30 paź 2016

Filmowa Niedziela #32 Doktor Strange

Tytuł: Doktor Strange
Reżyseria: Scott Derrickson
Czas trwania: 115 min. 
Premiera: 26 października

No, nareszcie po chyba trzech tygodniach przerwy, udało mi się wyrwać do kina na jakiś film nadający się na materiał do Filmowej Niedzieli. "Doktor Strange", o którym właśnie będzie mowa, to nowy obraz wchodzący w uniwersum Marvela, wyreżyserowany przez Scotta Derricksona, odpowiadającego za filmy takie jak "Sinister", czy chociażby na ogół znane "Egzorcyzmy Emili Rose". Powiało grozą? Bez obaw, po obejrzeniu "Doktora Strange" raczej nie powinniście mieć nocnych koszmarów.

Choć nigdy wielkim, zagorzałym fanem marvelowskich tworów nie byłem, to staram się ostatnio być na bieżąco z ich kinowymi premierami. Mimo to, w wirze pracy i innych obowiązków, informacja o tym nowym filmie jakoś mi umknęła. Tak więc na "Doktora Strange" poszedłem poniekąd w ciemno, widząc wcześniej zaledwie fragment jakiegoś zwiastuna, który i tak do końca mnie nie przekonał. Ale trzeba było przecież czymś zaspokoić głód kinowych nowości. Nie miałem żadnych oczekiwań względem tego filmu, bo od Marvela nigdy nie serwuje niczego ponad dobrą rozrywkę i przyznam, że w tej kategorii się nie zawiodłem.

Głównym bohaterem filmu jest Dr Stephen Strange pracujący jako znany i niezwykle utalentowany neurochirurg. Stephen ma wszystko o czym mógłby tylko zapragnąć, jednak to wszystko znika, kiedy Strange ulega wypadkowi samochodowemu. Powikłania po wielu operacjach odbierają mu możliwość kontynuowania pracy. Strange zostaje z niczym. I wtedy trafia do miejsca, gdzie ma odnaleźć w sobie nowe moce i przezwyciężyć ograniczające go fizyczne bariery. Nie obejdzie się oczywiście bez pewnych komplikacji, ale nic więcej Wam już nie zdradzę!
Jako wysokobudżetowa produkcja o superbohaterach, "Doktor Strange" wypada bardzo dobrze. Zacznijmy od obsady. W roli głównej obsadzony został Benedikt Cumberbatch, który jako superbohater jest dla mnie czymś zupełnie nowym, bo jak dotąd kojarzyłem go tylko z ról w poważnych, oscarowych produkcjach pokroju "Gry Tajemnic" albo "Sierpnia w hrabstwie Osage". W "Doktor Strange" Cumberbatch idealnie wpasowuje się w swoją rolę. Na początku jest to postać, która swoim zachowaniem odrzuca i irytuje (a przynajmniej ja go tak odebrałem), by później przejść przemianę i stać się osobą, której warto kibicować. Dr Strange oczywiście nie jest tylko wyniosłym bucem, bo i jemu zdarza się wiele zabawnych momentów, przy których cała sala reagowała gwałtownym śmiechem. Mads Mikkelsen, którego również zobaczymy w filmie, jest typowym złym charakterem i raczej nie zaskakuje, biorąc pod uwagę, jak wiele podobnych ról już ma na swoim koncie. Ciężko mi jest ocenić Tildę Swinton, która wciela się w ważną postać Przedwiecznej. Nie chodzi mi tu o grę aktorską, bo ta kobieta jak zwykle na ekranie wypada dobrze, niestety niekoniecznie pasuje mi ona do tej roli. To jednak moje bardzo subiektywne odczucie.

Pod względem fabuły, a także akcji, nie mam nic do zarzucenia. Jak w każdym filmie o podobnej tematyce, już od pierwszych minut wiele się dzieje i dochodzi do spektakularnych potyczek dobra ze złem. Nie brak też twistów fabularnych i choć podczas oglądania trudno o moment zaskoczenia, kiedy z czystym sercem można by powiedzieć, że "tak, to było coś oryginalnego, coś czego jeszcze nie widziałem", to patrzyło się na to z dużą przyjemnością, a co więcej, pomimo kilku banałów, można było się w tę historię wkręcić, dzięki czemu te dwie godziny nawet przez chwilę się nie dłużyły. Największy plus jednak należy się stronie wizualnej filmu, a przede wszystkim efektom specjalnym. "Doktor Strange" to bowiem obraz pełen magii, a co za tym idzie, wypełniony jest świetnymi efektami. Czasami jest to zabawa z rzeczywistością, jej obracaniem, łamaniem, rozciąganiem, a czasami to trochę psychodeliczne, multikolorowe animacje poruszania się po czasoprzestrzeni. Uważam, że "Doktrora Strange" warto zobaczyć chociażby dlatego.

Na tle innych filmów akcji, gdzie prym wiodą superbohaterowie, "Doktor Strange" wypada bardzo dobrze. Ciężko na tym filmie się nudzić, mając tak dobrych aktorów, kipiącą od akcji i potyczek fabułę, a także cieszące oko, dopracowane efekty komputerowe. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana Filmowego Uniwersum Marvela i nie tylko! Sądzę, że każdy człowiek spragniony dobrej rozrywki nie powinien być rozczarowany.

Ocena filmu
        


Mam nadzieję, że za tydzień pojawi się kolejna Filmowa Niedziela. Pytanie tylko, co tym razem powinienem obejrzeć? Jakieś sugestie?

3 komentarze:

  1. Ja właśnie też nie byłam przekonana po zwiastunie, jednak recenzje zbiera bardzo pozytywne ;) Muszę więc obejrzeć, szczególnie że gra Benedict !

    Aha, taki błędzik: "jest typowym charakterem " chyba chodziło o zły/negatywny charakter?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, zawsze jakieś słowo mi ucieknie podczas pisania/sprawdzania :D Dzięki! A film polecam!

      Usuń
  2. Lubię Marvelowskie produkcje (cóż, mam słabość do superbohaterów :D), ale akurat do tego filmu nie byłam do końca przekonana... Jednak skoro to dobry film, to chętnie wybiorę się do kina ;).

    OdpowiedzUsuń