7 gru 2017

"Drobinki nieśmiertelności" Jakub Ćwiek

Twórczość Jakuba Ćwieka nie jest mi obca. Odkąd podjąłem współpracę z wydawnictwem SQN miałem okazję przeczytać dwie jego książki- "Grimm City. Wilk" oraz "Przez stany POPświadomości". Szczególnie ten drugi tytuł wydaje się być ważny w kontekście omawianej dziś lektury. "Przez stany POPświadomości" było zapiskami z podróży po Stanach Zjednoczonych, jaką Jakub Ćwiek obył wraz ze swoją świtą. Tytuł ten przybliżał wiele elementów popkultury zrodzonych w Ameryce. "Drobinki nieśmiertelności", to zbiór opowiadań, który również jest wypadkową owej podróży. Z tą jednak różnicą, że zwiedzanie poszczególnych stanów było inspiracją do napisania poszczególnych opowiadań.

Ponoć Jakub Ćwiek wyruszył w podróż po Stanach Zjednoczonych by odnaleźć ducha Ameryki. Czy go odnalazł? W to nie wątpię, ale czy widać go w napisanych przez niego opowiadaniach? Tutaj już jest nieco gorzej. Zacznijmy jednak od bardziej ogólnych faktów. Opowiadań w książce jest całkiem sporo, bo aż dwanaście. Ich długość jest skrajnie różna, od tych mających kilka stron, aż po takie kilkudziesięciostronicowe, jak chociażby opowiadanie otwierające zbiór, zatytułowane tak samo jak książka Z jakością poszczególnych z nich także bywa różnie. Jedne czytałem z wielkim zainteresowaniem, podczas gdy inne były dla mnie nieco nudnawym wypełnieniem, gdzie dobry pomysł niekoniecznie szedł w parze z dobrym wykonaniem. Albo i odwrotnie. To już zresztą staje się chyba normą, że w przypadku zbiorów czytelnika ma do czynienia z bardzo nierównym materiałem. Do moich ulubionych zdecydowanie zaliczyć mogę tytułowe "Drobinki nieśmiertelności" będące nieco nostalgicznym powrotem do dawnych lat oraz "Uśmiech", którego zakończenie wywołało u mnie mały szok i na krótką chwilę skłoniło do refleksji.

Wróćmy teraz do wspomnianego wcześniej ducha Ameryki, czy też raczej jego braku. Jeżeli chodzi o styl pisania Ćwieka, oraz to, czy w ogóle ma do tego talent, to co do tego nie mam najmniejszych złudzeń. Swoje umiejętności w opowiadaniu najróżniejszych historii przy pomocą słów udowodnił mi za sprawą swoich wcześniejszych książek. Niestety jakkolwiek mocno by się starał, w "Drobinkach nieśmiertelności" ciężko odczuć ducha Ameryki. Jest za to silenie się na stworzenie amerykańskiego klimatu, chociaż równie dobrze niektóre z tych opowiadań mogłyby się rozgrywać w Polsce i jako czytelnik pewnie nie odczułbym większej różnicy. Na plus mogę za to wymienić różnorodność poruszanych tematów. Jakub Ćwiek dotyka problemu rasizmu, śmierci i radzenia sobie z utratą bliskich.

"Drobinki nieśmiertelności" to lekki i przyjemny zbór opowiadań. Możecie go pochłonąć za jednym zamachem, możecie też sięgać po niego co jakiś czas, kiedy najdzie Was ochota na niezłożone historie w nieco krótszej formie. Mimo iż temu zbiorowi daleko jest do bycia arcydziełem, to nie żałuję, że po niego sięgnąłem. Do "Drobinek nieśmiertelności" pewnie nie będę zbyt często wracać, bo to ten typ lektury, który jednym uchem wpada, a drugim wypada. Niemniej jednak czekam na kolejne powieści Jakuba Ćwieka. A Wy jeżeli szukacie czegoś lekkiego, kompletnie niewymagającego zaangażowania od czytelnika, to polecam właśnie ten zbiór.

Ocena książki: 6/10

Tytuł: Drobinki nieśmiertelności
Autor: Jakub Ćwiek
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: SQN
Cena: 36,90 zł

Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz