7 kwi 2017

Wśród seriali: Wielkie kłamstewka

Tytuł: Wielkie kłamstewka
Twórca: David E. Kelley
Sezon: 1
Ilość odcinków: 7

Uwielbiam seriale puszczane przez HBO. Gra o tron, Westworld, czy Dom grozy są sobie zupełnie różne, posiadają jednak łączące je elementy wśród których znajdziemy sporą dawkę agresji, namiętne sceny seksu, a także nieoczekiwane zwroty akcji. Najnowszy twór HBO, siedmioodcinkowy miniserial "Wielkie kłamstewka" wydawał się być całkowitą opozycją do wymienionych wcześniej tytułów. Jak się na szczęście okazuje, nawet serial obyczajowy da się zrealizować tak, by zawrzeć w nim wszystkie wymienione wcześniej elementy, tak by nie nudził i by oglądało się go z wielkim zaciekawieniem.

Scenariusz do "Wielkich kłamstewek" napisany został przez Davida E. Kelley'ego. Wszystkie siedem odcinków wyreżyserowanych zostało przez Jeana-Marca Vallee odpowiedzialnego w przeszłości za wiele filmów, w tym "Destrukcję", "Dziką drogę", a także "Witaj w klubie", który przed laty dostał aż sześć nominacji do Oscarów. Serial w całości oparty został o powieść o tym samym tytule, napisaną przez amerykańską pisarkę Liane Moriarty. Jego główna akcja oparta została na codziennym życiu trzech przyjaciółek: Celeste, Madeline oraz nowo przybyłej Jane Chapman. 
Początek serialu jest dosyć enigmatyczny. Dowiadujemy się, że ktoś zginął. Kto? Tego nie wiemy i prędko się nie dowiemy. Następuje cofnięcie w czasie do momentu, w którym samotna matka, Jane Chapman sprowadza się wraz ze swoim synem Ziggym do obcego jej miasteczka. Przypadkowo poznaje tam Madeline oraz Celeste. Kobiety te szybko się zaprzyjaźniają. Niestety Jane równie łatwo co przyjaciółki, znajduje i wrogów. Jej sześcioletni syn Ziggy zostaje oskarżony o podduszenie koleżanki z klasy. To zdarzenie nastawia negatywnie większość rodziców wobec Jane i jej syna. Czy słusznie?

To co mnie głównie przyciągnęło do "Wielkich kłamstewek" to fakt, że jest to miniserial i obejrzenie go nie pochłonie aż tyle czasu, co w przypadku normalnego, mającego kilka sezonów, serialu. Spośród wszystkich siedmiu odcinków, pierwszy i ostatni są najważniejsze. Wszystko to co jest pomiędzy, chociaż ogląda się dobrze, to niewiele daje faktów na temat wspomnianego zabójstwa. Jeżeli więc po pierwszym odcinku liczycie na to, że serial skieruje się z tę bardziej kryminalną stronę, to niestety muszę Was trochę zmartwić. Odcinki pomiędzy drugim, a szóstym dają przede wszystkim możliwość lepszego poznania trzech głównych bohaterek. Z pozoru może się wydawać, że są to silne, spełnione życiowo kobiety mające szczęśliwe życie i rodziny, którym nic nie brak. Jednak im dłużej im towarzyszymy, tym wyraźniejsze stają się problemy, z jakimi boryka się każda z nich. Pojawia się agresja pomiędzy małżonkami, zdrady oraz problemy w pracy. Odsłonięta zostaje również nieciekawa przeszłość jednej z nich. O kim mowa? Tego dowiecie się tylko oglądając serial.
Dużym plusem serialu jest jego obsada. Każdy aktor wydaje się być z zupełnie innej parafii i nie podejrzewałbym, że spotkam ich w jednym wspólnym projekcie. Mamy tutaj królową lodu, czyli Nicole Kidman, komediową duszę Reese Witherspoon, znaną z ekranizacji "Niezgodnej", Shailene Woodley oraz Alexandra Skarsgarda, którego kojarzyć możecie z serialu "Czysta krew". Aktorów i aktorek występujących w odcinkach jest oczywiście więcej, jednak to ta czwórka (z trójką kobiet na czele) jest tu najważniejsza. O dziwo ta mieszana obsada sprawdza się świetnie. W pewien sposób ułatwia to obrazowanie różnić występujących w charakterach poszczególnych bohaterów. Każdy z nich jest zupełnie inny, co jest naprawdę dużym atutem serialu. Fabuła jest poprowadzona bardzo rozważnie oferując różnego rodzaju wątki. Ciekawy dodatek do całości stanowią wypowiedzi przesłuchiwanych mieszkańców. Wypowiadane przez nich słowach obrazują to jak postrzegane były Madeline, Celeste oraz Jane, przez otaczające je społeczeństwo.

"Wielkie kłamstewka" pod pewnymi względami skojarzyły mi się z kultowymi "Gotowymi na wszystko". Już pierwszy odcinek wystarczająco mnie zainteresował, by sięgnąć po wszystkie kolejne. Oczywiście nie jest to arcydzieło najwyższych lotów. Zawsze mogło być lepiej, jednak gwarantuję Wam, że warto obejrzeć cały sezon chociażby dla samego zakończenia. Ostatnie minuty finałowego odcinka dają to, na co widz tak długo czekał. Wszelkie tajemnice zostają rozwiane. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że twórcy "Wielkich kłamstewek" zrobili wszystko co mogli, by nieuniknione jak najbardziej odwlec w czasie. Jeżeli więc szukacie serialu będącego połączeniem dramatu, komedii z małym wątkiem kryminalnym- ten sprawdzi się idealnie. Ciekawie dobrana obsada, gra aktorska na wysokim poziomie, element tajemnicy i konfrontacje rozgrywające się na oczach mieszkańców niewielkiego miasteczka- wszystko to składa się na serial spełniający wszystkie moje oczekiwania.

Ocena serialu: 8/10

5 komentarzy:

  1. Ja jestem zachwycona sposobem realizacji tego serialu, a ostatnio odcinek to małe arcydzieło (w pewnym momencie już naprawdę nie wiedziałam kto kogo zabije, bo szykowała się rzeź).

    Zgadzam się, że różnorodność aktorów przysłużyła się produkcji, a mimo to dla mnie najlepiej wykreowaną i zagraną postacią była młodsza córka Madeline - Cloe. Chętnie zobaczyłabym tę dziewczynkę w kolejnych produkcjach, ponieważ grała naturalnie, wyjątkowo dojrzale, a do tego emanuje rzadko spotykaną u dziecięcych aktorów charyzmą (inne "dziecięce gwiazdy" z charyzmą, które przychodzą mi do głowy to Haley Joel Osment i Dakota Fanning - oboje uroczy i z genialnymi kreacjami aktorskimi w wieku dziecięcym, jako dorośli niekoniecznie).

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście! Kompletnie zapomniałem o postaci młodszej córki Madeline, a rzeczywiście jak na swój wiek to zagrała ona mistrzowsko :)

      Usuń
  2. No to po takiej recenzji na pewno sięgnę po ten serial. Przyznam, że interesował mnie już od dluższego czasu, ale jakoś tak zwlekałam z sięgnięciem po niego. Oczywiście zwalę winę na brak czasu :P
    Ta obsada to faktycznie taki misz-masz, ale złożony z samych zdolnych bestii :D I skoro jeszcze chwilami przypominało Ci "Gotowe na wszystko" (pamiętam godziny spędzone na namiętnym oglądaniu tego serialu <3) to znaleźć muszę go jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że ogromnie zaskoczył mnie ten serial. Spodziewałem się przyjemnej obyczajówki, którą co prawda fajnie się ogląda, ale nie wzbudza ona większych emocji. Otrzymałem natomiast inteligentną, przemyślaną produkcję z genialnymi kreacjami aktorskimi oraz silnie zaakcentowaną psychologią postaci. Wielkie kłamstewka z pozoru wydają się być dość niewinne i lekkie, jednak w moim odczuciu są piekielnie dobre, angażujące i wywołujące sporo emocji u widza. Oprócz tego zachwycają przepiękne zdjęcia, świetnie dobrana muzyka i niesamowita gra aktorska. Dawno nie widziałem tak dobrej Kidman, a Laura Dern, którą kojarzyłem głównie z wczesnych filmów Davida Lyncha, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Świetny serial!
    PS Podobno ma być drugi sezon, poszerzający m.in. wątek Bonnie. Już się nie mogę doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Siadając do tego serialu nie miałam pojęcia, że tak bardzo mnie zaintryguje i tak mi się spodoba :) Byłam miło zaskoczona. Tak jak napisałeś różnorodność aktorów, postaci i ich problemów to moim zdaniem jeden z najlepszych punktów tej produkcji. A samo zakończenie- rewelacja.

    OdpowiedzUsuń