3 lip 2014

To będzie najlepszy rok twojego życia!

Jak się okazało, ciężko u mnie z systematycznością, a i wykonanie niektórych pomysłów zabiera mi więcej czasu oraz weny, niż mógłbym wcześniej przypuszczać. Mimo to z zachęcam was do lektury, jaką jest dzisiejszy post, chociaż odchodzi od jego pierwotnej wizji. Obiecuję poprawę, a także pełną recenzje książki, którą zapewne niewielu z was miało okazję przeczytać ;)

Podczas cotygodniowego spaceru po znanych mi księgarniach, zawsze trafiam na regały przeznaczone poradnikom. Zaczynając od tych, które mają na celu zachęcenie ludzi do aktywności fizycznej, a kończąc na książkach, mówiących jak żyć i być szczęśliwym, rzekomo posiadających złoty środek na wszystko. Wertując kartki co ciekawszych pozycji, których autor radził, jak rozwiązać problemy dotyczące komunikacji z innymi, uświadomiłem sobie, że we własnej biblioteczce posiadam książkę, o której warto tutaj wspomnieć. O tego typu nabytkach, nie często chwalimy się znajomym. Tak też było w moim przypadku i zapewne to było powodem szybkiego zapomnienia o niej. Mimo przejrzystej okładki i zapewnień znajdujących się na odwrocie, że do czynienia mam z prawdziwym bestsellerem, długo nie trwało by książka została przeze mnie zapomniana. Sam zakup poradnika Debbie Ford o tytule "To będzie najlepszy rok twojego życia!" był czymś w rodzaju chwilowej ekscytacji, zmiany pełnego rutyny życia na lepsze. Być może popełniłem błąd wydając na ten poradnik prawie dwadzieścia pięć złotych. Często sięgając tego typu książki ludzie oczekują, że po samym przeczytaniu ich życie diametralnie się zmieni. Niestety nie ma to w sobie ani krzty prawdy. Jeżeli nie jesteśmy mocno zmotywowani, by podjąć jakiekolwiek zmiany dotyczące życia, marnujemy tylko pieniądze. Jedne tytuły dają nam gotowe rady, które musimy sami urzeczywistnić, inne natomiast mają za zadanie zmotywowanie nas do chwycenia życia za nogi. Nic samo się nie dzieje, więc bez podjętych przez nas działań, poradnik sam w sobie jest niezbyt użyteczny. Pewnie czytając to, jesteście ciekawi, co wpłynęło na ukształtowanie takiego poglądu na temat opisywanych przeze mnie książek. Tutaj akurat będę musiał was rozczarować, bowiem zakup poradnika Debbie Ford, szybko popadł w niepamięć, a niezbyt obszerny tomik przez wiele miesięcy wegetował, ukryty pomiędzy ciekawszymi nazwiskami. Dlaczego tak się stało? Już tłumaczę. Zaważył tutaj chyba mój brak motywacji, a sama książka, która powinna to mnie zmotywować, niewiele pomogła. Rady autorki w żaden sposób, nie wydawały mi się przełomowe, czy choćby oryginalne. Bazowały one na pomysłach, na które wpaść mógł dosłownie każdy człowiek, bez udziału większej kreatywności. Niewielka chęć zmian, jaką w sobie posiadałem, sprawiła że wprowadzenie w życie wskazówek Debbie okazało się mało lukratywne. Skutkowało to u mnie brakiem ochoty na dalsze baraszkowanie z poradnikiem Pani Ford. Jak już wcześniej wspominałem, książkę tą porzuciłem wiele miesięcy temu, a moje życie bez jej pomocy, z czasem doznało dużych zmian na lepsze. Chociaż do pełnego szczęścia nadal długa droga. Czy autorka dostanie ode mnie drugą szansę? Nie. Przynajmniej nie na dzień dzisiejszy. Kto wie, może kiedyś będę na tyle zdesperowany, by  w pełni świadomie poświęcić się tej lekturze. Swojego zdania na temat poradników jak na razie nie zmienię i nikt nie wmówi mi, że którykolwiek z tytułów, należących do tego gatunku, posiada złoty środek na to co pragniemy osiągnąć. Tutaj liczymy się tylko my i nasza ciężka praca nad sobą i tym co planujemy.

8 komentarzy:

  1. Sama kiedyś sądziłam, że jakiś poradnik może okazać się rzeczą, która kompletnie zmieni moje życie ale teraz już wiem, ze sama książka nie zmieni kompletnie nic w naszym życiu. No cóż może i odpowiednia książka w odpowiednim momencie może pomóc ale pomoże tylko osobie już w pewien sposób ukierunkowanej, która ma już jakiś pomysł na siebie i tylko potrzebuje takiego ostatecznego potwierdzenia, że ktoś myśli podobnie i jest szczęśliwy.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...no co Ty, a poradniki celebrytów? O tym, jak zrelaksować się po ciężkim (!) dniu pracy, jak realizować samych siebie i jak miło (i dość drogo, ale to przecież szczegół) spędzić urlop...
    Żartuję. Jakoś nie przepadam za książkami o innej formule, niż powieść. Mam w domu tylko jedną 'nietypową' pozycję; to "Charaktery" Delacour. Ale to prezent od bliskiej osoby, czyli jako tako do panteonu wybieranych przeze mnie się nie zalicza.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poradniki są zazwyczaj nie wypałem, ale chwytliwe tytuły przyciągają. Wszyscy chcemy w końcu być szczęśliwi i zwłaszcza Ci nieszczęśliwi szukają wskazówek, gdzie tego szczęścia szukać, w czym chyba nie ma nic takiego złego. Kupienie takiej książki może dla kogoś pierwszym krokiem do zmiany swojego życia,(dodatkową) MOTYWACJĄ. A dla innego, tak jak dla Ciebie, po prostu stratą kasy.

    Ale tak sobie pomyślałam, że poradniki uczące, na przykład, jak radzić sobie ze stresem, nerwami, lękami mogą być całkiem przydatne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie to poradniki tylko ładnie wyglądają :-) Rzadko kiedy samo kupno książki zmusi człowieka do zmiany, bo przede wszystkim potrzebna jest motywacja, o której wspominałeś. Książka może być tylko dodatkowym bodźcem. Chyba że ktoś tylko po przypadkowej lekturze książki nagle zapragnie zmienić wszystko w swoim życiu i się za to naprawdę weźmie, ale takie przypadki pewnie można policzyć na palcach jednej ręki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedynym poradnikiem jaki czytałam był "Sekret' Rhondy Bryne. Sama nie wiem czy to poradnikiem można nazwać, ale moim zdaniem był on na to stylizowany. Ciężko przebrnąć i faktycznie, nie wiele "zostaje" w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  6. właśnie! od dawna próbuję wytłumaczyć ludziom, że jeśli chcą coś zmienić w swoim życiu to mogą, poradniki i fit obrazki nie pomogą. motywacja musi wypływać z nas, a nie z zewnątrz, bo jeśli będzie tylko wynikiem lektury/chwilowej inspiracji, to zniknie równie szybko jak się pojawiła..
    cóż, ulepszajmy swoje życie rozsądnie :)

    OdpowiedzUsuń