No w końcu! Twardoch na moim blogu! A raczej książka jego autorstwa. Długo trzeba było czekać na ten moment biorąc pod uwagę, jak dawno jego nazwisko zaczęło zwracać moją uwagę. Pamiętam jak dobre kilka lat temu "Morfina", jedna z jego bardziej znanych powieści, w częstochowskim empiku zwróciła moją uwagę za sprawą swojej okładki. Oczywiście ostatecznie do zakupu książki nie doszło, bo wolałem wówczas inny typ literatury. Jestem jednak zadowolony z tego, że poczekałem te kilka lat, by jako (choć w małym ułamku) inny, bardziej dojrzały (tak, tak sobie wmawiaj) człowiek sięgnąć po jego twórczość.
"Król", który swoją premierę miał w 2016 roku, jest książką przenoszącą czytelnika w odległe nam lata trzydzieste ubiegłego wieku. Są to lata, kiedy to postępowała nienawiść względem społeczeństwa żydowskiego, a druga wojna światowa wisiała gdzieś w powietrzu, niedostrzegalna dla tych nie chcących jej dostrzec. Głównym miejscem akcji jest tu Warszawa w której to zderzają się dwie kultury- ta polska oraz żydowska. Co jest oczywiste, będzie to skutkowało konfliktami na wielu płaszczyznach. Jak odnajdzie się w tym Jakub Szapiro, żyd, jeden z największych warszawskich urka?
Na początku trochę się bałem się czy sprostam twórczości Szczepana Twardocha, na szczęście moje obawy szybko zostały rozwiane i przy "Królu" bardzo miło spędziłem czas. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że książka ta urzekła mnie pod każdym możliwym względem. Zacznę od tego, co najbardziej rzuca się w oczy i zachwyca, czyli oddanie realiów Warszawy lat 30. XX wieku. Gdybym nie znał autora mógłbym pomyśleć, że powieść ta napisana została przez osobę żyjąca w tamtych latach. Twardoch w tej książce zabrał mnie we wspaniałą podróż po zakamarkach stolicy Polski. Bardziej niż wszystkie na ogół znane miejsca, odwiedzamy ciemne uliczki, gdzie dochodzi do jakże krwawych gangsterskich porachunków i gdzie kwitną szemrane interesy oferujące za odpowiednią opłatą narkotyki i młode dziewczyny. Po przeczytaniu "Króla" może wydawać się, że znamy te miejsca tak dobrze, jakbyśmy sami nie raz w nich gościli. Swoją dużą zasługę ma w tym na pewno porządny research, jaki autor zafundował sobie przed napisaniem książki. Warto w tym miejscu napomknąć również o niezwykle plastycznym języku, którym posługuje się Twardoch w swoich opisach. Dzięku temu nie natrafiłem nawet na jeden moment, który jakkolwiek mógłby być dla mnie trudny do sforsowania, ponieważ to co napisał autor czyta się tak dobrze.
Bardzo pozytywnie wspominam chyba wszystkich bohaterów przewijających się na kartach książki. Pozytywnie w tym sensie, że każdy z nich był w szczegółach dopracowany pod względem charakteru i swojego zachowania. Największe wrażenie zrobił na mnie rzecz jasna główny bohater Jakub Szapiro, bokser, wyrachowany gangster i jednocześnie kochający ojciec i mąż, a także Ryfka, właścicielka burdelu, jedna z silniejszych kobiecych postaci pojawiających się w książce. Nie da się temu zaprzeczyć, że "Król" jest powieścią bardzo męską, gdzie krew leje się litrami i nie brakuje miejsca na dzikie, wręcz zwierzęce sceny seksu, a mimo to występujące w niej kobiety są świetnym dopełnieniem. Co najważniejsze nie pozostają czytelnikowi obojętne.
Dużą zasługą tego, że tak dobrze czytało mi się "Króla" jest zwrot fabularny czy też raczej narracyjny zaserwowany przez pisarza w nieoczekiwanym momencie. W sumie to nawet nie jeden zwrot, a dwa. Moment o którym wspominam był dla mnie niemałym szokiem i sprawił, że musiałem zbierać szczękę z podłogi, przez co o tej powieści na pewno tak szybko nie zapomnę. Tak naprawdę wszystko to co zawarte zostało w "Królu" Twardocha znakomicie ze sobą współgra w skutek czego efekt końcowy jest tak dobry. Jest ból, ten czysto fizyczny, jak i ten pochodzący gdzieś z samego wnętrza człowieka. Są trudne decyzje, które podjęte musza zostać w równie trudnych czasach. Jest też poważna problematyka ograna w naprawdę mistrzowski sposób. Chapeau bas!
Dużą zasługą tego, że tak dobrze czytało mi się "Króla" jest zwrot fabularny czy też raczej narracyjny zaserwowany przez pisarza w nieoczekiwanym momencie. W sumie to nawet nie jeden zwrot, a dwa. Moment o którym wspominam był dla mnie niemałym szokiem i sprawił, że musiałem zbierać szczękę z podłogi, przez co o tej powieści na pewno tak szybko nie zapomnę. Tak naprawdę wszystko to co zawarte zostało w "Królu" Twardocha znakomicie ze sobą współgra w skutek czego efekt końcowy jest tak dobry. Jest ból, ten czysto fizyczny, jak i ten pochodzący gdzieś z samego wnętrza człowieka. Są trudne decyzje, które podjęte musza zostać w równie trudnych czasach. Jest też poważna problematyka ograna w naprawdę mistrzowski sposób. Chapeau bas!
Chciałbym móc napisać, że "Król" jest książką słodko-gorzką, ale niestety po zakończeniu lektury pozostała tylko gorycz i lekka zaduma. "Król" teraz godnie odpoczywa sobie na mojej półce, a ja zastanawiam się, po jaką powieść Szczepana Twardocha sięgnąć w następnej kolejności. Po czymś tak szalenie dobrym nie widzę innej opcji, jak tylko zabrać się za pozostałe książki tego autora. Jeżeli lubicie pełne realizmu powieści, w których nie brakuje scen seksu, krew przelewa się litrami i nie brakuje silnych postaci (zarówno męskich jak i żeńskich), to "Król" został napisany właśnie dla Was.
Ocena książki: 9/10
Tytuł: Król
Autor: Szczepan Twardoch
Ilość stron: 432
Wydawnictwo: Literackie
Cena: 49,90 zł (twarda oprawa)
O tak, Ryfka to świetna postać kobieca, szczególnie że poznajemy jej trudną przeszłość, wszystkie zmagania, głębokie uczucie, a jednocześnie fakt, że często kieruje się jednak rozsądkiem (nie podskakuje Radziwiłkowi za to, co zrobił). A sam „Król” zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie i też nie mogę się doczekać aż sięgnę po więcej (szczególnie że znajomy mówił, że Twardoch lubi tak zaskakiwać czytelnika :D ). Ty już wiesz co będziesz czytał? :)
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej sięgnę po "Morfinę" :)
UsuńPróbowałam czytać Morfinę, ale poległam... prawdopodobnie sięgnęłam po nią w złym dla mnie okresie, ale nawet po tych kilku stronach zachwycił mnie język. Tak sobie myślę, że Król chyba jednak bardziej odpowiada mi tematyką, więc podejście drugie może zrobię z nim :)
OdpowiedzUsuń