost, mocno zabalowali w wyniku czego znaleźli się w małej miejscowości oddalonej o sto kilometrów od Warszawy. Fabuła książki skupia się na próbie szybkiego powrotu do miasta.

Od razu zaznaczę, że twórczość Masłowskiej jest raczej specyficzna i nie każdemu przypadnie do gustu. Chociaż "Dwoje biednych Rumunów..." czyta się szybko, bo nie dłużej niż godzinę, to po zakończonej lekturze w głowie pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi, szczególnie w kontekście otwartego i jak dla mnie dosyć niejasnego zakończenia. Przyznam, że ciężko było mi wkręcić się w oferowaną przez autorkę historię, ponieważ od pierwszych stron rzucony zostałem na głęboką wodę. Nie wiedziałem kto jest kim, jakie są cele i powody postępowań, jednak wraz z kolejnymi stronami autorka przedstawia w coraz to większych szczegółach poszczególnych bohaterów, ich życie, pracę i rozterki, jakie przeżywają. Podobnie jak z  postaciami drugoplanowymi, których nasi Rumuni spotykają na swojej drodze do Warszawy. Chociaż momentami ten krótki dramat może wydawać się zabawny, tak naprawdę obrazuje smutną rzeczywistość opisaną w dosyć ordynarny, czasami nawet agresywny sposób. Wszystko co zawarte w tej historii, wydaje się być zawiłe i nieoczywiste, przez co ciężko brać cokolwiek w tej ksiące na serio

Zanim sięgniecie po Masłowską, dobrze się zastanówcie, czy jesteście na to gotowi. Nie twierdzę, że się zawiedziecie, jednak wobec niej raczej ciężko być obojętnym. Chociaż "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" nie było złą lekturą, zdecydowanie mnie nie porwało i teraz już wiem, że po więcej książek Masłowskiej w najbliższym czasie nie sięgnę... no chyba, że znowu wykładowca będzie kazał. Może jeszcze nie dojrzałem do tego typu książek, a może po prostu nie przepadam za dramatami... ciężko stwierdzić.

Ocena książki: 6/10

Plusy:
-szybko się czyta
-posiada stosunkowo proste przesłanie

Minusy:
-napisana w specyficznym stylu
-niejasne zakończenie


6 komentarzy:

  1. Jestem jakaś uprzedzona do Masłowskiej. Strasznie denerwujące, więc chyba przeczytam pozycję, którą zrecenzowałeś. Może choć w jakiejś części przekonam się do tej twórczości…

    Erna

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś mi ostatnio o tej książce opowiadał i dopiero po przeczytaniu Twojego wpisu przypomniał mi się tytuł :) :D

    www.majkabloguje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dopiero zamierzam się zmierzyć z tą książką ... za sprawą naszego wykładowcy... ;D życz mi powodzenia! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby ten sam wykładowca co mój :D? No niemożliwe!

      Usuń
  4. Czytałam, ogólnie szału nie ma , dupy nie urywa :) Powiedziałabym,że ta recenzja jest bardziej porywająca niż sama książka

    OdpowiedzUsuń