Witajcie! Dzisiaj mała przerwa od książkowych recenzji i tagów. Przeniesiemy się za to do miejsca równie mi bliskiego, co książki. Mowa oczywiście o kinie. Chociaż, jak każdy przykładny obywatel korzystam z dobrodziejstw internetu, to są takie filmy, których premiery po prostu nie mogę przegapić i kiedy tylko jest okazja, rezerwuję sobie miejsce (tudzież miejsca, o ile idę w towarzystwie) na poranny seans (naprawdę polecam- prawie puste kino, brak rozwrzeszczanych dzieciaków) i czym prędzej gnam do najbliższego multipleksu, ewentualnie kina studyjnego, jeżeli film należy do kategorii tych mniej komercyjnych.
Tak się akurat złożyło, że pod względem filmowym, jesień stała się okresem obfitym w oczekiwane przeze mnie premiery, dzięki czemu cały czas mam dobry powód, by wybrać się do kina.
Tak się akurat złożyło, że pod względem filmowym, jesień stała się okresem obfitym w oczekiwane przeze mnie premiery, dzięki czemu cały czas mam dobry powód, by wybrać się do kina.
Mam nadzieję, że chociaż raz w miesiącu uda mi się publikować podobne kinowe podsumowania, w których opowiem wam trochę o filmach, jakie miałem możliwość zobaczyć i przy okazji coś doradzę, ewentualnie odradzę. Dzisiaj mam dla was trzy filmy, z czego dwa z nich godne są polecenia. Dodatkowo "Marsjanina" praz "Próby Ognia" wciąż można obejrzeć w większości kin na terenie polski.
Sicario
Reżyseria: Denis Villeneuve
Czas trwania: 121 min.
Moje wyjście na "Sicario" było dosyć spontaniczne. Nie wiedziałem o czym to, ani kto w tym gra, ale skoro ogólne opinie były tak pozytywne, to nie widziałem żadnych przeszkód, by na ten seans wybrać się w ciemno. Jak się później okazało, film ten opowiada o młodej agentce FBI, która dołączona zostaje do operacji, mającej na celu zlikwidowanie szefa meksykańskiego kartelu narkotykowego.
Napięcie podczas seansu pojawia się już w pierwszych scenach i wielokrotnie powraca, trzymając widza przez cały czas w niepewności. Pojawia się tutaj również element zaskoczenia, kilka naprawdę szokujących, przepełnionych agresją scen, ogólny klimat natomiast wydaje się nieco tajemniczy, momentami niepokojący, co dodatkowo zmusza widza do myślenia i przeanalizowania poszczególnych wątków. Oczywiście żeby nie było aż tak entuzjastycznie, to warto podkreślić, że w "Sicario" nie zabrakło nieco przydługich dialogów, podczas których moje myśli błądziły gdzieś pomiędzy obiadem, a deserem, czekającym na mnie po powrocie z kina, jest to jednak jedyna, naprawdę znikoma wada, jaką można w tym filmie dostrzec.
Podsumowując, "Sicario" był bardzo dobrym wyborem. Jeszcze kilka takich celnych strzałów, a zostanę snajperem. Jeżeli więc szukacie filmu, który przytrzyma was w niepewności, a momentami zaszokuje, to "Sicario" sprawdzi się w tej roli znakomicie.
Marsjanin
Reżyseria: Ridley Scott
Czas trwania: 141 min.
Na "Marsjanina" będącego ekranizacją książki autorstwa Andy'ego Weira wybrałem się tydzień temu i przyznam, że od samego początku moje wymagania wobec niego były dosyć wysokie. Pośród innych filmów z kategorii Si-Fi "Marsjanin" radzi sobie całkiem dobrze, niestety nie zapada w pamieć tam mocno jak "Grawitacja", czy chociażby "Interstellar". Dużym plusem jest tu niewątpliwie postać głównego bohatera, grana przez wspaniałego Matta Damona, który w swojej roli odnalazł się idealnie. Jako filmowy Mark jest sympatyczny, ma błysk w oku, wolę przetrwania... no i wcina ziemniaki przez kilka dobrych lat. Łatwo mu współczuć, łatwo również cieszyć się razem z nim z każdego przeżytego na Marsie dnia. Co się zaś tyczy samego miejsca akcji, (mam tu na myśli głównie planetę Mars) to zostało ono ukazane we wspaniałych ujęciach, w pełnej krasie ukazujących ogromną, bezludną przestrzeń, na której brak jakichkolwiek oznak życia. Film pod względem całości niestety wydaje się jednak być zbyt długi, wzbogacony o kilka niepotrzebnych, nużących widza scen, po których wycięciu w żadnym stopniu nie straciłby na wartości.
Jeżeli chcecie się wybrać na "Marsjanina" (a warto), to polecam wydać te kilka złotych więcej na seans w 3D, by móc w pełni podziwiać naprawdę dopracowane sceny rozgrywające się ma marsie, bądź efekty specjalne, które, tak jak to bywa w tego typu produkcjach, są na wysokim poziomie.
Więzień Labiryntu- Próby Ognia
Reżyseria: Wes Ball
Czas trwania: 132 min.
To już prawdopodobnie ostatnia okazja, by na dużym ekranie obejrzeć "Próby Ognia" będące drugą częścią trylogii"Więźnia Labiryntu". Jeżeli mieliście okazję przeczytać książkę o tym samym tytule co film i z ciekawości chcecie zobaczyć, jak powieść oddana została na dużym ekranie, od razu wam mówię, że będzie to tylko strata czasu i pieniędzy. W porównaniu do książki film wypada naprawdę słabo i o ile zmiany zastosowane w jego poprzedniku były jeszcze do zniesienia, to w "Próbach Ognia" do czynienia mamy z całkowicie odrębnym tworem, zmiażdżonym i pociętym przez jego twórców. Zgodność z książką jest tutaj minimalna, na próżno nawet szukać sensownego nawiązania do tytułowych prób ognia. Nie bardzo rozumiem tych wszystkich zabiegów, mających na celu stworzenie kolejnej hollywoodzkiej produkcji dla nastolatków, skoro sama pierwotna fabuła książki oferowała nam to samo, do tego w nieco lepszym wydaniu.
Jeżeli jednak założymy, że nigdy nie czytaliśmy książki, to film ma się... niestety równie kiepsko. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to produkcja skierowana głównie do młodszego widza, niezbyt wymagającego, którego zadowoli chmara krwiożerczych zombie rodem z "The Walking Dead", tani wątek miłosny i pseudo życiowe dialogi głównych bohaterów, które momentami (w szczególności pod koniec filmu) wypadają wręcz żenująco. Stanowczo odraczam wam ten film. Na pewno w repertuarze miejscowych kin znajdziecie dużo ciekawsze propozycje.
Jeżeli widzieliście któryś z powyższych filmów napiszcie, czy wasza opinia na jego temat jest w jakimś stopniu zbliżona do mojej. Pochwalcie się również, na czym Wy byliście ostatnio w kinie i co możecie mi polecić ;)
Z tych trzech miałam ochotę obejrzeć "Sicario" oraz "Marsjanina". I widzę, że to był dobry wybór. "Więzień labiryntu" mnie nie zachwycił (ani książka ani film), więc nie chcę kontynuować z nim przygody.
OdpowiedzUsuńOstatnio byłam tylko na "Nocy Walpurgii" w kinie, bo od tygodnia choroba mnie trzyma i przeszkadza w wypadach na miasto :(
Pozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Zatem życzę zdrowia :)!
UsuńWybieram się z chłopakiem na Marsjanina w środę, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na 2D. Tak, czy siak pewnie będzie ładnie wyglądać :)
OdpowiedzUsuńOglądałam pierwszą część Więźnia labiryntu, ale to jednak nie moje klimaty i drugą sobie odpuściłam ;)
OdpowiedzUsuńTo akurat dobra decyzja :D
Usuń