16 wrz 2017

"Przebudzenie" Stephen King

Zauważyłem, że w tym roku przeczytałem znacznie więcej książek amerykańskiego Króla Horrorów, niż miało to miejsce w poprzednich latach. Największe i ponoć najwybitniejsze powieści Stephena Kinga oczywiście jeszcze przede mną. Za to jakiś czas temu na promocjach w biedronce upolowałem kieszonkowe wydanie jednej z jego nowszych książek, czyli "Przebudzenie" pochodzące z 2014 roku. Chociaż lektura ta wśród znanych mi blogerów wzbudzała raczej mieszane uczucia, to postanowiłem się przekonać na własnej skórze, czy rzeczywiście z książką tą jest coś nie tak.

Początek powieści wywarł na mnie pozytywne wrażenie i narobił ochoty na więcej. Właśnie wtedy poznajemy głównego bohatera, Jamiego Mortona, będącego wówczas kilkuletnim chłopcem. Dodatkowo już na samym początku wprowadzona zostaje nieco tajemnicza i nie do końca jednoznaczna postać młodego pastora Charles Jacobsa. Nowy duchowny do niewielkiego miasteczka przybywa wraz z żoną i synkiem. Niestety brutalne życie krótko pozwoli mu cieszyć się szczęśliwym bytem zsyłając na jego barki wielką tragedię. Ta znowuż będzie pretekstem do podważenia wiary i jeszcze większemu oddaniu się eksperymentom związanym z mocą elektryczną. To właśnie ta część książki wydaje mi się być najmocniejsza, bowiem nie wiadomo w którą stronę zaprowadzi nas fabuła i można tylko snuć domysły co do dalszego rozwoju wydarzeń. Tutaj jednak rzeczywistość trochę brutalnie zweryfikowała moje oczekiwania względem lektury.

Wraz z kolejnymi rozdziałami Jamie dorasta, a czytelnik staje się obserwatorem, jak z niewinnego chłopca zmienia się w nastolatka przeżywającego swoje pierwsze miłosne uniesienia, a następnie w mężczyznę kochającego wyłącznie muzykę i używki. W dużej mierze po prostu śledzimy jego poczynania i gdzieś tam od czasu do czasu pojawia się postać pastora Jacobsa. Środek książki na zmianę był dla mnie ciekawy i nużący. Kiedy fabuła przybierała ciekawy obrót aż prosiło się o to, by kopnąć ją mocno do przodu i w jakiś sposób wstrząsnąć i zaszokować czytelnika. Tak się jednak nie działo, przez co czytanie "Przebudzenia" tak samo jak przyjemne, było chwilami męczące i nie dawało satysfakcji. 

To czego mi zabrakło w "Przebudzeniu" to elementy grozy i mocne zwroty akcji. W powieści kompletnie brak zniesmaczających albo mrożących krew w żyłach momentów. Dodatkowo zakończenie nie zachwyca, bo łatwo jest się domyśleć do czego całość zmierza. Właśnie to czyni tę powieść nijaką i bez wyrazu. Sam pomysł na tę książkę wydaje się być dość dobry, ale jego potencjał jest niewykorzystany. Tak samo sprawa ma się w przypadku poszczególnych bohaterów. Nie można o nich powiedzieć, by byli nijacy. Ich charaktery zostały dobrze nakreślone, ale co z tego, skoro King dał im bardzo za mało okazji by się wykazać. Szczególnie wątek Jamiego i Astrid można było pchnąć dalej i nadać mu jakieś większe znaczenie. 

Mimo mieszanego odbioru, po "Przebudzeniu" spodziewałem się czegoś więcej. Warto zaznaczyć, że książka ta nie jest horrorem. Może thrillerem, może powieścią sensacyjną, ale i tak w bardzo łagodnym wydaniu jak dla mnie. "Przebudzenia" nie polecam, ale też nie odradzam. Jeżeli w najbliższym czasie będę sięgać po inne tytuły Kinga, to wezmę się za którąś ze starszych, bardziej rekomendowanych powieści. 

Ocena książki: 5/10

Tytuł: Przebudzenie
Autor: Stephen King
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Pruszyński i S-ka
Cena: 14,90 (wersja kieszonkowa)

3 komentarze:

  1. Noo w Biedronce często Kinga można upolować :D W ogóle często fajne rzeczy tam da się znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czeka u mnie na półce już jakiś czas. Jednak jest już coraz bliżej w kolejce. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się ta książka podobała, choć faktycznie nie była bez wad, a właściwie dla mnie jednej wady – zdecydowanie za długo się rozkręcała.

    OdpowiedzUsuń