30 lis 2017

"Wilk stepowy" Herman Hesse

Herman Hesse. Jeżeli nie wiecie kim jest ten człowiek, to krótko Wam go przedstawię, jeżeli zaś coś o nim wiecie, to zapraszam od razu do następnego akapitu. Tak więc, Herman Hesse żył i tworzył między XIX, a XX wiekiem. Był to niemiecki pisarz, który poza literaturą zajmował się również malarstwem. Człowiek ten znany był też ze swoich poglądów pacyfistycznych, czego nie bał się głosić publicznie. W czasie trwania I wojny światowej przyklejono mu łatkę zdrajcy narodu. Po zakończeniu II wojny światowej natomiast otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Do jego największych dzieł literackich Hessego należy między innymi "Wilk stepowy", którego recenzją zajmę się właśnie teraz. Od razu zaznaczę, że książkę tę można zaliczyć do tych niezwykłych i niebanalnych, skłaniających do dłuższego zastanowienia się nad pewnymi sferami życia.

25 lis 2017

Weekend z filmami: Liga Sprawiedliwości

Wydany w 2016 roku "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" bazujący na komiksach DC został zrównany z ziemią przez krytyków. Jego przyjęcie przez widzów również nie należało do ciepłych, choć znaleźli się i tacy, którzy uznali ten ciężkostrawny twór za arcydzieło. Chociaż film zgarnął cztery złote maliny, w tym w kategorii "najgorszy film" okazał się być kasowym sukcesem zarabiając prawie 900 milionów dolarów przy budżecie wynoszącym 250 milionów. I to chyba był właśnie jeden z tych najważniejszych powodów skłaniających studio do stworzenia kontynuacji. Była to jednocześnie szansa by wyciągnąć wnioski z fali krytyki i poprawić... wszystko. Niestety pomimo tego, że "Liga Sprawiedliwości" jest filmem lepszym niż "Batman v Superman", to i tak nadal zawodzi pod wieloma aspektami będąc daleko od bycia produktem godnym uznania.

24 lis 2017

Weekend z filmami: Coco

No i stało się. Niecały tydzień temu udało mi się przedpremierowo obejrzeć "Coco", które właśnie dzisiaj oficjalnie wchodzi już do kin. Po niezbyt udanym "Dobrym dinozaurze" mogę stwierdzić, że studio Pixara naprawiło swoje wszystkie błędy i wypuściło produkt wręcz idealny. Ze szczerym sercem mogę powiedzieć, że jest to najlepsza animacja jaką udało mi się obejrzeć w tym roku. Nawet jeżeli jakimś cudem w innej recenzji pisałem tak samo o jakimś tytule, to zapomnijcie o tym, bo "Coco" naprawdę zachwyca pod każdym możliwym względem.

19 lis 2017

Weekend z filmami: Thor: Ragnarok

Jak już pisałem kiedyś w kontekście innych adaptacji komiksów Marvela, coraz bardziej zaczynam się przekonywać do produkcji z superbohaterami w rolach głównych. Znajdują się jednak serie, które jakkolwiek bardzo by próbowały, nie wzbudzają mojej sympatii. Sam nie jestem pewny z czego to wnika biorąc pod uwagę schematyczność tych filmów. Do takich nieulubionych serii należy na pewno Iron Man oraz omawiany dzisiaj Thor. Tzn. należał... bo już nie należy. Albo należy, ale w mniejszym stopniu niż kiedyś, bo jak się okazało, najnowsza część nosząca podtytuł "Ragnarok" mimo niektórych wad bywa o wiele bardziej zjadliwa niż dwie poprzednie. 

18 lis 2017

Weekend z filmami: Listy do M. 3

Jakoś nigdy wielkim fanem "Listów do M." nie byłem. Mimo to pierwsza część wzbudziła moją sympatię i w jakiś banalny sposób mnie oczarowała. Z kontynuacją było już trochę gorzej, bo dało się w niej dostrzec tendencję spadkową i powtarzalne schematy, które i tak się ostatecznie się sprzedały,  pozostawiając otwartą furtkę dla kolejnej części o prostym, jak budowa cepa tytule "Listy do M. 3". Czy film ten okazał się lepszy od poprzednika? Ciężko stwierdzić, głównie dlatego, że z "Listów do M. 2" pamiętam bardzo niewiele. Źle co prawda nie jest, ale jakoś nadzwyczajnie dobrze też nie. To raczej ten typ filmu, który powinno się (przynajmniej w moim przypadku) obejrzeć w domu w niedzielne zimowe popołudnie przy kawie i dobrym cieście. Ja tymczasem najnowszą część obejrzałem w kinie... i przyznam, że trochę się nudziłem.

13 lis 2017

"Król" Szczepan Twardoch

No w końcu! Twardoch na moim blogu! A raczej książka jego autorstwa. Długo trzeba było czekać na ten moment biorąc pod uwagę, jak dawno jego nazwisko zaczęło zwracać moją uwagę. Pamiętam jak dobre kilka lat temu "Morfina", jedna z jego bardziej znanych powieści, w częstochowskim empiku zwróciła moją uwagę za sprawą swojej okładki. Oczywiście ostatecznie do zakupu książki nie doszło, bo wolałem wówczas inny typ literatury. Jestem jednak zadowolony z tego, że poczekałem te kilka lat, by jako (choć w małym ułamku) inny, bardziej dojrzały (tak, tak sobie wmawiaj) człowiek sięgnąć po jego twórczość. 

6 lis 2017

Podsumowanie września i października

Pora na szczere wyznanie. Wpadłem w czytelniczą depresję. Czytanie przestało dawać mi satysfakcję, a momentami wręcz jest uciążliwe, szczególnie gdy do czynienia mam z książką, która mi się nie podoba, a którą i tak muszę doczytać do końca i zrecenzować (to oczywiście w przypadku współprac z wydawnictwami). Do tego zarówno wrzesień jak i październik były ciężkie i pełne pracy z czego się cieszę, bo udało mi się znaleźć pracę w zawodzie. Jednocześnie studiuję, zacząłem pierwszy rok magisterki. Oczywiście miło jest poczytać sobie w drodze do, albo z Łodzi, ale czasami mam tak, że kiedy staję przed wyborem sięgnąć po książkę, a zrobienia czegokolwiek innego, to wybór wydaje się wówczas oczywisty, szczególnie gdy jestem zmęczony po pracy. Kolejnym powodem tego stanu może być fakt, że trafiałem ostatnio praktycznie na same nijakie książki. Nawet jeżeli o jakiejś pozycji mogłem mówić w kontekście pozytywnym, to i tak mówiąc najprościej: dupy mi nie urwała. Czy jest mi z tym źle? Niezbyt. Kiedy ma się co robić, to liczba przeczytanych stron czy pozycji w danym miesiącu przestaje mieć większe znaczenie. Mam nadzieję, że w listopadzie uda mi się jakoś podciągnąć, ale nie zamierzam robić niczego na siłę. Może potrzeba jakiś zmian? Jakieś rady?

5 lis 2017

Filmowa Niedziela #61 Mother!

Dzisiejsza recenzja będzie się trochę różnić do wszystkich poprzednich wpisów filmowych, które pojawiły się na blogu, bowiem podzielona będzie na dwie części. Ponieważ "Mother!" nie jest zwykłym filmem, potrzebuje specjalnego potraktowania. Część pierwsza będzie dotyczyła odczuć, które miałem zaraz po wyjściu z kina, natomiast w drugiej opiszę jak zmieniło się moje postrzeganie filmu po tym, jak poznałem jego symbolikę. Jeżeli więc macie w planach wybrać się na "Mother!" to polecam zapoznać się z obiema częściami, jeżeli nie chcecie opuścić kina z niemałym mindfuckiem. Dla tych którzy nie wiedzą, za reżyserię "Mother!" odpowiadał Darren Aronofsky mający na swoim koncie filmy takie jak "Black Swan" czy wstrząsający "Requiem dla snu".