22 paź 2017

Wśród seriali: Midnight, Texas

Tytuł: Midnight, Texas
Sezon: 1
Ilość odcinków: 10

Chyba ciężko przynajmniej ze słyszenia nie kojarzyć serialu "Czysta krew" wyprodukowanego przez HBO na podstawie cyklu książek napisanego przez Charlaine Harris. Zarówno serial, jak i książki były moim guily pleasure. Niewymagające, nie zawsze tak dobre, jak mogły być, ale dające niewymagającą rozrywkę. Kilka lat po ostatnim sezonie Czystej krwi NBC podjęło się przeniesienia na mały ekran kolejnych powieści napisanych przez Harris. W tym przypadku była to trylogia "Midnight, Texas" należąca do gatunku fantasy.

Świat w którym dzieje się akcja serialu do bólu przypomina ten znany z Czystej krwi. Widz przenosi się do niewielkiego miasteczka Midnight, w którym to wielu mieszkańców posiada nadprzyrodzone moce. Mamy więc głównego bohatera- Manfreda będącego medium kontaktującym się ze zmarłymi. Manfred pragnąc odciąć się od swojej przeszłości trafia do Midnight. Poza nim w miasteczku są też czarownice, wampiry, anioły, zmiennokształtni i demony. Powtórka z rozrywki? A może raczej zgrabna próba przedłużenia rzeczywistości poznanej w serii o Sookie Stackhouse? Stawiałbym na to pierwsze. Bo skoro już raz coś takiego się sprzedało, to czemu miałoby nie sprzedać się po raz drugi?
"Midnight, Texas" jest serialem wielowątkowym, chociaż bohaterem który otrzymuje najwięcej uwagi jest nowy mieszkaniec miasteczka- Manfred. W momencie kiedy przybywa do Midnight, w miasteczku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Dochodzi do przerażającego mordu, pojawia się również wataha wampirów i demon. Zasłona odgradzająca Midnight od największego zła zaczyna się strzępić co przyciąga zło i stawia wszystkich mieszkańców w wielkim niebezpieczeństwie.

Przyznam, że pierwszy odcinek nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Budżet wydawał się być mały, pomysł (jak już wspominałem) wtórny, a aktorzy trochę nijacy. Chociaż pierwsze wrażenie nie było najlepsze, to postanowiłem "Midnight, Texas" dać drugą, a nawet i trzecią szansę. Niestety, kolejne odcinki wcale nie były wiele lepsze od pierwszego. Każdy odcinek stanowi coś w rodzaju osobnej zamkniętej historii, które różnie, czasami w mniejszym, czasami w większym stopniu łączą się w spójną całość. Niestety zanim doszedłem do połowy sezonu, to odpuściłem, poniewa serial nie przekonał mnie do siebie na tyle, by z zapałem wyczekiwać rozwinięcia losów poszczególnych bohaterów. Po jakimś czasie postanowiłem jednak dać miasteczku Midnight kolejną szansę. Niestety odcinek do którego wówczas dotarłem był tak interesujący, że w trakcie jego oglądania mogłem bez wyrzutów sumienia przeglądać instagram. Znowu minęło trochę czasu i dałem jeszcze jedną, tym razem ostatnią szansę. I tu nastąpił przełom, ponieważ gdzieś mniej więcej w połowie, w bodajże szóstym odcinku (ale ręki sobie nie dam uciąć, bo już dokładnie nie pamiętam) akcja obrała tak ciekawą drogę, że od razu bez wahania odpaliłem kolejne odcinki. Trochę tak, jakby nagle zupełnie ktoś inny zabrał się za tworzenie tego serialu. Może i nadal bywało absurdalnie pod względem niektórych pomysłów i banalności rozwiązań, ale z czystym sumieniem mogę przyznać, że pierwszy odcinek z ostatnim różnią się od siebie diametralnie pod względem poziomu, na korzyść zakończenia rzecz jasna.
Warstwa techniczna jest tutaj raczej na niskim poziomie. Muzyka nie zachwyca, nie pamiętam nawet jednego interesującego motywu pojawiającego się w serialu. Jeżeli chodzi o efekty specjalne, to jest równie słabo. Ba! Momentami wołają one o pomstę do nieba wyglądając naprawdę tandetnie. Zło wychodzące z podziemi zamiast przerażać przyprawia o mały facepalm. Jednocześnie bardzo interesującym wydaje się być dla mnie fakt, że ktoś, zapewne cały sztab osób, decyduje się na wyprodukowanie serialu zawierającego elementy fantasy nie mając wystarczających środków, które przeznaczyć by można na efekty specjalne, tudzież zdolnych osób odpowiedzialnych za ich stworzenie. Bo pomimo tego, że tych efektów nie było dużo, to mocno zapadły mi w pamięci... oczywiście negatywnie.

Z obsadą bywa różnie. Francois Arnaud jako główny bohater, Manfred, jest moim zdaniem wyborem nietrafionym. Brak mu charyzmy i czegoś co sprawiłoby, że chciałbym widywać go na ekranie częściej. Jeszcze gorzej i bardziej nijako wypada jego serialowa dziewczyna Creek Lovell grana przez nieznaną mi Sarah Ramos. Na szczęście obsada Midnight ma też swoje małe klejnoty wybijające się ponad resztę. Chodzi mi tu przede wszystkim o piękną i niebezpieczną Olivię, skromną, nieświadomą swojej mocy wiedźmę Fiji oraz pastora Emilio będącego jednocześnie tygrysołakiem. Żałuję tylko, że nie każdą z tych postaci mogłem poznać tak dobrze, jakbym sobie tego życzył.
Na koniec można zadać sobie pytanie: skoro "Midnight, Texas" ma aż tyle wad, to czemu wystawiona przeze mnie ocena wcale nie jest aż tak zła? No więc serial ten chociaż pod wieloma aspektami nie zachwycał, to jednak oglądało się go całkiem przyjemnie. Była to rozrywka kompletnie niewymagającą, po jaką można sięgnąć po ciężkim dniu w pracy bez obawy, że przygniecie widza zawiłością i niełatwym w odbiorze przesłaniem. Spodobał mi się również motyw małego miasteczka zamieszkiwanego przez osoby o najróżniejszych mocach/zdolnościach. W bardzo malutkim stopniu w "Midnight, Texas" odnalazłem to co kochałem w serii o Sookie Stackhouse. Nie bardzo wiem, jak trylogia napisana przez Charlaine Harris ma się do serialu (jedna powieść= jeden sezon?), ale gdyby powstały kolejne sezony (na ten moment nic mi o tym nie wiadomo), to najprawdopodobniej bym po nie sięgnął, mając oczywiście nadzieję, że może być tylko lepiej.

Podsumowując w naprawdę wielkim skrócie... "Czysta krew" to to nie jest, ale jeżeli niestraszne są Wam odgrzewane kotlety, to można obejrzeć bez większego uszczerbku na zdrowiu.

Ocena serialu: 6/10

1 komentarz:

  1. „Czysta krew” to był taki mój serial z rodzaju guilty pleasure :D Chociaż im dalej, tym robił się dziwniejszy i miałam często wrażenie, że twórcy już wymyślają na siłę. Książkę Harris jedną czytałam, ale przyznaję, że serial bardziej mi się podobał. Dlatego raczej pewnie nie sięgnę po „Midnight, Texas”. Szczególine, że mam ogromną kolejkę serialu do obejrzenia :P

    OdpowiedzUsuń